Pokaż listęUkryj listę

Moja Rachela, na dzwonnicach zbyt głośnego milczenia...

10.05.2020

 

Człowiek myśli że Bóg prowadzi podwójną grę a Bóg tylko chce odnaleźć swoje prawdziwe oblicze w dawno wymyślonej rzeczywistości.

Aklimatyzując się w bólu stajemy się prawie szczęśliwi.

 

Niebo przeżuwa słońce, niebo przeżuwa ażurowe chmury i szumiącą zieleń.Niebo uderza w dziurawy baraban dachów.Niebo skręca kark oszalałej wiośnie.Pada drobny deszcz,iskrzą się płytkie kałuży.Kolejny dzień cierpienia i zadawania sobie tysiąca pytań. Co dalej z moją Rachelką? Dlaczego jej stan wciąż się nie poprawia.Nakryta zakurzonym drelichem swoich lęków, omamów i niemoty nie widzi nas.Jesteśmy dla niej tylko przeszkodą,banalnym utrudnieniem w drodze do całkowitej izolacji przed światem. Potworna autoagresje, syczenie,kiwanie się, garbienie,cała ta chora diachronia wypełnia naszą nieszczęsną rzeczywistość .Próbuję do niej mówić, próbuję ją przytulać lecz moja Rachelka wyrywa się i ucieka. Zdewastowany rajski ogród pod tlącymi się popiołami marzeń.Ścieżki wysypane drobnymi kosteczkami wiary i dawnej beztroski.W małej kryształowej kuli miotają się owady wzgardzone przez ptaków. Lecz to nie burza nadciąga, to zwątpienie przepełnia duszę i kaleczy serce.Nad głową olbrzymia srebrna ampułka udająca księżyc.Lecz to nie noc, to dzień bez słońca pośród nocy.

 

Śni mi się znowu ten sam sen. Stoję pod obszarpanym oddziałem psychiatrii dziecięcej i trzymam Rachelkę kurczowo za rękę.Ogromny żółty budynek na czarnym podmurowaniu wpatruje się w nas niemytymi od dawna oknami.W dwóch ceglanych wieżyczkach iskrzą się insygnia miejscowej władzy.Dwa przebite kałkany, dwa złamane miecze i dwie wygięte przyłbice.To symbol tego miejsca. Odwieczna niemoc,odwieczny strach przed walką i psychotyczny fatalizm.Najważniejsza jest diagnoza,najważniejsza jest farmakoterapia, najważniejsze jest nie zwariować nawet jeśli już dawno staliśmy się częścią gorzkiego szaleństwa.

W poczeklani siedzi mały zezowaty chłopiec na rękach nieprzytomnej matki i wbija młotem gwóźdź w rozkrwawione kolano. Twarzyczka obramowana przetłuszczonymi kosmykami krzywi się w psychotycznym uśmiechu.Nikt mu nie wyrywa z rączek ten młot, nikt nie próbuje go ratować.Pachnie kofeiną, żelazem,moczem i spalonym kminkiem.Próbuję przedrzeć się do chłopca przez szklany mur i wyrwać mu ten młot.Lecz personel szpitalny chwyta mnie za ubrania i nie puszcza.Spętany Bóg z zakneblowanymi wiecznymi ustami stoi tuż za mną i tak niewiele może.Sama już nie wiem co tu robię. Młot małego zezowatego chłopca dzwoni o kości wszechświata...Boję się.Gęstniejąca krew pachnie dymem i długo ukrywanym cierpieniem.

 

-Proszę zachować spokój-syczą pielęgniarki-Nadmierna miłość i nadmierny ból nie są wskazane...

 

-To nie jest pani dziecko, to tylko pacjent.Nad ziemią niedosiężne słońce i Bóg.Niech oni zajmą się tym dzieckiem. Pani ma przecież córkę , możemy ją przyjąć poza kolejką.Nasz oddział jest doskonałym miejscem dla takich dzieci.

 

Przyciskam kurczowo moją Rachelkę do piersi. Nie, nie zostawię jej w tym piekle.Porywisty zimny wiatr potrząsa kamiennym różańcem który trzyma marmurowy posąg mnicha.To święty Humbug ,patron miejscowego szpitala dla obłąkanych. To on z kamienną troską przypatruje się każdemu wchodzącemu.

Skąd ten lodowaty podmuch zimy.Świeciło słońce, przed chwilą było prawie duszno.Motyle z rozbrajająca gorliwością całowały wiosenne kwiaty.Mały rudy zezulec, spocony i samotny wbijał gwóźdź w drobniutkie kolanko.Skąd ten akwilon przygniatający krzewy dzikiej róży do trawnika.

 

-Proszę wypełnić dokumenty i córka zostanie przyjęta na oddział-słyszę znowu głos pielęgniarki-Przybyła zbyt późno więc śniadanie już jej się nie należy.Uprzątniemy tylko zabawki pewnego chłopca z łóżka. On już został wypisany, on już niczego nie potrzebuje. Całkiem fajny materac prawie bez dziur i kołdra prawie nie przepocona.Proszę tylko pamiętać że tu nie ma odwiedzin.

 

Popiersia lekarzy różnej maści na czerwonych cokołach stoją w korytarzu.Ściany pomazane krwią, krwawe streszczenia licznych wyroków na spękanym tynku.Zakurzone żarówki mrugają w szarych otchłaniach sufitów.Tłumy osowiałych oberwańców snują się między stołówką a poczekalnią. Czy to jest psychoza?Gdzie ja jestem?Czwarty oddział psychiatryczny imienia dr. Nielęgowca Kobczykowego na ziemi spalonych snów.Ostry dyżur, obce lodowate twarze i skurczone listeczki chorej brzozy.Gdzie ja jestem? Gdzie jest moja Rachela?Znużona i poraniona wiosna porządkuje obłoki, zarośla bzów i straszne myśli. Tak bardzo czuję się bezsilna, tak bardzo nie ufam uśmiechniętym posągom dobrych eskulapów stojącym w ogrodzie szpitalnym.

 

Najważniejsze by umieć odnaleźć schronienie we własnym bólu,by uniknąć dziwnych spojrzeń własnej zawiedzionej nadziei. Najważniejsze by w sercu ściśniętym rozpaczą zachować wieczną miłość do własnego dziecka.Bo miłość cię nigdy nie oskarży, bo miłość cię zawsze usłyszy i przemówi do ciebie głosem dawno zapomnianego dzieciństwa.Bo miłość rozdziera duszę lecz nigdy jej nie zabija.

 

Dowiedziałam się że chłopiec nazywany tu czarnym muflonem popełnił samobójstwo wczoraj w nocy. Przeciął sobie żyły sprężynami od łóżka.Słyszałam jego rozrywający krzyk i przerywany oddech.Psychoza pokonała jego pragnienie miłości.Zgnębiona poraniona dusza postanowiła zostać jaskółką dymówką i już nigdy nie wracać do wspomnień o własnym ludzkim życiu.Bo życie to nietykalna świętość przywiązana pasami do łóżka szpitalnego, podłączona do kroplówki.Bo życie to rozprostowane skrzydła w ciasnym kurhanie śmierci. To ciągła gotowość do wybaczania i ofiarności...Ciągła gotowość do lotu wbrew wszelkiej niemocy.

 

Sen się kończy.Już wiem że nie zostawię mojej Rachelki samej w żadnym szpitalu. Bo w porywie rozpaczy i bólu jesteśmy czasami silniejsi od przeznaczenia.Jesteśmy jak rusznica z której muszą nauczyć się strzelać ci którym nie dane było przeżyć w warunkach psychozy i odtrącenia...Jesteśmy jak pamięć o raju w którym na każdego czekała słodka kropla miłości i całkowitej akceptacji...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania