Poprzednie częściMoja operacja cz. 1

Moja operacja cz. 3

Panie, panie, oj boli, boli, rwie jucha. Stękanie, jojczenie, marudzenia z cicha. Przepuklinowy tylko westchnął. Ja panu, panie Żółciowy Woreczku nie zazdroszczę, ja tylko to marna przepuklina. Pokaż pan ten kamień jeszcze raz co panu wyciągli, piękny okaz. Żółciowy wyciągnął zawiniątek. Podobno to dużo pieniędzy kosztuje, taki kamień, jakby kto chciał sprzedać, ale ja nie sprzedam, wnukom zostawię, niech pamiętają. Wrzodowy tylko się skrzywił na te rozmowy ciche, łypnął na mnie okiem. No, jak tam Wyrostek Robaczkowy? Lepiej co dzisiaj? Czarnym wąsem uśmiechnął się, ja też lekko skrzywiłem gołowąsa. Lepiej, lepiej, znacznie lepiej, nawet może dziś wstanę do umywalki. Takie pogwarki, ciche, poranne, o wschodzie słońca, a wszystkie te dolegliwości to dumne szarże: Wrzodowy to kapitan, Woreczkowy — pułkownik, Przepuklinowy zaś major tłustawy, tylko ja, pęknięty i rozlany Wyrostek, malec przy nich, bez dystynkcji, bez stażu, niewiadomoco.

Przeważnie milczę, słucham ściszonych, wyszeptywanych gadek. Opowiadają o życiu jednostkowym, dla mnie mało ciekawym. Wrzodowy pełnym głosem, z nagła. Rzucam palenie. Nic mnie nie ciągnie do nałogu, to dobry czas, by rzucić. Żółciowy: to po narkozie panie, takie działanie, kuśka też nie staje, nic się nie chce. Może nam bromu dodają do żarcia, kto ich tam wie. Traktują nas jak młodych, bromu do kawy leją i kuśka nie staje. Przepuklinowy: co ma stać jak ta nasza pielęgniarka zabiegowa brzydka jak noc. Młoda, ale brzydka, bez cycków. Cicho panie, cicho, małolata mamy tutaj! A co tam, już mu wąs się sypie, to i kuśka pewnie mu też już gra, niech słucha. Tak sobie szemrają, ja dumny, że doceniony, już taki dorosły, choć mi kuśka też nic nie grała, ale to pewnie przez narkozę, albo jakiś brom w kawie.

 

Siostra zabiegowa, codziennie przychodziła, zmieniała opatrunki, czyściła nerwowo rany gazą umaczaną w spirytusie, nie patrzyła na szwy, tylko agresywnie tarła szmatą, jak zapuszczoną podłogę. Pani, pani, delikatniej trochę. Stękanie. Zacisnęła usta, ale delikatniej szarpie szwy harpia. Doszła i do mnie, odwróciłem głowę, nie chciałem tego widzieć, szarpnęła lepce opatrunku, w oczach już łzy mam, ale zaciskam zęby, muszę wytrzymać ten zabieg kosmetyczny. Skończyła. Ulga.

 

Ta pielęgniarka zabiegowa. Młoda może dwadzieścia parę lat, dla mnie jednak starawa. Czarne włosy gładko zaczesane, upięte w koński ogon, czarne okulary nie kryły ostrego, wrednego spojrzenia, do tego krogulcze rysy — tak, była brzydka. Płaska, bez cycków, nie była nic podniecająca, zero erotyzmu, a jednak...

 

Nastały dni, gdy zaprzestała zmian opatrunków na sali, zaczęła mnie brać do gabinetu zabiegowego, jak już dałem radę chodzić, a wstałem dość szybko, czym wzbudziłem podziw współleżańców. Kładłem się na wysokim łożu, pokrytym białą dermą. Rozpościerała na nim skrawek białego płótna, pewnie po to, bym nie pobrudził nieskazitelnej bieli, a nie dla mojej wygody. Kazała się wdrapać i zalegnąć nieruchomo, gwałtownym ruchem opuszczała mi spodnie od piżamy, tak że wszystkie moje skarby miała, jak na talerzu. Bałem się tego pierwszego zabiegu z dala od moich nowych znajomych w bólu, bałem się, że nikt mnie nie obroni przed nią, ale jednak okazała się nadzwyczaj delikatna. Nad podziw wręcz, tak jakby widok mojego, bezradnego i zwiędłego penisa ją uspokoił i ułagodził. Na sali ogólnej nigdy mnie tak nie obnażała, a tu już tak. Odetchnąłem z ulgą, że nie będzie bólu, jedną ręką dotknęła go, drugą delikatnie, jakby płatkiem białej róży, czyściła mi ranę z ropy. Robiła to długo, o wiele za długo, jednak mi to nie przeszkadzało, leżałem odprężony i było mi dobrze. Codziennie odprawialiśmy ten mały rytuał ku obopólnemu zadowoleniu.

Następne częściMoja operacja cz. 4 ostatnia

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Agnieszka Gu 17.02.2018
    Cóż, i medycznego nazwijmy to romantyzmu, wkradło się na koniec :) Zwieńczenia dzieła niczym wisienka na torcie ;))
    Żeś przeszedł kolego, nie zazdroszczę. Pozdrowionka
  • Nuncjusz 17.02.2018
    Dzięki ;) ale to nie koniec przejść
  • Canulas 17.02.2018
    Bardzo ciekawe. Jakoś, wiem, że nie ten rzut, ale mu Grzesiukiem poleciało.
    Ostatnią częścią.
    O życiu i szczerze.
  • Nuncjusz 18.02.2018
    Przyznam, że tym Grzesiukiem, to mnie zaskoczyłeś :) Lubię go czytać, ale jednak styl mam inny raczej
  • Nuncjusz 18.02.2018
    Jakbyś mnie porównał do Zegadłowicza, to bym powiedział, nooo chyba masz trochę racji, ale gdzie mi do niego :)
  • Canulas 18.02.2018
    Nuncjusz, mnie się skojarzyło z: Na marginesie...
    Niby się niewiele dzieje, a czyta się lekko.
    Chyba o to biega
  • Nuncjusz 18.02.2018
    Canulas spoks, tak czułem, że nie do Pięciu lat kacetu XD
    Wspominki pisze grzesiukowo widać, ale to już raczej koniec ze wspominkami
  • Canulas 18.02.2018
    Wybacz nadpowiedzdnia. Moja trzeźwość jest pod znakiem zapytania ;)
  • Szudracz 18.03.2018
    Rozmowy na sali starszyzny świetne. :)
    Pielęgniarka jednak nie taka znieczulenia, na jaką wyglądała. :))
  • Nuncjusz 18.03.2018
    Moim zdaniem, ona miała kompleksy brzydkiej kozy :)
  • Ritha 09.08.2018
    „Podobno to dużo pieniędzy kosztuje, taki kamień, jakby kto chciał sprzedać, ale ja nie sprzedam, wnukom zostawię, niech pamiętają” :D ja pierniczę

    Nazwanie bohaterów od ich schorzeń było świetnym pomysłem.
    Bardzo fajnie się czyta, lecę dalej :)
  • Nuncjusz 09.08.2018
    Cytat autentyczny :)
    Nazywanie bohaterów ksywami to już moj wymysł, trochę muszę nazdziwiać :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania