Poprzednie częściMoje paranormalactivity.

Moje paranormalactivity cz 2.

Chociaż był czas kiedy działo się za wiele. Ja byłam tym faktem zaintrygowana. Przechodziłam okres fascynacji tym faktem,że jestem w stanie coś takie odebrać,odczuć. Niestety to było za dużo. Do tego stopnia że moja przyjaciółka oraz dobra znajoma zaczęły się o mnie martwić. Tłumacząc że za bardzo jestem na to otwarta,że uciekam od samej siebie. Powiem tak nie do końca wiedziałam na co się porywam. Ale na tyle mnie to wciągnęło że nie chciałam tego ograniczać. Jednakże po pewnym czasie i ja zaczęłam się czuć zmęczona tym. Postanowiłam pójść za ich rada i kiedy przyszłam do pracy, „ poinformowałam” mentalnie duchowych towarzyszy,że jestem tu aby pracować oraz żeby to uszanowały. Tak jak ja szanuje to że oni tutaj są. I podziałało. Jak ręką odjął. Wszystko uspokoiło się. Nie znikło zupełnie. I nie zniknie. Taka specyfika miejsca i koniec. Ale doznania zmniejszyły się. Czasem widziałam gdzieś przemykające cienie,czy słyszałam głosy,wołania ale w znacznie mniejszym stopniu. Na zakończenie chciałam dodać że duchy jeśli wiedza ze dana osoba jest wstanie je usłyszeć,same przychodzą do takiej osoby. Dlatego trzeba umieć wyznaczyć granice w takich kontaktach. Jak ze wszystkim trzeba znać umiar. Jeśli się go nie ma,można napytać sobie biedy. Bowiem nie zawsze może do nas przyjść byt proszący o pomoc. Może być to coś o wiele bardziej groźniejszego. A wtedy nie Bóg ma was w swojej opiece bądź egzorcysta.

Jako że mój partner dobrze wiedział że od dawna interesują mnie zjawiska paranormalne. Postanowił zrobić niespodziankę i zorganizował dwutygodniową wycieczkę, po najbardziej nawiedzonych miejscach w Uk. Oczywiście nie mówiąc ani słowa o gościach z „ drugiej strony”. Jednym z wielu zwyczajów mojego partnera,było testowanie. Assasil wręcz lubował się w sprawdzaniu mnie jak zachowam się w danej sytuacji. Wiedząc że jestem „ wyczulona” na sygnały od „ other side”. Postanowił sprawdzić jak bardzo jestem wrażliwa na próby kontaktu,więc zaproponował mi wyjazd po starych domach z okresu wiktorianskiego, hotelach oraz kasynach. Nic nie wiedząc o planach partnera zgodziłam się.

Sobotni wieczór. Siedząc na kanapie przeglądam dokumenty,które półlegalnie zabrałam ze sobą. Vlad nie miał pojęcia o tym,a przynajmniej wolałam tak o tym myśleć. Zagrzebałam się w dokumentacji i chciałam dokończyć. Aby nie zostać po godzinach,postanowiłam zabrać je ze sobą. Właśnie w takiej sytuacji zastał mnie Assail wchodząc z butelka wina do salonu. W tle leciała muzyka do ćwiczeń z laptopa. Pomagała mi się skupić.

- Co robisz? Dobiegł mnie głos od progu.

- Pracuję. Odpowiedziałam automatycznie,nie odrywając wzroku od dokumentów.

- To widzę. Ale czy mogłabyś przestać. Mam coś ważnego do powiedzenia. Ton jego głosu wskazywał że faktycznie ma do przekazania ważna informację. Racjonalnie myśląca osoba już zaczęła by go słuchać. Natomiast ja w danym momencie byłam zbyt zajęta,aby przerwać to co robiłam. Pozostałości po byciu singlem,które Assasil próbował się pozbyć.

- Jestem zajęta. Powiedziałam nie wzruszona. Możemy porozmawiać później? Znacie powiedzenie nadzieja jest matką głupich? No właśnie.

- Nie. To co mam do powiedzenia jest również ważne. W tym samym momencie muzyka ucichła.

- Assasil. Poirytowana podniosłam wzrok na niego. Przerywając przeglądanie dokumentacji. Natomiast on stał niczym posąg z marmuru i kat w jednym. Uśmiechając się szeroko wiedząc że dopiął swego. Miał całą moją uwagę.

- Mam propozycję nie do odrzucenia dla Ciebie.

- Jaka to propozycja? Powiedziałam zerkając na stertę dokumentów.

- Zapomnij o pracy. To co mam do przekazania powinno Ciebie kotku zainteresować.

- Dobrze. Co masz w takim razie do przekazania. Spojrzałam w jego lazurowe oczy. Błąd. „ Utonęłam” w nich.

- Dwa tygodnie urlopu. Tylko Ty i ja. We dwoje i podróż.

- A dokąd mielibyśmy jechać? < Nie powiem Assasil potrafił rozbudzić moją ciekawość>.

- Do hrabstwa Yorkshire oraz hrabstwa Kent,jeśli czas na to pozwoli.

- Dlaczego akurat tam mielibyśmy jechać?

- Dlaczego?! Kobieto przestań zadawać niepotrzebne pytania,a zacznij się pakować. Za kilka dni wyjeżdżamy. Wszystko jest już załatwione.

< Bez wątpienia bycie w związku z współwłaścicielem firmy,ma swoje dobre strony. A takie między innym jak wspomniany powyżej urlop, który można uzyskać od tzw. ręki >. Dyskusja mogłaby trwać znacznie dłużej. A jej koniec, niekoniecznie pozytywny. Dlatego postanowiłam ją zakończyć.

- Dobrze że pomyślałeś o wszystkim. Zapewne wszystko jest dopięte na ostatni guzik. A sam urlop na pewno będzie udany.

Mina mojego partnera świadczyła o tym,że moja wypowiedź go wysoce usatysfakcjonowała. O czym świadczyła nie nie tylko mimika twarzy,a także tajemniczy blask w oczach.

Po kilku dniach nadeszła wiekopomna chwila,czyli wyjazd. Z góry umówiliśmy się z moim partnerem,że jedziemy moim samochodem ale on prowadzi. Jako że droga daleka,to lepiej będzie jak on będzie prowadził. Tak uargumentował swój wybór,kiedy chciałam zaprotestować. Bowiem mój partner jest typem mężczyzny,który lubi aby jego zdanie było tym ostatecznym. Kropką nad i. Nie brzmiało on „ tak kochanie masz rację”. Chyba że w ironicznym tego słowa znaczeniu. Ale to tak na marginesie.

Oczywiście cały wyjazd został dopięty na ostatni guzik. Wszelkie rezerwacje potwierdzone ect. Jako że za cel naszej wyprawy wybraliśmy Hrabstwo Yorkshire,musieliśmy wyjechać rano. Podróżowanie z Assasilem miała swoje plusy. Pierwszym plusem jest tępo jazdy. Assasil uwielbia szybką jazdę samochodem. Dlatego niezależnie jak długa jest trasa,mija ona dość szybko. Drugim plusem są postoje,jakie robiliśmy tylko ze względu na mnie. Ponieważ mój partner tak owej potrzeby nie odczuwa,aby zrobić postój na stacji w celu zjedzenia czegoś czy skorzystania z toalety. Robił to tylko ze względu na mnie.

Cała podróż zajęła około ośmiu godzin. Włącznie z postojami. Oczywiście nie obyło się bez „zrzędzenia” mojego partnera,na temat prędkości. Zmuszona byłam wysłuchać że gdybyśmy jechali jego samochodem (Porsche),wtedy bylibyśmy na miejscu szybciej. Wracając do meritum. Na miejscu okazało się ku mojemu zaskoczeniu, że będziemy nocować w zajeździe.

Mi to nie przeszkadzało ale jak na Assasila to był niski standard. Dom był średniej wielkości. Murowany z dachem pokrytym słomą. Nic nie podejrzewając weszłam do środka pierwsza. Znalazłam się w niewielkim holu w którym stała bezowa sofa oraz dwa fotele,stolik a naprzeciwko wejścia znajdowała się recepcja. Za dużym biurkiem stała młoda dziewczyna,która na widok wchodzącego Assasila z walizkami,aż oniemiała. Nie ona pierwsza i nie ostatnia tak na jego widok zareagowała. Natomiast ani ja,a tym bardziej mój partner nie zwracaliśmy na to zbytniej uwagi. Po załatwieniu wszelkich formalności otrzymaliśmy klucze do pokoju.

- Zgadnij jaki numer pokoju mamy?

- Skąd mam wiedzieć.

- „ Szczęśliwa” trzynastka. Padła odpowiedź. Będzie ciekawie.

Assasil nie wierzył w przesądy. Mało tego on się z nich śmiał. < Na pewno będzie ciekawie>. Pomyślałam z przekąsem podążając za nim schodami prowadzącymi na pierwsze piętro. I właśnie wtedy to poczułam,że ktoś lub coś nas obserwuje. Po mimo że byliśmy sami. To uczucie nasiliło się kiedy weszliśmy na korytarz.

-Hmmm?

- Co się dzieje?

- Mam dziwne przeczucie.

- Czyli?

- Że jesteśmy obserwowani,a korytarz jest pusty.

- Jesteś zmęczona po podroży. Musisz odpocząć. To wszystko.

- Może masz rację. Odpowiedziałam rozglądając się jeszcze raz dookoła.

- Ja zawsze kobieto mam rację.

< Nawet kiedy jej nie masz>. Weszliśmy do pokoju. Wnętrze było dość przestronne. Duże łóżko,stolik,mała komoda,szafa,łazienka z ubikacją. Sprawdziłam czy pościel jest czysta,bo różnie z tym bywa. Ogólnie rzecz ujmując, było schludnie. Assasil postawił nasze bagaże w kącie. Obrzucił pomieszczenie taksującym spojrzeniem. Nic nie mówiąc.

- I jak Cie się podoba pokój?

- Może być.

- Tylko tyle.

- Aż tyle.

- Posłuchaj Assasil to T…

Ale nie dane mi było dokończyć.

- To Ty posłuchaj. Jesteś zmęczona. Nie jęcz. Tylko idź weź prysznic. Chcesz coś do jedzenia? Te kilka zdań zostało wypowiedzianych tonem nieznoszącym sprzeciwu. < No i masz babo placek. Bądź mądra i dyskutuj. Kiedy tak naprawdę dyskusja została zakończona.> Nic na to nie odpowiadając podeszłam do walizki,wyjęłam potrzebne rzeczy i zniknęłam za drzwiami łazienki.

Kiedy wyszłam opatulona w szlafrok, kolacja już na mnie czekała a wraz z nią mój partner. Który kiedy zorientował się że jestem,natychmiast odłożył laptop. Tym samym skupiając cała swoją uwagę na mnie. Usiadłam naprzeciwko niego i zabrałam się za jedzenie kolacji. Assasil cały czas bacznie mi się przyglądał. Jako że on nie jadł stałego pokarmu, patrzył jak ja jem. Na początku mi to przeszkadzało. Jednak z czasem przywykłam do tego. Czasami miałam wrażenie że patrzenie jak jem sprawia mu przyjemność,bądź chce sobie przypomnieć jak to jeść stałe posiłki.

- Czemu tak na mnie patrzysz? Jego spojrzenie wręcz „paliło” mnie.

- Zastanawiam się czy dasz się namówić na wypad do jednego miejsca.

- A co to za miejsce?

- Pub.

- Pub? Piwa możesz się i tutaj napić .

- Tak. Ale to bardzo klimatyczne miejsce. Spodoba Ci się.

- Hmm. Tak mówisz?

- Tak .

Faktycznie byłam zmęczona ale skoro nalegał. Zrezygnowana spojrzałam na pusty talerz.

- Dobrze. Możemy pojechać. Daj mi kilka minut.

- Tylko nie ubieraj nic oficjalnego. To zwykły wypad do pubu.

- Ok. Powiedziałam znikając po raz drugi za drzwiami łazienki.

Ubierając się zastanawiałam się co takiego kombinuje Assasil. Bo to że coś szykuje,to pewne jak w banku. On od tak z propozycjami nie wychodzi bez przyczyny. Zawsze jest powód. Tylko jaki? Stanęłam przed lustrem,żeby ocenić efekt końcowy. Granatowe jeansy,czarna bluzka z rękawami trzy czwarte z płaskimi ćwiekami na ramionach oraz buty sportowe. „ Robiły” swoje. Zadowolona efektu wyszłam z łazienki. Assasil już czekał. Był podobnie ubrany. Jeansy,czarna koszula oraz skórzana kurtka, pół buty typu Martensy. Nie powiem wyglądał bardzo przystojnie. Z resztą „ ładnemu we wszystkim ładnie”. < Dziewczyny pewnie będą za nim oczy wypatrywać...jak zwykle. > Przeszło mi przez myśl.

Zlustrowałam do go od stóp do głów. Tak samo jak on mnie. Zatrzymując wzrok na jego...butach.

- Idziemy?

- Tak. A tak przy okazji to fajne buty. Powiedziałam wymijając go w progu.

- Dziękuję.

- Proszę. < Tym razem skupiłam się na wyjściu. A nie na tym czy coś nas obserwuje.> Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz odruchowo skierowałam się do samochodu. Jednak mój partner miał inne plany.

- Idziemy pieszo. To niedaleko. Szybko dodał widząc moje pytające spojrzenie.

- Choć. To mówiąc podał mi ramię. Wsunęłam rękę pod jego i ruszyliśmy. Był już wieczór. Powietrze było rześkie. Dawno tak nie szliśmy pod rękę. Czułam się zrelaksowana i zapomniałam o zmęczeniu. Po drodze mijały nas inne pary. Kobiety na dłużej zatrzymywały wzrok na Assasilu,a jak by inaczej. Po dziesięciu minutach spaceru byliśmy na miejscu.

Pub nosił nazwę „ Pod roztańczonym skrzatem”. O czym świadczyła zawieszona tabliczka.

- Serio?! Zapytałam rozbawiona.

- Co serio?

- Nazwa pubu. Spójrz. Powiedziałam pokazując mu napis.

- Nazwa jak każda inna. Nie zrzędź kobieto,tylko chodź. Przepuścił mnie pierwszą.

W środku wystrój był kameralny. Drewniany bar,stoliki,świece oraz loże. Nasze przybycie nie obeszło bez uwagi. „ tutejsi” od razu wiedzieli że nie jesteśmy stąd. Odprowadzani bacznym spojrzeniem tubylców,ruszyliśmy do stolika w rogu. Jak tylko zajęliśmy miejsca Assasil przywołał kelnerkę,która przyszła w okamgnieniu.

W trakcie kiedy kelnerka przyjmowała zamówienie partnera,stała się dziwna rzecz. A mianowicie za plecami dziewczyny „ przeleciał” cień. Jak tylko zarejestrowałam na co patrze automatycznie włączyła mi się „ lampa” z zielonym światełkiem. < Aha. Coś ciekawego tu się dzieje>. Odruchowo zaczęłam wzrokowo śledzić ów cień. Uważnie obserwowałam jego ruchy. Bowiem nie każdy jest w stanie to zobaczyć. Aby zauważyć ducha trzeba być bardziej wrażliwym na sygnały z drugiej strony,niż przeciętny Kowalski. Znaczna cześć mojej uwagi skupiła się na moim obiekcie obserwacji. Byłam tak skupiona na tym,że nie zauważyłam,iż Assasil skończył składać zamówienie i bacznie mnie obserwuje. Natomiast ja śledziłam poczynania „ cienia”,który jakby wiedząc że go widzę „ latał” po całej sali.

- Stało się coś? Z odrętwienia wyrwał mnie głos mojego partnera. Przyglądającego mi się z dziwnym blaskiem w oczach.

- Nie. Czemu pytasz. Opowiedziałam niemal automatycznie,obserwując jak „cień” mija się z kelnerką.

- Jesteś jakaś milcząca.

- Zdaje Ci się. Wszystko jest ok. Powiedziałam skupiając swoją uwagę na nim. Zastanawiałam się czy mu powiedzieć o tym co widziałam. Starałam się skoncentrować na rozmowie,lecz podświadomie byłam nastawiona na choćby najmniejszy sygnał od ducha.

Wszystkie moje zmysły były na najwyższych obrotach. Nawet mój umysł przeszedł w stan gotowości. Jak i zmysły. Miałam wyostrzone przede wszystkim wzrok oraz słuch. Bowiem to dzięki nim byłam wstanie odebrać bodźce z „ drugiej strony”. Wpadła mi myśl do głowy. Nagle wstałam bez uprzednia.

- Wybierasz się dokądś? Assasil ewidentnie był zbity z tropu moim zachowaniem. Ale to dobrze nie musiał wiedzieć o wszystkim co robię.

- Idę do łazienki przypudrować nos.

- W takim razie poczekam na Ciebie.

W trakcie drogi do łazienki niby od niechcenia,rzuciłam telepatyczne zaproszenie w eter, a brzmiało ono „ jak jesteś ciekawy kim jestem to zapraszam”. Długo nie musiałam czekać na reakcje z drugiej strony,już po kilku sekundach czułam że ktoś idzie za mną. Oczywiście tak naprawdę nie było widać. Korytarza był pusty,ale obecność wyraźnie wyczuwalna. Po wejściu do łazienki zaczęły dziać się cuda,cudeńka. A mianowicie korzystając z toalety usłyszałam jak z kranu z którego kapała woda,nagle leciała dużym strumieniem,to coś spadło,szuranie,kroki. Ktoś bardzo ciał zwrócić na siebie moją uwagę. Po wyjściu z kabiny zorientowałam się ,że rzeczywiście woda lała się strumieniem a mydelniczka leżała na podłodze. Kiedy podnosiłam nieszczęsną mydelniczkę,katem oka zauważyłam ruch. Odruchowo powiedziałam < widzę Cię>

- Naprawdę?

-

- Kim jesteś?

- < Nikim ważnym. Jestem jednym z wielu gości. Przyszłam z partnerem wypić piwo i odprężyć się.> < A ty kim jesteś> Cisza. < Kim jesteś?> Powtórzyłam pytanie.

- Były właściciel.

< To dlatego tak się panoszył po sali,jakby nigdy nic.>

- < Czego ode mnie oczekujesz? Modlitwy? Rozmowy? > Bowiem dusza która się kontaktuje czegoś chce. Szuka pomocy bo wie że ją usłyszę.

- Niczego.

< A to nowość. >

- < Każda dusza czegoś chce. Czego Ty chcesz? >

- Medium. Jesteś medium?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania