Poprzednie części: Moja Niezłomność
Moja Niezłomność
Dłonie Stwórców
Hojnie namaszczają
Balsamem nieśmiertelności
Otwarte bramy światów
Gotowych na zbawienie
Troskliwy uścisk żywiołów
milczenie odpuszczonych grzechów
symbioza słonecznych planet
bezcielesna doskonałość
oddech bliskości
Lśniące perły szczęścia
pokrywają bezczas białym płaszczem
Eksplozja doznań
Koi pragnienia
W harmonii wieczności…
Komentarze (10)
I tak to widzę: w pierwszej zwrotce, starzy kapłani zaglądają kobiecie między nogi, by to, co spomiędzy nich wyjdzie na świat od razu naznaczyć swoją pieczęcią, zapisać w księgach i zaliczyć do potencjalnego źródła przyszłych dochodów, a może i plugawych rozkoszy w zamian za obietnicę niepewnego...
W drugiej idzie dalsza obietnica szczęścia, grzeszny orgazm na tym łez padole, lecz zaraz odkupiony wyznaniem win i zadaniem pokuty. Mimo zbrukania w powietrzu wciąż unosi się obietnica wybawienia, wystarczy tylko zapłacić. Waluta do uzgodnienia.
A w trzeciej, gdy cała ta fasada nierzeczywistości już pierdolnęła, zostały lśniące perły szczęścia, niczym łzy kogoś, kto wie że zaraz będzie wolny od bezsensownej dalszej egzystencji, bo pętla na jego szyi zaciśnie się mocno i niezawodnie. W harmonii z wiecznością nieistnienia.
Zero optymizmu, zero nadziei, tylko smutek i śmierć, jako ostatnia, iluzoryczna pocieszycielka.
Bardzo mi się to podoba.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania