Mocne cięcie
Moje pierwsze opowiadanie,więc proszę o wyrozumiałość.
Wyszłam z domu jak co dzień. Minęłam duży supermarket i weszłam do małego, osiedlowego sklepiku. Pracowała tam znajoma sąsiadka, która często polecała mi różne produkty w zaskakująco niskiej cenie. Jak zwykle dałam się skusić na coś słodkiego. Kupiłam też trochę warzyw: pomidory, ogórki, sałatę oraz kilka plastrów przepysznej szyneczki. A do tego puszyste, rozpływające się w ustach ptasie mleczko. Zapłaciłam za wszystko kartą, podziękowałam i wyszłam.
Po drodze zaszłam do pralni po śliczny niebieski żakiet i elegancką spódniczkę mini. Przechodząc obok salonu fryzjerskiego pomyślałam, że może warto by zmienić coś w swoim wyglądzie. Przez szybę zobaczyłam młodą, sympatyczną kobietę, która uśmiechała się do mnie, zapraszając do środka. Miła pani, jak mi się wówczas wydawało, wskazała mi miejsce w fotelu. Powiedziała do mnie:
— Pozwolę sobie zaproponować nowe uczesanie, na pewno się pani spodoba. Najnowszy trend prosto z Paryża.
Magda, bo tak się przedstawiła, była szczupłą, dwudziestokilkuletnią dziewczyną o jasnych, długich włosach. Wyglądała na szczebiotkę. Miała bardzo ładne, zadbane ręce i śliczny, zadarty nosek. Lecz pozory czasem mylą.
I tu zaczął się mój koszmar. Podeszła do fotela i zaczęła rozczesywać moje włosy. Po chwili, nożyczkami, zaczęła je delikatnie przycinać.
Nagle poczułam draśnięcie w szyję. Akcja potoczyła się błyskawicznie. Sympatyczna fryzjerka zamieniła się nagle w oprawcę. Złapała gruby sznur, którym skrępowała moje ręce. Wyjęła ostrą brzytwę i kilkukrotnie nacięła moje gardło. Zobaczyłam strugi krwi cieknące mi na spódnicę i poczułam okropny ból. Chciałam krzyknąć, by wezwać pomoc, lecz nie mogłam. Dziewczyna zakneblowała mi usta szarą taśmą.
— Dawaj, suko, kasę — wysyczała — bo tak cię urządzę, że mężulek ciebie nie pozna.
Kiwnęłam głową, by zdjęła mi knebel. Wystękałam:
— Oddam, co mam, tylko nic mi nie rób.
Odwiązała mnie, lecz na pożegnanie rzekła:
— Spróbuj powiadomić „psy”, a znajdę cię, choćby spod ziemi wykopię i zajebię.
Przytaknęłam ze zrozumieniem i wybiegłam jak szalona.
Po drodze rozglądałam się, czy za mną nie idzie. Odetchnęłam z ulgą myśląc, Boże, ocaliłeś mnie, dziękuję ci za to.
Biegłam całą drogę do domu. Po drodze, w popłochu, zgubiłam część zakupów.
Wpadłam jak szalona do mieszkania, zadzwoniłam do męża, opowiadając nieskładnie, drżącym jeszcze głosem swoją historię. Zaraz przyjechał, ale ja tego nie zauważyłam, straciłam przytomność.
I nagle obudziłam się. Na szczęście to był tylko sen.
Komentarze (8)
Mrówka Piątkówna ;)
Nabrałam ochoty na inne głupoty
więc pora wziąć się do roboty i prozą coś stworzyć.
Czasem trzeba zmian, by sprawdzić w czym jest się dobrym.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania