Mój ruch #1

Zapadła cisza, tylko ja i ludzie, którzy patrzą się tak jakby chcieli mnie zabić a następnie poćwiartować na drobne kawałki. A w głowie pustka, pustka i szum, który chciał rozsadzić moją głowę. Czułam jak całe moje ciało zaczyna robić się zimne, a moja skóra zaczyna tracić kolory. Spojrzałam w górę, gdzie wyłoniło się bardzo jasne światło, którego promienie przenikały przez czarną powłokę, która nade mną ciążyła. Światło było tak jasne, że zmrużyłam oczy i powolnym ruchem opuszczałam głowę w dół. Wtem ujrzałam jak moje ciało leży na ziemi. Przerażona widokiem usłyszałam głośny huk, zamknęłam oczy i zaczęłam krzyczeć co tchu.

-Nie!

-Spokojnie -usłyszałam znajomy głos.

Nie pewnie otworzyłam oczy i zaczęłam rozglądać się po otoczeniu. Odrazu zorientowałam się, że byłam u siebie w pokoju, to wszystko sen. Zaczerpałam mocno powietrza, usiadłam i zaczęłam powoli się rozciągać.

- Obudziłam Cię? - Zapytała matka, która nigdy nie ceniła mojej prywatności.

- Tak, ale może to i lepiej. -Złapała za szklankę wody która stała na szafce obok łóżka. -Nie cierpię tak chorych snów. -Dodałam, biorąc pierwszy łyk wody.

Nie stworzone stwory, rozstania miłosne, ciąża i śmierć. Nic dziwnego, że ludzie wpadają w stany lękowe czy nawet depresję. Codziennie takie sny, a człowiek oszaleje.

- zejdź nad dół, śniadanie jest już gotowe. - Powiedziała kobieta, trzaskając drzwiami.

Zawszę to robi gdy jest jej źle, gdy czuję, że między narasta ogromna przepaść. Nie wie jak się zachować w takich sytuacjach. Ja sama nie wiem, ale mam już tego dość. Zero prywatności a do tego humorki mojej matki. Marzę aby się wyprowadzić, ale wiem, że na obecną chwilę to jest po prostu nie możliwe. Dlatego powinnam póki co tolerować to co jest. Chociaż nie jest to łatwe. Znam swoją matkę i wiem, że jedna mała, głupia odzywka może spowodować, że wylece na bruk. Ha, wtedy bym była w czarnej dupie. Szybko się ubrałam. Czarne jeansy i biały top idealnie do siebie pasowały. Założyłam swoje szare kapcie, które wyglądały przekomicznie, były w kształcie słonia. Jak na 24 letnią kobietę, mentalnie czułam się czasem jak dziecko które jeszcze nie przerosło dobrze stołu. Chociaż takie rzeczy pozwalają zapomnieć o codziennej rutynie i poczuć się znowu beztrosko.

Powolnym krokiem, zeszłam na dół, a w górze unosił się zapach smażonego bekonu i swojskich jaj. Uroki życia na wsi ma swoje plusy, ale niestety minusy również, było by to zbyt piękne jakby wszystko układało się dobrze. Życie to nie bajka w której zawsze jest happy end.

- Reachel, zrobisz dziś zakupy, umyjesz samochód, i nakarmisz zwierzęta. - Powiedziała kobieta w moją stronę.

Zrobisz dziś zakupy? Ha, robię je codziennie dokładnie wiem jaki mam plan dnia. Szara codzienność witaj!

- Dokładnie wiem co mam robić. - Dodałam, przewracając oczami.

To tak chorobliwie przykre, że młoda dziewczyna taka jak ja, musi zajmować się gospodarką i domem jednocześnie. Każde ryzyko muszę przyjmować na siebie.

- A, pamiętaj aby opielić warzywa. Dodała kobieta, wychodząc z domu w ogóle mnie nie słuchając.

Czuję się taka ignorowana, taka samotna i tak bardzo nieszczęśliwa. Przeklinam dzień w którym zaprzepasciłam szkołę, może już dawno by mnie tu nie było.

Skończyłam jeść śniadanie i odrazu wzięłam się za wypełnianie listy dnia. Energicznym ruchem poderwałam się z krzesełka od stołu i sprawdziłam dokładnie czego brakuje w domu oraz co mam kupić na dzisiejszy obiad. Kiedy miałam już listę zakupów pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę sionka, nawet nie siadając sprawnym ruchem założyłam swoje czarne trampki. Jak na tak dużą gospodarkę moich rodziców nie stać mnie było aby kupować oryginalne ciuchy. Wszystko co mam to ubrania po mojej kuzynce albo kupione w lumpeksie. Nie dostaje kasy od swoich rodziców, zresztą co tu dużo mówić, jak uprosze się o 50 złotych na wyjście do kina z przyjaciółką to już cud. Nie zwlekając ani chwili dłużej wsiadłam na stary rower po moim dziadku i powolnym ruchem pedałów ruszyłam w stronę sklepu. Sklep znajdował się pięć kilometrów od mojego domu. Ani mi się śniło iść na pieszo i taszczyć za sobą tyle zakupów. Był to majowy jak i kapryśny dzień. Na drogach znajdowały się ogromne kałuże oraz wzniesienia popękanej soszy od korzeni.

Wtem ujrzałam znad przeciwka jadący z bardzo dużą prędkością samochód, byłam w pułapce mokrej i długiej kałuży. Zaczęłam pedałówać ile sił aby jak najszybciej ominąć kałuże. Miałam nadzieję, że uda mi się minąć ją na czas. Jednak moje zdolności fizyczne bardzo się pomyliły, zabrakło dosłownie kilka metrów aby uniknąć katastrofy jaka miała mi się przydarzyć.

Ludzie tu są tak bardzo nie uważani i egoistyczni, niestety co do mieszkańców wsi Avoca w stanie Nowy Jork nie można było mieć dobrego zdania, przynajmniej dla niektórych mieszkańców tutejszej wioski, ponieważ kulturą nie grzeszyli.

Kierowca czarnego Rolls-Royce Ghost nie ujmował gazu, zaczął trąbić w moją stronę i stało się, oblał mnie zimną, błotnistą wodą z kałuży.

- Frajer! - Krzyknęłam co tchu, spoglądając na swoje zachlapane ubrania.

Nie widziałam tutaj jeszcze takiego samochodu, patrząc na jego wygląd na pewno do tanich nie należał. Coraz więcej tu pustych małolatów, bogatych rodziców. Inwestując w takie samochody, może lepiej było pomyśleć o nauce dobrego wychowania.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Ritha 23.10.2019
    ooo, masz prozę, to jutro tu zajrze, bo tera juz nie na oparach
  • Ritha 23.10.2019
    ale juz Ci powiem, ze w pierwszym zdaniu masz powtorzenie 2 x "mnie"
  • Ritha 23.10.2019
    a w drugim akapicie masz 3 x moja, zaimkoza! i powtórzenioza!
    Zalecam hara kiri.
  • Szymiko 23.10.2019
    Próbowałem to usunąć, ale nie widzę takiej opcji. :p
  • Ritha 23.10.2019
    Szymiko no nie ma, mozesz edytowac, wstawic kropkę w treści i w tytule (a najlepiej trzy, bo z jedna chyba nie przejdzie)
  • Szymiko 23.10.2019
    Ritha dam poprawioną wersję, którą mam. Nikomu raczej nie będzie przeszkadzać :)
  • Ritha 23.10.2019
    Szymiko no pewno, dzialaj.
    Pozdro!
  • Lakion 23.10.2019
    "Zapadła cisza, tylko ja i ludzie, którzy patrzą się na mnie tak jakby, chcieli zabić, a następnie poćwiartować na drobne kawałki.

    A w głowie pustka i szum, który chciał rozsadzić głowę. Czułam jak całe ciało, zaczyna robić się zimne, a skóra zaczyna tracić kolory."

    "Nie pewnie otworzyłam oczy i zaczęłam rozglądać się po otoczeniu. Od razu zrozumiałam, że byłam u siebie w pokoju, to wszystko sen.

    Zaczerpnęłam mocno powietrza, usiadłam i zaczęłam powoli rozciągać."

    "Nie wie jak się zachować w takich sytuacjach. Ja sama głupieje, gdy muszę się z tym zmierzyć, ale mam już tego dość."

    To tak z grubsza, poprawione kawałki tekstu. Reszty nie chciało mi się poprawiać, bo trzeba by było przebudować praktycznie cały tekst. Ogólnie jak na tekst poprawnie. Dobrą praktyką jest atmosfera zagadki i klimat :) Minusem mentalność 24-letniej kobiety, która bardziej przypomina nastolatkę. Niekiedy spłycona osobowość sprawia, że obraz jest lekko infantylny. Poza tym jak na pierwszy prozatorski tekst nieźle. Potrafisz opowiadać (a nie starasz się robić z czytelnika idioty), a to już duży plus. Całą resztę da się wyćwiczyć. Naturalność w pisaniu trzeba mieć, a ty to masz :)
  • Szymiko 24.10.2019
    Dziękuję bardzo. Z tego, co pamiętam, pisałem to na początku stycznia, a po jakimś czasie dodałem tutaj. To był mój początek pisania czegokolwiek. Staram się uczyć dalej, aczkolwiek ludzie nie potrafią wytłumaczyć błędu, tylko pisać jakieś zbędne głupoty niewynoszące nic w moją naukę.

    Między innymi dlatego też przeniosłem się tutaj, bo ludzie pokazują gdzie leży błąd. :) Dziękuję jeszcze raz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania