Poprzednie częściMoje paranormalactivity.

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Moje paranormalactivity cz 4.

Jako że Assasil jest słowny,nie dane mi było. długo pospać. Jak powiedział, tak zrobił. Nie powiem nie mogłam narzekać. Był dobry w te „ klocki”. Jednakże przez te poranne odbieranie,nie zjadłam śniadania a po porze śniadaniowej mieliśmy oddać klucze i ruszać w dalszą drogę. Wracając do tematu. Podczas drogi dowiedziałam się hotel do którego zmierzamy, został wybudowany w 1850 roku w Bramham. Przez około sto lat,był to dom mieszkalny. Zamieszkany przez rodzinę Doodley. Po stu latach został on odremontowany i zamieniony na hotel. I tu uwaga. W którym straszą dwa duchy. Które zostały swojego rodzaju atrakcją tego hotelu. Powieści mówią że są to duchy dzieci,które zmarły na szkarlatynę. Obecnym managerem oraz właścicielem hotelu jest Peter Doodley.

- Poczekaj chwilę. To na szkarlatynę można umrzeć? Zapytałam zaskoczona.

- Najwyraźniej tak i w dodatku straszyć. Assasilowi poczucie humoru dzisiaj dopisywało.

- Bardzo zabawne. Doprawdy.

- Zabawnie będzie jak tam dotrzemy. Wiesz co ponoć one robią ludziom?

- Nie.

- Zabierają różne rzeczy np.: klucze,szminki,kapcie i przekładają w inne miejsce. Biegają po korytarzu. Ludzie słyszą dziecięcy śmiech. Po kontakt fizyczny.

- Czyli?

- Łapią za ręce.

- Na prawdę? To mi wygląda na szukanie kontaktu. Są zagubione.

- W moim mniemaniu wygląda na brak wychowania a nie zagubienie.

- Pewnie spuściłbyś im porządne lanie gdybyś mógł?

- Tak.

- OMG to byłby hit Internetu normalnie Assasil. Facet ganiający za dwójka duchów, w celu spuszczenia im lania.

- Zamiast się rozpraszać lepiej skup się na drodze.

- Co boisz się że się zgubimy czy co? A tak w ogóle to gdzie jedziemy?

- Nie zgubimy. Jedziemy do Bramham.

- Nic mi ta nazwa nie mówi. To miasto,miasteczko czy wioska?

- Jeśli to ma jakieś znaczenie jest to miasto.

- Aha. W tej miejscowości znajduje się ten hotel w którym będziemy nocowali?

- Dokładnie.

Spojrzałam na Assaila który nie spuszczał wzroku z drogi. Jednakże wiedziałam że jest wyśmienitym kierowcą i bez większych problemów prowadził auto, jak i rozmowę z pasażerem. Nie musiałam się obawiać że spowoduje wypadek drogowy. Cała trasę przejechaliśmy w około półtora godziny. Na miejsce zajechaliśmy późnym popołudniem. Hotel wyglądał więcej niż obiecująco. Z zewnątrz przypominał bardziej pałacyk niż hotel czy też dom. Hotel był zbudowany w stylu wiktoriańskim. Biały budynek obrośnięty winoroślą, dużą werandą z charakterystycznymi kolumnami po obu stronach wejścia, strzelistymi dużymi oknami oraz skośnym dachem. Wokół rozciągał się równo przystrzyżony trawnik.

Wysiadając z auta cały czas przyglądałam się budynkowi,co nie uszło uwadze mojego partnera.

- Dlaczego tak przyglądasz się?

- Przypomina mi dom Vlada w zachodniej Szkocji.

- Zamek. Vlad ma zamek. Nie dom.

Tylko tyle i aż tyle miał Assasil do powiedzenia na ten temat. Poczułam chłód od niego. Ilekroć ktoś wspominał o Vladzie przy nim,stawał się zimny,zdystansowany, wyniosły. A jego spojrzenia w kolorze ciepłego lazuru, przybierało barwę mroźnego syberyjskiego poranka. W takich sytuacjach ujawniała się jego wampirza natura. Spojrzałam na niego. Stał prosto patrząc przed siebie.

- Ok Assasil. Nie było tematu. Wychodzą z wniosku że ja zaczęłam dyskusję, to i ją zakończę. Nie oglądając się za siebie ruszyłam w stronę drzwi frontowych.

Po wejściu do środka poczułam się jakbym cofnęła się w czasie,a mianowicie wystrój był zaczerpnięty z epoki wiktoriańskiej. Hol był obszerny. Po lewej stronie stała ciemno brązowa skórzana sofa, obok niej znajdował się drewniany w tym samym kolorze stolik a na nim mosiężna lampa ze szklanym abażurem w kwiatowe motywy. Przy lampie leżały magazyny oraz folder dotyczący historii hotelu. Na ścianie za sofą wisiało duże lustro w ramie z litego drewna,na przeciwko znajdował się kominek. Czasem mam wrażenie że kominki są nierozłączną częścią wnętrz w stylu staro angielskim,tudzież wiktoriańskim. Zwłaszcza te z bogato zdobionymi gzymsami.

Równie charakterystycznym elementem tego typu wystroju są obrazy. Nad wspomnianym wcześniej kominkiem wisiał duży obraz przedstawiający scenę z polowania na lisy. Nieco na lewo od kominka było duże okno z charakterystycznie upiętymi ciężkimi,długimi do samej podłogi beżowymi zasłonami. Przy oknie znajdował się okrągły drewniany stół z dwoma fotelami,na których obiciach została przedstawiona z kolei scena polowania na ptactwo. Od razu było widać że właściciel hotelu nie szczędził pieniędzy na wystrój.

Najwidoczniej zależało mu żeby wystrój oddawał ducha epoki,w której powstał budynek. Jednym z najważniejszych elementów takiego wystroju są antyki. To właśnie one sprawiają że wnętrze ma „ dusze”. Są to meble stare,o ciężkiej a czasem wręcz masywnej budowie, zwłaszcza komody czy szafy. Mają swoją wartość i trzeba o nie dbać w odpowiedni sposób,ale potem służą przed długie lata. Wiem o czym mówię,ponieważ zarówno ja jak i mój partner wolimy antyki. Zwłaszcza Assasil jest wręcz pasjonatą antyków. Większość mebli w jego domu to antyki. Poza tym niewyobrażalnym dla mnie jest nowoczesny styl,czy art deco w budynku wybudowanym w stylu wiktoriańskim. Te dwa style mają się nijak do siebie. Niestety byłam w kilku takich domach. I powiem że wnętrze domu dużo traciło przez to,że umeblowanie było w stylu nowoczesnym. Cały urok ginął. Źle się czułam w takim domu,wystrój na tyle nie zgadzał z moimi wyobrażeniem na temat estetyki takich wnętrz, że postanowiłam iż moja noga nigdy tam nie postanie.

Wracając do hotelowego holu rozglądając się dookoła z góry wiedziałam, że Assasilowi taki wystrój się spodoba. Na samym końcu holu znajdowała się recepcja. Za masywnym biurkiem stała kobieta w średnim wieku ubrana w białą koszule i spódnice ołówkową w kolorze grafitowym w pół uda. Nie miałam pojęcia o obecności mojego partnera,dopóki nie usłyszałam jego ciężkich kroków, a następnie poczułam jak obejmuje mnie w pasie prowadząc w stronę recepcji. Recepcjonistka akurat kogoś obsługiwała jednakże widząc, że zbliżamy się zamiast skupić się na kliencie,co chwilę jej wzrok „ uciekał” w stronę Assasila. Natomiast my jak niby nic spokojnie czekaliśmy na swoją kolej. Kiedy nadeszła nasza kolej, mój parter uśmiechając się rozpoczął rozmowę o rezerwacji.

- Witam w czym mogę Panu pomóc? W czym mogę Panu pomóc? Dla kobiet w jakikolwiek sposób zainteresowanych moim parterem byłam „niewidzialna”. Traktowały mnie jakbym mnie tam nie było.

- Dzień dobry. Składałem u Państwa w ubiegłym miesiącu rezerwację na nazwisko Leywood.

- Już sprawdzam. Rezerwacja jest na je…

- Na dwie osoby. Dla mnie oraz mojego partnera. Słowo „partnera” wypowiedziałam z naciskiem. Tak żeby kobieta nie miała co do tego wątpliwości.

Wyraz jej twarzy zmienił się diametralnie,kiedy tylko usłyszała mój głos. Prawie natychmiast na jej ustach pojawił się sztuczny uśmiech.

- Faktycznie rezerwacja jest dla dwóch osób. Przepraszam. Moje niedopatrzenie.

Jej ton głosu jak i postawa zaprzeczały,jakoby odczuwała jakąkolwiek skruchę.

Widząc że Assasil chce coś powiedzieć,szybko go uprzedziłam.

- Nic nie szkodzi. Każdemu zdarza się pomylić. Odpowiedziałam równie sztucznie się uśmiechając jak ona. Natomiast Assasil obserwował nasza wymianę zdań z zadowoloną miną.

Kobieta nic nie robiąc z mojej wypowiedzi dalej kontynuowała.

- Państwa apartament jest na pierwszym piętrze,pod numerem czternaście. Zaraz ktoś z obsługi zaniesie Państwa bagaże.

Już miałam odpowiedzieć że nie trzeba,kiedy mój partner postanowił zabrać głos.

- Dziękujemy. Chodź kochanie nie mogę doczekać, kiedy razem weźmiemy kąpiel.

- Assasil?! Syknęłam piorunując go spojrzeniem. Nie mogłam uwierzyć,że to powiedział przy tej kobiecie. Jednakże on nie biorąc tego do siebie skierował się w stronę schodów.

Nie mając wyjścia ruszyłam za nim. Wzdłuż schodów wisiały czarno-białe fotografie przedstawiające nadmorski krajobrazy. Byłam zaoferowana tym co miało miejsce przed chwilą,że o mały włos a nie wyczułabym,jak chłodny powiew powietrza nas mijał. Przystanęłam na chwile zastanawiając się skąd ten „ powiew” powietrza mógł pochodzić. Przecież tu nie było żadnych okien. Przeciąg można było wykluczyć. Oczywiście mój przestój nie uszedł uwadze Assasila.

- Stało się coś? Czemu nie idziesz?

- Nic. Już idę. Kiedy miałam iść do góry, pomiędzy piętrami na ścianie zauważyłam duży portret rodziny. Najprawdopodobniej przedstawiał przodków założycieli tego hotelu.

- OMG! Assasil! Spójrz na ten obraz. Byłam podekscytowana z niewiadomych przyczyn patrząc na ten obraz.

- Widziałem. Robi wrażenie co? Również przystanął żeby mu się przyjrzeć z bliska.

- Ma coś w sobie. Coś co przyciąga wzrok i nie są to jego rozmiary. Kiedy staliśmy podziwiając obraz poczułam jak ktoś nas obserwuje. Odruchowo odwróciłam się za siebie,ale nikogo nie było. I dokładnie w tym samym momencie usłyszałam dziecięcy śmiech i odgłos wbiegania po schodach.

- Jak widać a raczej słychać nasi „mali gospodarze” postanowili się z nami zapoznać. Spojrzałam na niego. Miał nieodgadniony wyraz twarzy.

- Najwyraźniej. Byliśmy tu zaledwie kilka minut, a już coś interesującego zaczęło się dziać.

Już mieliśmy zamiar gdy nagle Assasil obrócił się „ warcząc”.

- Cholera jasna!

- Co się stało?

- Ktoś pociągną mnie za rękaw kurtki.

- Słucham?! To co usłyszałam było wręcz irracjonalne,nawet jak dla mnie.

- Jak ktoś mógł Ciebie pociągnąć za rękaw,skoro jesteśmy tutaj sami. Dokładnie w tym samym momencie kiedy kończyłam mówić,moja torba podróżna poruszyła się. Znieruchomiałam.

- Widziałeś to samo co ja?

- Znacznie więcej niż bym chciał. Wyjaśnię potem. Ktoś idzie.

Chwilę potem minęło nas starsze małżeństwo. Także postanowiliśmy iść do pokoju.

- Chodźmy do pokoju muszę się zresetować po podróży.

Po czym zabrał nasze bagaże i ruszyliśmy dalej. Na szczęście apartament okazał się przestronny. Składał się z dwóch części: sypialnianej i dziennej. W pokoju dziennym była duża w kolorze kremowym oraz dwa fotele,drewniany stół,lodówka oraz barek i biurko z krzesłem. Pomieszczenie było jasne dzięki dwóm dużym oknom. Pod każdym z okien zamiast parapetów, znajdowały się wyścielane siedziska na których można było usiąść i podziwiać widok na ogród. Następnym pomieszczenie to sypialnia,która została oddzielona od pokoju dziennego rozsuwanymi drzwiami. Niemalże na samym środku znajdowało się sporych rozmiarów łoże,w nogach był szezlong,na ścianie naprzeciwko łóżka wisiał telewizor. Po obu stronach łoża znajdowały się szafki nocne, na których stały lampki nocne. Na lewo były drzwi prowadzące do przestronnej łazienki,w której to była wolno stojąca wanna oraz kabina prysznicowa, dwie marmurowe umywalki a także duże lustro. Z łazienki przechodziło się do ubikacji.

Po ogólnych oględzinach apartamentu oraz rozpakowaniu rzeczy,nadszedł czas na relaksującą kąpiel z bąbelkami. Nim znalazłam potrzebne rzeczy,Assasil był już w drodze do łazienki.

Dokąd idziesz?

Pod prysznic. A co chcesz do mnie dołączyć? Zapytał sugestywnie obniżając głos.

Nie wiem może. A masz coś do zaproponowania?

Następne częściMoje paranormalactivity cz 5.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania