Mój wspaniały Ks.
Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy w naszej parafii na mszy pomyślałam, że jest całkiem przystojny. Więc później z jeszcze większą przyjemnością chodziłam na msze gdzie mogłam wsłuchać się w jego głos w to co mówi, popatrzeć na niego, aż w końcu nie wiem kiedy zaczął mi się coraz bardziej podobać. Czasem wymieniliśmy się uśmiechem mijając się czy chwile porozmawialiśmy, ale nic więcej. Gdy przyszedł do nas z pierwszą wizytą duszpasterską, byłam nieco zawstydzona. Miałam na ścianie plakat jednego zespołu. Była na nim ładna dziewczyna, pamiętam jak przyglądał się jej i powiedział że jestem podobna do niej. Strasznie mnie to ucieszyło, bo wiedziałam że skoro tak mówi to może ja też się mu trochę podobam. Nie myślałam wtedy że jest księdzem, w ogóle mi to nie przeszkadzało. Na koniec tego spotkania zostawił mi obrazek na odwrocie którego zapisał mi swój numer telefonu. Przy czym powiedział że jeśli będę czegoś potrzebować żebym zadzwoniła. To dało mi dużo do myślenia. Lecz długo nie odważyłam się go użyć. Po jakimś czasie na portalu społecznościowym wysłał mi pozdrowienia i buziaki. Odpisałam. Za kilka dni następne, również odpisałam, aż w końcu odważyłam się napisać do niego. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim co nas boli, co uszczęśliwia. Pisaliśmy od rana do wieczora.Na dzień dobry piękne serduszka wysyłane przez niego, na dobranoc trochę inne zdjęcia... Byłam wtedy bardzo szczęśliwa. I to tak trwało i trwało. Zaczęliśmy się w sobie coraz bardziej zakochiwać, i coraz trudniej było nam to ukryć. Uwielbiałam wpatrywać się w jego piękne czarne oczy, zwłaszcza gdy widać w nich było odbicie szczęścia. Zawsze nasze spotkania były niby przypadkiem, a to w szkole, bibliotece, pod kościołem czy na wizytach domowych.Więc nikt też nie mógł się domyślać. Później zaczęło nam brakować czegoś więcej,ale ja się wahałam czy aby na pewno dobrze robię. Myślałam, że przecież to grzech odciągać go od Boga, ale szybko wytłumaczył mi że miłość nigdy nie jest grzechem. Że jeśli się zdecydujemy być razem to jest w stanie zrezygnować z kapłaństwa. Zaczęliśmy się więc spotykać, wieczorne spacery po parku, czy leżenie wśród kwiatów na łące i wpatrywanie się sobie w oczy. Gdy mnie obejmował i skradał całusy czułam się jak w jakiejś bajce. Z każdym dniem coraz bardziej nie mogłam się doczekać wieczoru gdy się zobaczymy. Wspólne wypady na weekend, gdy całe noce rozmawialiśmy, gdy grał dla mnie na gitarze. Czy można chcieć czegoś więcej...? Czas bardzo szybko leciał. Paweł był coraz bardziej zazdrosny przez co nie raz sprzeczaliśmy się o to, ale nawet mi się to podobało. Wiedziałam że nie jestem mu obojętna. Przyszedł w końcu dzień kiedy dowiedział się że przenoszą go do innej parafii, chociaż była ona całkiem nie daleko, bardzo nas to przygnębiło. Nie mogliśmy się już wtedy widywać tak często. Każde z nas chciało w końcu jakoś rozegrać całą tą sytuacji. Coś zadecydować, ale nie wiedzieliśmy jak się za to zabrać. Jak ja przekonywałam że może to już czas coś postanowić to on nie był gotowy. Później było odwrotnie. W końcu pewnego dnia dostałam sms-a w którym napisał że musimy to zakończyć. Cały mój świat się załamał. Płakałam jak bóbr, Nie wiedziałam co robić, co myśleć, jak go przekonać żeby zmienił decyzje. W końcu postanowiłam, że może lepiej będzie jak damy sobie trochę czasu, i wtedy zdecydowałam się na wyjazd. Nasz kontakt się urwał, chociaż ciągle czekałam na wiadomość od niego. Dlaczego to się tak skończyło? Czy to przez zwykły strach przed brakiem akceptacji przez społeczeństwo ? Dlaczego to ogromne uczucie tak po prostu się ulotniło? Chociaż z mojej strony tak naprawdę jeszcze wszystko nie wygasło.. jeszcze tli się iskierka, która powoduje, że patrząc na jego zdjęcia wciąż jeszcze mam nadzieje, że może przyjdzie ten dzień i znów się do mnie odezwie i doczekamy się prawdziwego spełnienia naszej miłości..
Komentarze (43)
Brak bardzo wielu przecinków i temat w moim przekonaniu słabo rozwinięty, niewykorzystany. Bez oceny.
Taki żarcik, bardzo mi się podoba.
Za drugim razem dopiero zorientowałam się, że brakuje przecinków.
''uppuje'' dwa poprzednie komentarze, trochę za mało rozwinięte myśli, chociaż według ciebie mogą być wykorzystane, zależy od punktu widzenia.
Także zaczynanie zdania od ''więc'' źle wygląda.
Stawiam 4, bo treść przeważyła nad formą^^
Jeśli bliscy ci nie pomogą
Zostaniesz sama na ścianie
Takie jest nasze uwielbianie
Życie określił nam Wojtyła
Wyszyński wcześniej Bogiem Maryja
Są już święci
Boże jebał cię...
Nie chcę do Nieba
O nie
Połowa żyje w związkach z kobietami, anonimowo. Reszta jest pewnie większym koszmarem i w chuj nie chcę się nad tym zastanawiać. Takie brzydkie myśli mi łażą, jest tam przynajmniej tyle kobiet, jaki syf jest tam?
Nikt nie jest obojętny w sferze mistycyzmu i fantazji, szkoda że wykorzystano to przeciwko twórcom. Jeśli ta religia jest prawdziwa to co powiedzieć o wcześniejszych? To co wypasione mordy określają jako mity, bałwany itd. było pierwotną religią i wiarą w lepsze. Teraz kutas w kiecce nakazuje jak żyć, a sam jest najgorszym tego przykładem.
Czy mam wyjasnic znaczenie tego slowa?
Mamy jakieś zasady i granice
W sztuce, przegięcia normal
Jednak w heurystyce?
Mysle i chce z Nim byc :( Twoje "wyznanie" pokazało mi, ze moge skończyć podobnie ;( jesli chcesz o tym porozmawiać zostawiam emaila -> oromi@op.pl
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania