Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Baśka (15) Miłość wszystko zwycięży!

[Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci oraz zdarzeń jest przypadkowe i stanowi fikcję literacką.]

— Adaś kurwa, ona się nie rusza! Pewnie nie żyje!

— Pani Basia? Ależ nie, panie Canulasie, to z całą pewnością jest niemożliwe. — Agent stanowczo odrzucił taką ewentualność, klękając przy nieprzytomnej kobiecie. — Pani Basia jest niezatapialna.

— Taaa? No to jest kurwa, mistrzem zen...

— Cooo? Sam jezteś zeeerem! — niespodziewanie, zachrypłe dźwięki uniosły się z poziomu podłogi i zawisły w powietrzu. W ślad za nimi, Baśka podniosła głowę, powiodła po rozmówcach nieprzytomnym wzrokiem, po czym czknęła potężnie. — Upsss! Przeeeprszm — zachichotała głupkowato, znów czknęła i zakończywszy, w ten niezbyt wykwintny sposób dialog, ponownie zapadła w pijacki omam.

— Dobra, czyli jednak żyje, ale…

— … wygląda na niedysponowaną — dokończył wyraźnie zmartwiony Adam.

— Niedysponowaną? Schlała się jak prosię.

— Aleee… ty mie o coś prosiesz? — Baśka ponownie uznała, iż powinna zabrać głos w dyskusji, a następnie opuszczając z wolna rozchwianą głowę, czknęła, tym razem dużo efektowniej. Adama lekko zatkało, postanowił się jednak otrząsnąć i omiótł wzrokiem całą, potężną kajutę. Na środku stała, srogich rozmiarów, opróżniona już teraz niemal całkowicie, aparatura destylacyjna. Kręcąc z niedowierzaniem głową, zagaił:

— Pani Basia jest niezwyciężona. Jak ona tego wszystkiego dokonała? To niesamowite. — W zachwycie uczynił gest ręką w powietrzu, wskazując na walających się wszędzie, spitych „w trupa” piratów. — Straszliwie opiła tych wszystkich panów.

— Te? Panie? Skończ się ślinić i lepiej pomóż mi ją zatachać na wyrko. Zanim oprzytomnieją, musimy wysłać Maczudze sygnał...

— Maczudze rzyyygał?

— Panie Canulasie, ona chyba coś mówi?

— Rany boskie! — Canulasa zaczęło ponosić. — Niesiesz ją czy co robisz? Wyżej trzymaj, bo jebnie tyłkiem o podłogę!

„Tachanie” pani Szczepanowskiej, polegające na trzymaniu za ręce i nogi, nie było może najelegantsze, ale nikt nie miał teraz do tego głowy. Trzeba było się spieszyć. Poszczególni członkowie pirackiej bandy, lada moment mogli zacząć odzyskiwać przytomność.

***

Przejęcie władzy przez Zołzę na pirackim statku kosmicznym, było początkiem końca Ojgyna i jego bandy. Przewrót poprowadzony przez naiwnego Lojzika, którego ranga po udanych pertraktacjach z Zołzą znacznie wzrosła, udał się, choć nie bez trudu. Jak można się było spodziewać, dość silny opór stawiała część załogi wierna Sztajgerowi. Jednak ostatecznie napędzani widmem nieograniczonego dostępu do bimbrowni, „ludzie Lojzika” w ciężkich bojach pokonali „ludzi Ojgyna”. Tak teraz, powiązani i pozamykani w kajutach, czekali oni na decyzje Zołzy. Te jednak odwlekały się nieco w czasie, gdyż nowa Przywódczyni postanowiła, ku uciesze pozostałej części pirackiej czeredy, w dość huczny sposób dać wyraz radości z powodu odniesionego właśnie zwycięstwa. Dla Canulasa i Adama, którym tymczasem udało się niepostrzeżenie wymknąć z celi, było to bardzo na rękę. Po dotarciu do opustoszałego kokpitu, wysłali tajny sygnał do Admirała Czarneckiego. Kilka godzin później jego wojenna armada, z impetem wylądowała w sąsiedztwie pokopalnianych szybów i rafinerii Bachus* na Ceresie, stanowiących piracką kryjówkę.

***

— Pani Basiu, niepokoi nas, czy aby znów nie posmakowała pani zanadto w alkoholowych delicjach. Wraz z mężem, bardzo się o panią martwimy.

— Oj tam, oj tam. Całkiem niepotrzebne, szanowna pani Pasjo. Ja zaraz wszystko wytłumaczę, tylko wpierw strzelimy se „brudzia”, bo tak się nie da gadać.

— Co strzelimy?

— Proszę mi zaufać i… do dna! Do dna koniecznie trzeba! Wiem co mówię.

Tego wieczoru, siadając obok pani Szczepanowskiej, elegancka i dostojna żona Admirała Czarneckiego popełniła trzy katastrofalne błędy. Pierwszy, to bliskie sąsiedztwo pani Barbary przy stole, drugi, obdarzenie jej zaufaniem a trzeci, wypicie z nią Bruderszaftu. Bankiet, jaki wyprawiono w Sali Konferencyjnej, zlokalizowanej w jednym z członów marsjańskiej stacji orbitalnej Bradbury**, zaszczyciło wiele osób, które w mniej lub bardziej znaczący sposób, przyczyniły się do uszczuplenia pirackich hord, szalejących bez umiaru w przestrzeni międzyplanetarnej Układu Słonecznego.

Pani Szczepanowska, Caunlas i skromny Agent Ubezpieczeniowy Adam T, którego nazwiska Baśka za diabła wciąż nie potrafiła zapamiętać, brylowali w otoczeniu oficerów i żołnierzy pomniejszych rang.

— No i gdzie Maczuga, to jest yyyhyy pardon, ten twój mężuś, wsadził tego szuję Ojgyna?

— Basiu, ja doprawdy nie wiem... No tak mi się kręci w głowie. Chyba wystarczy…

— … ale w którym więzieniu?

— No, pewnie na Victorii. Ależ tu wszystko wiruje.

— Aaa jak wiruje, to trzeba na drugą nóżkę wypić. — Baśka natychmiast dalej podchwyciła temat. — Wtedy przestanie wirować, zapewniam. Co jak co, ale mnie tam można w tej kwestii spokojnie zaufać…

Pani Pasja Czarnecka przez wiele godzin jeszcze, po skończonym bankiecie, odczuwała skutki zdrowotne tej niewinnie toczącej się, acz suto zakrapianej, rozmowy z panią Szczepanowską. Pomimo wielogodzinnego dialogu, niewiele albo najpewniej, raczej nic nie udało jej się zapamiętać. Przynajmniej Baśka czyniła gorliwe starania, aby jej zabiegi osiągnęły taki właśnie skutek. Niemniej, kilka dni później miało się okazać, iż pamięć pani Czarneckiej, nie była tak całkiem wybielona.

Podczas jednej z odpraw, Admirał powziął wiadomość, iż niejakiej Barbarze Szczepanowskiej, właśnie udzielono przepustki na widzenie z więźniem, niejakim Ojgynem, w więzieniu o zaostrzonym rygorze, na planetoidzie Victoria. Kiedy, w związku z tą informacją, Admirał w obecności żony, wyraził swoje zdziwienie — „Jakim cudem ta kobieta weszła w posiadanie takich informacji lokalizacyjnych?” — Pasja nic nie odpowiedziała, a jedynie uśmiechnęła się dyskretnie pod nosem.

***

Pomimo klimatyzacji, w pokoju hotelowym stacji Bradbury, panował zaduch. Ciche pojękiwania, szepty, uzupełniane chichotaniem, przerwał nagły dźwięk dzwonka. Jakby w odpowiedzi, zawtórowało mu gromkie:

— Odwal się!

— Panie Canulasie, to ja, Adam. Wchodzę. — I nie czekając na zaproszenie, wszedł. Trzy panienki, zupełnie nie speszone, kontynuowały umizgi i szczebioty, względem na wpół rozebranego Canulasa. Ten jednak, zobaczywszy Agenta skoczył na równe nogi, aby pod ciężarem uchwytów półnagich niewiast, ponownie jednak opaść na potężne łóżko. Intruz tymczasem stanął na wprost nich i zupełnie niespeszony, stanowczym tonem, wyrzucił z siebie:

— Musimy to zrobić razem!

— Eeee… — Canulas, nie bardzo wiedząc, co ma sądzić o tym nagłym wyznaniu Agenta, zawiesił się na moment. — Te Adaś ale, kurwa o co ci chodzi? — Po czym, nadal lekko zdębiały, oderwał się od ponętnych panienek na tyle, aby móc usiąść na skraju łóżka. Na kilka chwil w pomieszczeniu zaległa cisza. Nawet dziewczyny, ździebko zaciekawione, nieco przystopowały.

— Hm, więc teraz kiedy udało mi się zmienić kwalifikację waszych roszczeń i pewnie wkrótce, pan i pani Basia, dostaniecie odszkodowanie, to może hm… jak już nabędziecie te swoje nowiutkie statki kosmiczne, to ja doprawdy… proszę mnie dobrze zrozumieć. Może choć od czasu do czasu, mógłbym polatać z którymś z was? Oczywiście nie, non stop. O co to, to nie. Mam dom i rodzinę.

— Ufff — dźwięk wyraźnej ulgi, wyrwał się z piersi Canulasa. — W pierwszej chwili rynce mi osiadły. Aż na sam blat. Bo już nie chcesz wiedzieć, com se wyobrażał, że mamy razem zrobić.

— Ależ, panie Canulasie. — Adam lekko się oburzył, ale po chwili, zniżywszy głos, kontynuował przerwany uprzednio wątek: — Tylko od czasu do czasu. Coś byśmy razem przemycili, kogoś obrabowali i w ogóle. Pan sobie nawet nie wyobraża, jakie to ekscytujące, dla takiego biurokraty…

— Adaś, pogięło cię do reszty? Do tego, co złe to pierwszy nagle się zrobiłeś, a nieprzeprowadzone przez jezdnię staruszki? No, stoją i czekają!

— Panie Canulasie! — Teraz Agent wyraźnie tracił cierpliwość. — Jak pan się nakręcisz, to tak pan perorujesz, że zupełnie nie można się połapać, o co panu chodzi!

— Nigdzie ze mną nie będziesz latał! Ni chuja! O to mi chodzi!

Ku przyzwoitości, trzeba dodać jednakowoż, że pomimo oślej upartości Canulasa, drogi jego, Adama i Baśki, splatały się jeszcze wiele razy, i to w najmniej oczekiwanych dla nich samych, momentach.

***

Epilog

— Ja do pana Ojgyna.

— Wloz!

Wybudowanie więzienia na tej dość masywnej planetoidzie, o wspaniałej nazwie Victoria, zakrawało na ironię. A jednak było faktem. Pani Szczepanowska, przyodziana w gustowną bluzeczkę z guziczkami oraz koronkowy, mało skromny dekolt, wkroczyła nieśmiało do celi. Nawet się specjalnie nie zdziwiła, iż bardziej przypominała ona apartament niż skromne więzienne pomieszczenie. Macki, znajomości i reputacja Sztajgera sięgały daleko, poza rewir jego pirackiej działalności, budząc respekt i postrach. Toteż i tutaj znajdował się on na szczycie więziennej hierarchii. Jednak ten władczy i twardy w obejściu, o hardym wyrazie twarzy mężczyzna, na widok „swojej Basi”, znów stał się „jej Ojgynem”. Upojna noc, jaką spędzili, miotając się w miłosnych uniesieniach, chwilowo wynagrodziła piratowi utratę wolności i pomogła zagoić rany w sercu, związane ze zdradą, jakiej dopuściła się „jego Basia”, przejmując władzę nad piracką czeredą.

Gdy po kilku godzinach, podczas których Ojgyn powolnymi ruchami, naprzemiennie, a to zębami przygryzając jej skórę, a to ssąc łapczywie i pieszcząc językiem ciało, dostrzegł w pościeli guziczek, niechybnie oderwany od gorseciku Basiuni, na moment przerwał subtelne igraszki. Oderwał usta od jej wilgotnej skóry i podnosząc znalezisko, wyszeptał:

— Kneflik ci slecioł, dziubeczku.

— Aaaa to dla ciebie prezencik, kochanieńki — odrzekła ze słodyczą a pochyliwszy się bliżej i nieco złośliwie przygryzając mu ucho, wymruczała: — Jest zbudowany z magnesu neodymowego. Podobno to świetny wichajster …

Koniec Tomu I

Cdn.

* Bachus – [znany również jako: Dionizos] w mitologii greckiej, bóg między innymi wina i płodności.

** Raymond Douglas Bradbury (1920–2012 r) – amerykański pisarz, należący do czołówki światowych twórców fantastyki. Autor m.in. „Kronik marsjańskich.”

[1. Dziękuję panu Jerzemu Strzeja za konsultację językową oraz czas poświęcony na przełożenie fragmentów tekstu na śląską gwarę.]

[2. W tekście wykorzystano fragmenty pochodzące z dialogów prowadzonych przez Canulasa na opowi.pl]

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Pasja 22.01.2018
    O pojawiła się nowa bohaterka.
    Nie ma to jak dwie kobiety wezmą sprawy w swoje ręce. Bez płci pięknej chłopcy by nic nie znaczyli. Baśka nawet agenta Adama sprowadziła na złą drogę. A jak mówiła tak zrobiła. Wichajster był jej, a kneflik był kluczem dla Ojgyna.
    Jednak Baśka ma wiele ukrytych talentów i pewnie też kobiecych.
    Czekam na następny tom.
    Ukłony dla Autorki.
  • Agnieszka Gu 23.01.2018
    Dobry wieczór :)
    "Bez płci pięknej chłopcy by nic nie znaczyli." - dokładnie :) w 100% się zgadzam :)
    Serdeczności :)
  • Bożena Joanna 23.01.2018
    Epizod 15 przeczytałam dzisiaj rano i mogę śmiało powiedzieć, że był to dobry początek dnia. Dobrego humoru nigdy nie za wiele. Czytelnika łatwiej wzruszyć niż doprowadzić do śmiechu. Fajne postacie i wartka akcja. Pozdrawiam w oczekiwaniu na następne perypetie bohaterów.
  • Agnieszka Gu 23.01.2018
    Witam,
    Śmiech to zdrowie. I dobrze, że choć trochę cię rozśmieszyło :)
    Pozdrawiam serdecznie :)
  • Canulas 25.01.2018
    "Maczudze żyyygał?" - Wiem, że ona jest w pijackiej malignie, ale "rzygać"

    "— Musimy to zrobić razem!
    — Eeee… — Canulas, nie bardzo wiedząc, co ma sadzić o tym nagłym wyznaniu Agenta, zawiesił się na moment" - ło matko, a o on chce?

    Zajebista cześć.
    Baśka inteligentna. Tak jak kiedyś (na początku) miałem wątpliwości, tak już bardzo bardzo ją polubiłem.
    Mam nadzieję, że c.d. już pędzi.
    Pozdro
  • Agnieszka Gu 25.01.2018
    Hej ;)
    No jak rany, alem błąd pacnęła ;)) Migiem naprawiam :)
    Dzięki :)

    Co do cd chwila przerwy, bo już mi się Basiencja po nocach śniła, a mam z tysiąc pomysłów skłębionych w głowie (nie tylko pisarskich) i muszę je uwolnić. Baśka to moje pierwsze opowiadanko długodystansowe. Czas trochę głowę przewietrzyć ;))
    Pozdrowionka :)
  • Canulas 25.01.2018
    dokładnie, ja też już rzygam tym, co piszę
  • Okropny 25.01.2018
    Co to znaczy, Canulasie?
  • Agnieszka Gu 25.01.2018
    Canulas, no właśnie, co to znaczy?? Ale opowieść "milową" skończysz, ja?
    Rzygam - dobre, dobre ;))
    PS. Gdzieś tam "podskórnie" cię rozumiem ;)
  • No hej :)
    Znowu zabawnie, znowu z jajem, znowu się uśmiałem :))
    Zajebista ta seria, swojskie klimaty, ale rozrywka na wysokim poziomie.
    Super :)
    Pozdrawiam :)
  • Agnieszka Gu 30.05.2018
    Dziękuję żeś się pochylił i przeleciał wszystko :) Jest mi bardzo miło :) Pozdrowionka
  • Okropny 09.08.2018
    Jezusie, jakie to piękne. Czekam na następne części.
  • Agnieszka Gu 09.08.2018
    Aleś dziś maraton zrobił! :)) Zachwyconam :)) No i cieszę się, że ci Baśka i towarzystwo jakoś ci tam siadło ;))

    Bohaterowie tej serii przewijają się dalej w serii [Hejterska pętla czasu...], a chwilami nawet biorą tam sprawy w swoje ręce ;))
    Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za przeczytanie :)) Czuję się zaszczycona :))
  • Okropny 09.08.2018
    Agnieszka Gu a tam, nie trzeba. Miałem dobry ranek i chęć zapoznania się z Tobą od strony mózgu i czubków palców, zresztą, ciekawość mnie zżarła w kwestii: Jak można nazwać bohaterkę "Baśka".? Teraz już wiem, i poniekąd, zachwyt wypełnił moje serce. Takie coś lubię: Alcka, śmichy-chichy, za/przerysowani bohaterowie, po prostu mój klimat. A poleciałem serią, bo, jak wspomniałem, nie lubię tak po jednym, po prostu. Mierzi mnie idea czekania na odcinek albo ustalanie sobie, że jeden dziennie, czy coś - mnie to sie cala przyjemność wonczas traci.
    Baśka była super. Choć w mojej głowie wyglądała jak dwudziestopięcioletnia Pippi Langstrumpf z moralnością portowej kurewki :)

    Będę Cię czytał dalej, Agu. Za śląskie klimaty w kosmosie masz u mnie piwo :)
  • Tjeri 24.10.2019
    Maurycy ma rację. To się prosi o komiks.
  • Agnieszka Gu 25.10.2019
    Tjeri, dziękuję ci za ten nalot. Bardzo mi miło, że się skusiłaś i pozostałaś tutaj do końca tej części opowieści. Dziękuję również za dzielenie się wrażeniami :)
    Dzięki i pozdrawiam :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania