No to parę drobnych uwag:
"pomachawszy ją mu przed twarzą" - trochę ten szyk znowuż - "pomachawszy mu nią przed twarzą"
"Przekroczył magiczną liczbę trzydzieści, spiął się wyżej" - czyż nie miało tam być "wzpiął" zamiast "spiął"? :)
"który chodził niczym zjawa za nim od początku" - też bym trochę zmieniła szyk - żeby po prostu brzmiało naturalniej, płynniej - "który od początku chodził za nim niczym zjawa"
Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić, niczego nie chcę narzucać, tak tylko się dzielę spostrzeżeniami :)
Tym razem pozwoliłaś bliżej poznać Ewelinę, jej niełatwą sytuację życiową i rodzinną, uwiarygodnić ją jako postać - bardzo dobre posunięcie i bardzo zgrabnie poprowadzone. Zaczynam się dzięki temu z nią zżywać, wyraźniej widzieć jej osobowość, jej uczucia i zmartwienia. Natomiast ta końcówka znowuż wprowadziła mocno intrygującą niewiadomą. Pojawił się tu taki ciężki nastrój, taka ukryta gdzieś między słowami podskórna obawa, lęk, niepewność. Bardzo intrygujący, mocny akcent na zakończenie. 5 :)
Alfonsyna, poprawiłam wszelkie uwagi i zastosowałam się do sugestii - szyk zdań nadal pozostawia wiele do życzenia w pewnych kwestiach, mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie widać większą poprawę :D Boję się tylko, że za bardzo zapędzę się w tę tajemnicę, jednak z zamyśle gatunkiem miał być romans/horror, dlatego pierwsze kroki może i troszkę niezgrabnie, ale stawiam :D
Dziękuje za twój wkład i komentarz! Potrafisz zmotywować do działania :D
Jeden błąd logiczny : po co Ewelinie otwieracz jesli pije piwo z puszki?
Poza tym. Dobrze ze pozwoliłaś nam poznać odrobine bohaterkę. Wydaje się być ona przeciwieństwem prezesa co może bardzo korzystnie wpłynąć na rozwijająca się fabule. Podoba mi się jak w twojej opowieści wieżowiec zdaje się żyć, wydaje się być nie tylko miejscem akcji ale jedna z postaci.
Nazareth, błąd oczywiście już wymazany z tekstu, choć w pamięci pozostanie, by powtórki nie było. Cieszę się, że poznanie bohaterki było jednak dobrym posunięciem, zdecydowanie chciałam dodać pewny fragment fundamentu w opowiadaniu, aby nagle nie stało się zbyt metaforyczne. Cieszę się również, że samo miejsce akcji jest pozytywnie odbierane.
Motywujące słowa prawisz :D
"wcześniejszy wywód blondynki, siedzącej teraz przed lodówką." - bez przecinka, nie ma tutaj czego rozdzielać :)
"Strzepnęła jego dłoń, wzięła kolejną butelkę" - to taka pierdółka, ale nie mogła wziąć "kolejnej butelki", skoro przed chwilą w ręce miała jeszcze puszkę :) Nie było po prostu tej pierwszej ;) Poza tym potem znowu trzyma puszkę :D
"nierealnych wizji, czy pomysłów wyssanych z palca" - bez przecinka, bo "to albo to"
"rozbrzmiewał gardłowy krzyk, rozdzierający spokój nocy na drobne kawałki." - bez przecinka
Tutaj tylko tyle, ten rozdział jest takim wprowadzeniem do tego, co będzie dalej, poszerzeniem świata Eweliny. Czasem jeszcze rzuciła mi się w oczy stylistyka i odwrócony szyk zdania, ale takich przypadków jest raczej mało. W każdym razie bardzo mi się podoba, zupełnie przenoszę się w wykreowany przez Ciebie świat. Naprawdę dobra robota, zostawiam 5 :)
Komentarze (5)
"pomachawszy ją mu przed twarzą" - trochę ten szyk znowuż - "pomachawszy mu nią przed twarzą"
"Przekroczył magiczną liczbę trzydzieści, spiął się wyżej" - czyż nie miało tam być "wzpiął" zamiast "spiął"? :)
"który chodził niczym zjawa za nim od początku" - też bym trochę zmieniła szyk - żeby po prostu brzmiało naturalniej, płynniej - "który od początku chodził za nim niczym zjawa"
Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić, niczego nie chcę narzucać, tak tylko się dzielę spostrzeżeniami :)
Tym razem pozwoliłaś bliżej poznać Ewelinę, jej niełatwą sytuację życiową i rodzinną, uwiarygodnić ją jako postać - bardzo dobre posunięcie i bardzo zgrabnie poprowadzone. Zaczynam się dzięki temu z nią zżywać, wyraźniej widzieć jej osobowość, jej uczucia i zmartwienia. Natomiast ta końcówka znowuż wprowadziła mocno intrygującą niewiadomą. Pojawił się tu taki ciężki nastrój, taka ukryta gdzieś między słowami podskórna obawa, lęk, niepewność. Bardzo intrygujący, mocny akcent na zakończenie. 5 :)
Dziękuje za twój wkład i komentarz! Potrafisz zmotywować do działania :D
Poza tym. Dobrze ze pozwoliłaś nam poznać odrobine bohaterkę. Wydaje się być ona przeciwieństwem prezesa co może bardzo korzystnie wpłynąć na rozwijająca się fabule. Podoba mi się jak w twojej opowieści wieżowiec zdaje się żyć, wydaje się być nie tylko miejscem akcji ale jedna z postaci.
Motywujące słowa prawisz :D
"Strzepnęła jego dłoń, wzięła kolejną butelkę" - to taka pierdółka, ale nie mogła wziąć "kolejnej butelki", skoro przed chwilą w ręce miała jeszcze puszkę :) Nie było po prostu tej pierwszej ;) Poza tym potem znowu trzyma puszkę :D
"nierealnych wizji, czy pomysłów wyssanych z palca" - bez przecinka, bo "to albo to"
"rozbrzmiewał gardłowy krzyk, rozdzierający spokój nocy na drobne kawałki." - bez przecinka
Tutaj tylko tyle, ten rozdział jest takim wprowadzeniem do tego, co będzie dalej, poszerzeniem świata Eweliny. Czasem jeszcze rzuciła mi się w oczy stylistyka i odwrócony szyk zdania, ale takich przypadków jest raczej mało. W każdym razie bardzo mi się podoba, zupełnie przenoszę się w wykreowany przez Ciebie świat. Naprawdę dobra robota, zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania