Mohitostatyna w szukaniu odnalezienia.
Życie to pacynka, której ruchami zarządza Mohitostatyna. Np. taki ruch protestu to pewnego rodzaju rewolucja w owej pacynce. Rodzaj i poziom technologii całe życie próbuje odpowiedzieć na pytanie w debacie o mikrokosmosie, co to od poczęcia poszukiwania siebie w odnalezieniu, jest ciągłym quizem. Eksperymentuje naukowo z rozkazami, przeobrażeniami, by doświadczyć też podstępu tej zagadkowej ściemy. Zmiana percepcji pozostaje tylko kolejną ideologią, w której ona, jako mem, sąsiaduje z inną laleczką, będącą już na pewno tym zdecydowaniem w jej osi czasu. Za każdym razem myśli, że to ostatnie widowisko, jakie sprezentował jej użyteczny żart. To po prostu mechanizm doświadczania. Kapsuła czasu przerabia tego samego typu pozbierane wcześniej bazy danych. Wśród tych informacji pojawiają się plotki o niemożności, które są adoptowanymi dziećmi, gdyż rodzi je ich natłok. Zachodzące interakcje głowowe popychają kolejne, tworząc nowy etap (będący taki od nowości i zaskoczenia) prowadzący do przełomowych wyznań przed samą sobą. Jeśli to wyznanie stanie się wyzwaniem w kwestii uświadomienia sobie najpilniejszego, to na pierwsze ostrze idzie ciężkie dla naostrzenia czasowego, zarazem szybko tępiące się przez używanie wygody - zrozumienie, że życie to siedziba przeżywającego go, a wygoda jest tak naprawdę przyjemnością, jeśli poparta zostaje słowami "eee, tam". Idzie to w parze z ciągłością w uświadomieniu sobie, iż pacynka to część ubioru stałego.
Mohitostatyna, stając się wciąż ostrzejszą maczetą, zrozumiała, że kiedy postawi następny krok, a będzie on tym do tyłu, to najpewniej będzie umierać w strasznym cierpieniu umysłowym, gdyż ostrze swoją tępotą nie będzie w stanie wykazać niczego, poza wypracowaną reprezentacją. Postanowiła więc dbać też o ręce, by jej los był ich nieodłączną częścią. Nie chce poczuwać się do obowiązku przekazu. Chce czuć zachwyt nad własną siłą, jak i nad fascynacją niezwykłego wydarzenia. To pokaz siły ciążenia. Kiedyś próbowano narysować bezbłędne życie. Przerysowano jednak jego mocarność. Mohitostatyna wie, do której rzeki ma już nie wchodzić, ale rozumie też, że każda woda może przynieść jakiś błąd. Nauczyła się pływać, ale za każdym razem uczy się, jak nie utonąć. Co jakiś czas dowiaduje się, że wytrwałość sięga głębiej, niż jej się wydawało. Wciąż odkrywa wytrwale to, że poprawiając kondycję umysłu, wydłuża własny zasięg. Wpadając w kolejne sidła, potrafi szybciej przetworzyć pułapkę w zrozumienie. Potem układa to w doświadczenie i z niego umie dojrzeć wydłużenia swoich możliwości. Krótkowzroczność pozwala sądzić Mohitostatynie, że ślepy widzi więcej, bo podczas wpatrywania, zdążył zobaczyć już dużo innych rzeczy. Nie istnieje znikanie, czy wymazywanie. Wyobraźnia jest trwałym dziełem sztuki w edycji limitowanej. Doświadczenia są jak łupiny nasion. Pękające wspomnienia, fragmenty biletu... Tylko z której podróży? Dlaczego niektórzy wolą, by ta zagadka pozostała nasieniem nierozwiązania? Wypierają przypisy i odnośniki, traktując życie jak idiotę. Skracają przecinki, robiąc kropki, by uznać wypierane za pewny koniec. Nie chciał, by ujawniło się wymieniane, więc przybiegnie jako coś, co wielką literą będzie pisać swoje zachowanie. Odruchem bezwarunkowym wspomnień jest ich bumerangowe postępowanie. Jeśli punktem startowym ma być meta następnym razem, to w ogóle nie można prowokować ruchu. Albo opamiętanie. Taki fallstart. Życie to też komunikacja wszystkiego. Jeśli jej się nie chce, to w ogóle się pewnych rzeczy ze sobą nie poznaje. Jeśli już był wieczorek zapoznawczy, to nie wolno udawać, że to nie nasz wehikuł czasu. Raz czuć zapach przeszłości, a innym razem unosi się fetor błędu. Mohistotyna zrozumiała ostatnio tak wiele, że może połasić się na więcej. Wie, że pacynka to urządzenie rejestrujące, ale rozumie, że ona, jako osoba, to machina sterująca. Ćwiczy palce, rozwija przestrzeń myślową i nie ma w planie dalekosiężnego planu. Utrwaliła sobie jedynie to, żeby nie wprowadzać na salony życia linii przerywanej, bo z nią, jak wiadomo, daleko nie pociągnie. Dlatego ciągłość obserwacji i pełne rozumienie otrzymanego jedzenia. Jeśli znajdzie w karmie rozwinięte robactwo, szuka zalążków we własnej przeszłości. Chwilową przeszkodą może być nawet słońce, ale i dla jego obecności znalazła wytłumaczenie. Kiedy chce ci coś rozjaśnić, to wychodzi. Kiedy chce za bardzo coś ci pokazać, sprawi, że zauważysz mniej lub w ogóle, na czym mu najbardziej zależy. Dlatego Mohitostatyna za najwyższą wartość uważa to, kiedy samemu potrafi się coś wyjaśnić. Bo wtedy w zachmurzeniu zobaczymy więcej, niż korzystając z pomocy słońca, które najpewniej wyjaśniać nam zechce przy użyciu ujęć wodnych.
Mohitostatyna zauważyła, że z obserwacji można wiele zaobserwować. Połączone z mocą rozumienia własnych poczynań dają jej poczucie pewności w ruchu powtarzalnym, nie myląc go z rutyną. Życie to ciągła forma ruchu, który zmienia swoje kształty. Trzeba istnieć razem z nimi, nie przywykając do jednego. Być wszechkształtnym drwalem, będącym w posiadaniu piły nie ostrzącej sobie swoich zębów na użytkowniku nadającym jej sens.
Komentarze (26)
Zastanawiam się, czy publikowałaś swoje teksty na innych portalach i czy może zasięgałaś gdzieś opinii na ich temat.
Ale i tak nie wiem, o co Ci chodzi :).
Palisz jakies ziolo pisząc te teksty?:-)
Nie ma tabletek na kogoś :).
Czemu ziolo? Kolegi po trawie nie rozumialem nic - więc skojarzylem z Tobą.
:).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania