Moja walka- Pieprzone łóżko

W dniu dzisiejszym po raz pierwszy rozłożyłam łóżko. Nie zrobiłam tego od tamtego dnia. Odkąd zostałam sama.

 

Spałam na nierozłożonej wersalce. Tłumaczyłam sobie, że przecież samemu jest tak wygodnie, że nie chce mi się rozkładać tego, a później składać. Lenistwem usprawiedliwialam sobie również nienawleczenie poszewek na pościel. I spałabym tak gdyby dziś nie zmusiła mnie do zmiany mokra strona, gdzie zwykle spędzam czas. Nie miała innego wyjścia.

 

Machina emocji, wspomnień ruszyła na mnie, jak rozpędzony pociąg. Z tą różnicą, że miałam wrażenie, jakby pociąg potrącił mnie

 

... i zatrzymał go maszynista aby wycofać się i znowu mnie przejechać. To nie był jeden przejazd po moim zmęczonym ciele. Gdy leżysz- martwy, nic wiecej nie czujesz, a z Ciebie nie zostaje już nic oprócz filmik w sieci.

 

Można być martwym za życia.

 

Nie ma nic gorszego niż tłumione w sobie emocje.

Gniew.

Żal.

Smutek.

Rozpacz.

Złość.

Bezsilność.

Brak nadziei.

 

To taki bumerang. One zawsze wracają. A jak się obrucisz od nich to dostaniesz nimi po pysku.

I leżysz. Leżysz. Czekasz na dobry moment, aby się podnieść- o ile jesteś na etapie, że widzisz sens walki. Jednak my chcemy widzieć sens. Wierzyć,że w dniu jutrzejszym nasze życie cudownie się odmieni.

 

Trzeba się podnieść- tak mówią: będzie lepiej.

 

Nie ma już go 4 dni. 5 noc jest nocą dzisiejszą.

 

Poczekam aż wyschnie mi to pieprzone łóżko i złoże je tak, jak było wcześniej.

 

Dopiero zaczynam. I jak? Liczę na jakieś ciepłe słowa, a się rozkręce.:)

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • yanko wojownik 12.04.2019
    Dogłębnie się nie będę rozpisywał, zanurzając i na odwrót, ujęło mnie po prostu.
    Dodam tylko że jest coś gorszego - jest to maksymalnie natężony ból fizyczny, kiedy wszytko (łącznie ze śmiercią) można uznać za lepsze, ale w odniesieniu do tła wątku (tak rzeknę niefachowo), tu w wyliczeniu faktycznie nieuzasadniony.
  • Ritha 12.04.2019
    Kurde... masz tu błędów trochę, ale ze dwa tygodnie nic mnie tak nie pierdolnęło emocjonalnie jak ten krótki tekst.
    Wow.
  • Ritha 12.04.2019
    Albo i z miesiąc.
  • Ritha 12.04.2019
    Zwlaszcza ten moment był przełomowy:
    "I leżysz. Leżysz. Czekasz na dobry moment, aby się podnieść"
    Ukłony, zaobserwowałam profil, nigdy mi sie to nie zdarza po pierwszym tekscie, ale ostatnio szukam zapalników różnych, by pisać z wyrywajacej potrzeby, a nie z "rozsądku" i możliwe, że odpowiednią ku temu klapę w mózgu mi Twoj tekst szturchnął.
    Pozdrawiam
  • inkarnacja 12.04.2019
    Historyjka wydaje mi się poprawna, ale mało porywająca. Zdecydowałaś się na taki sposób snucia narracji (choć “snucie” w sumie mało tu pasuje), w którym skupiasz się na podawaniu kolejnych informacji, zmierzających do punktu kulminacyjnego jakim miała być śmierć. Eksponujesz stratę, bezsilność i marazm bohaterki, ale mnie jest trudno to poczuć, bo tekst w zapisie bardzo średni – szkoda, miał potencjał.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania