Poprzednie częściMoja Niezłomność

Moja droga

Wiernie służyłem mojemu Panu

Latami ciągnąłem ciężki wóz, orałem pole, nosiłem Go na grzbiecie

Nigdy nie usłyszałem dobrego słowa

Znam za to doskonale bat, kopniaki, krzyki, odór alkoholu

 

Nie narzekałem ani się nie skarżyłem

Ze spuszczonym łbem pracowałem

Popadłem w marazm, a czas powoli płynął

 

Starzałem się

 

Zacząłem być balastem, dlatego sprzedano mnie

Właściciel dostał dobrą cenę

Odjeżdżając widziałem jak stał pod sklepem w kolejce po flaszkę

 

Długo tak jechaliśmy stłoczeni w jednej masie

Byłem zmęczony

Upadłem

Nie mogłem wyswobodzić nogi

Inni po mnie deptali

Pozwoliłem na to

 

Uderzając o ziemię mój płomień życia

Został raz na zawsze zdmuchnięty

Agonia dobiegła końca

Jestem wolny

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • betti 14.10.2019
    Miniatura prozatorska, ale nie poezja.
  • Pan Buczybór 15.10.2019
    Sztampowo.
    I w ogóle co to za "starzałem się"? Zestarzałem się jak już.
  • 13mirek 15.10.2019
    Dlaczego jest źle "starzałem się"?
    To proces, ale "płomień życia"jest do kitu.
    I duże litery na początku wersów.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania