Poprzednie częściMoje lata w białej Afryce (cz. 1)

Moje lata w białej Afryce (cz. 2)

W Rodezji większość nacjonalistycznych Afrykańskich przywódców siedziało w wiezieniu, i nawet rdzenna populacja uważala że niewielkie grupy nacjonalistów przegrają ewentualną wojnę i często na nich donosiła. Smith próbowal dwa razy porozumieć sie z Haroldem Wilsonem na Brytyjskich statkach wojennych. Wtedy też ponownie udowodniono jak bardzo Brytyjskie siły zbrojne szanowaly Smitha - zaproszony został on na obiad z oficerami, a Wilson został olany.

 

Pierwsze pięc lat po ogłoszeniu niepodleglości szło jak dawniej. Dom, szkoła, wycieczki. Jedynym miejscem w którym nie byłem jeszcze w Rodezji były Wodospady Wiktorii, nasz skarb narodowy. Postanowilismy się więc wybrać z mamą i tatą w wakacje, 8 Sierpnia 1966.

 

Mama weszła do sklepu niedaleko hotelu Bulawayo Club. Wtedy tata zaczął krzyczeć że jedzie Premier. Oczekujac ciepłej rozmowy, stanąłem przed wejściem do hotelu z moim border collie, Timem. Nie zapomnę do dziś skromnego Peugeota 404 parkujacego przed Bulawayo Club i wychodzącego z niego Iana Smitha. Premier był całkowicie sam. Żadnego kierowcy, żadnego adiutanta, żadnej policji. Pan Premier pogłaskał Tima a następnie zaprosił nas do środka. Wtedy tez wbiegła mama. Smith zagrał z tatą w bilarda a nastepnie wręczyl nam zaproszenie do swojego domu w Salisbury na następną Sobotę.

 

Diabelski basen jest po stronie Zambii. Okolice graniczne były wtedy niebezpieczne - komunistyczne bojówki z ZAPU atakowały własnie z Zambijskich baz.

 

Stojac przy wodospadach, modlilem sie aby mojemu krajowi się polepszyło.

- ''Boże uwielbiany na ziemi i na niebiosach, ześlij na nasz ukochany kraj dar szczęścia, zrozumienia i pokoju. Uczyń naszą krainę, od jeziora Kariba do Wschodnich Highlands, od wielkich rzek Limpopo i Zambezi po te fale i od Wankie do Marandellas. Daj naszemu Premierowi dar mądrości aby dobrze prowadził nasz kraj. Łaska twa na wieki wieków.'' - wypowiedziałem mą modlitwę.

 

- ''Amen'' - odpowiedzieli rodzice a także pobliskie osoby które najwyraźniej usłyszały modlitwę.

 

Oczywiście nie zanikła moja największa pasja - fotografia. Wakacje były idealną porą do robienia zdjęć. Fotografowałem Park Narodowy Wankie, jego słonie, żyrafy, lamparty, piękną rzekę Zambezi.

 

Odwiedziliśmy rodzinę Smithów na zaproszenie. Jego żona Janet osobiście gotowała. Nie widziałem nawet służących. Ian pokazał mi swój gabinet i swoje albumy. Dowiedziałem się że stracił lewe oko kiedy służył w RAF, co potem przyciągało uwagę po jego śmierci. Odtąd traktowałem Iana jak członka rodziny, stał się osobą dla mnie bliską do końca jego dni. Często odwiedzał mnie kiedy byłem na urlopie. Janet zmarła w 1994 na raka, 13 lat przed Ianem. Jej śmierć była co prawda przykra, ale ostatecznie pomogła pojednać Iana z jego jedynym biologicznym synem, Aleciem. Iana zawszę będę pamiętać jako wysportowanego, rolnika, cichego, praktykującego Prezbiterianina i wspaniałego dżentelmena.

 

W 1966 skończyłem Falcon College. Zacząłem szkolenie jako kadet w Brytyjskiej Policji Południowej Afryki w nowo utworzonym oddziale Police Anti Terrorist Unit do zwalczania terroryzmu. Operowałem w Matabelelandzie, głównie na Południu, gdzie najbardziej aktywne były bojówki Ndebele.

 

Ataki na wsie były raczej częste, między innymi dlatego stworzono POTU. Moje pierwsze starcie z terrorystami miało miejsce w Styczniu 1968, w rejonie niedaleko granicy z Zambią. Doszło do szokującego wydarzenia. Białemu rolnikowi ucięto koniuszki palców i zmuszono jego żonę do ich zjedzenia, po czym całą rodzinę zamordowano.

 

Dostałem zadanie przesłuchania jednego z aresztowanych terrorystów. Nie był on osobą chetną do zeznawania. Zeznania trzeba było wymuszać metodami których niestety nie wymienię.

 

W dzień niepodległości w 1968, otrzymaliśmy nową flagę, oparta na fladze Nigerii z Rodezyjskim godłem. Brytyjskie Union Jack zostało usunięte. Następnie w 1969 odbywało się referendum w sprawie proklamowania republiki. Pierwszy raz kiedy zagłosowałem w moim życiu. Zagłosowałem za republiką, ponieważ pomimo sympatii jaką darzyłem młodą królową Elżbietę II, nie widziałem sensu dalszego kontynuowania monarchii. Kwestię monarchii przedyskutowałem z Denisem Walkerem (dziś ostatni żyjący członek Rodezyjskiego rządu) oraz Ianem Smithem podczas obiadu na cześć Smitha w Lympne Castle w Kent w 1990, na który byłem zaproszony. Nazwałem wtedy monarchię ''dawniej wspaniałymi osobami które sprzedały się Premierom''.

 

Lata 70 zostaną omówione w 3 części.

Następne częściMoje lata w białej Afryce (cz. 3)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania