Moje Ranczo

Wydawało się, że to będzie wyjątkowo piękny, spokojny poranek. Wszystko zepsuło jedno zdjęcie...

 

Tomek zaraz po wstaniu z łóżka otworzył na oścież okno w sypialni i głęboko wciągnął świeże, poranne powietrze. To był idealny poranek - słońce jeszcze dobrze nie wstało, ptaki, trochę zaspane, pięknie śpiewały. Cisza, spokój, kojące odgłosy natury. Czego więcej może chcieć człowiek o poranku?

Tomek odwrócił się z radosnym uśmiechem na twarzy i w tym momencie czar poranka prysnął.

Na ścianie naprzeciwko wisiało oprawione w drewnianą ramkę zdjęcie przedstawiające jego ukochaną, Francescę. Tomek przestał się uśmiechać, jego twarz poczerwieniała.

 

Francesca tydzień temu wróciła do Włoch, aby osobiście zaprosić całą swoją rodzinę na ich ślub. Po tygodniu miała wrócić. Problem w tym, że poprzedniego dnia zadzwoniła do niego i powiedziała mu , że jej wizyta w rodzinnym kraju nieco się przedłuży. Tomek nadal nie wiedział, o co chodzi i właśnie to najbardziej go denerwowało. W dodatku Kusy ciągle go męczył. Podczas rozmowy z nim zawsze poruszał temat książki, nad którą pracę Tomek przerwał z powodu przyjazdu Francesci. Chciał do niej wrócić, ale stale działo się coś, co mu to uniemożliwiało. Gadanie Kusego wcale nie pomagało.

 

Tomek zszedł do salonu. Nie zdążył nawet zejść po schodach, gdy z dołu rozległ się dzwonek telefonu. Pisarz przyspieszył.

- Słucham?

- Tomek? No cześć. Co z twoją książką?

- Kusy, nie teraz! Wiesz, która godzina?

- No słuchaj, ja za ciebie tej powieści nie napiszę.

- Kusy! Daj mi wreszcie spokój! Ja mam teraz inne zmartwienia na głowie. Francesca we Włoszech, nadal nie wraca, nie wiem, dlaczego. A ty mnie pytasz o książkę?! To naprawdę nie jest odpowiedni moment. W ogóle to może wpadnę na śniadanie do was, co? Pogadamy. Muszę oderwać myśli od tego wszystkiego.

Kusy westchnął.

- A chodź, będzie nam bardzo miło. Tylko szybko, Lucy jeszcze leży w łóżku, ale szybko robi śniadanie. A jeszcze Kinga pomoże.

- Spokojnie, już się szykuję.

 

Tomek się rozłączył i poszedł do łazienki. Po drodze minął drugie zdjęcie Francesci. Pokręcił głową.

 

***

- A wiesz, Paweł, że Klaudia dzisiaj przyjeżdża?

- Teraz wiem - Paweł przełknął kawałek gotowanej parówki - No i? Jak wyjechała, to i wróci.

- Jak ty nic nie rozumiesz - Halina pokręciła głową - Może znowu przywiezie kogoś ze sobą?

- Znowu jakiegoś nadętego prezentera pogody? Klaudia powinna znaleźć sobie kogoś porządnego. O, proszę, niech psa przywiezie!

- A idź ty!

Kozioł zachichotał.

- A ty wiesz w ogóle, Halina, co będzie, jak ona znowu z tym Fabianem zacznie się zadawać? Żadnych niespodzianek. Ha! Już i tak z tą Amerykanką trzyma, zagłębi się w to i całkiem na psy zejdzie.

- Ona jest nowoczesna i pełna pomysłów, znajomość z Lucy jej nie zaszkodzi.

- Akurat.

Zadzwonił telefon. Kozioł wytarł ręce i wstał.

- Słucham?

- Wójcie?

- Czerepach?

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Pan Buczybór 20.11.2019
    To fanfik?

    *po wtrąceniach dialogowych stawiamy kropkę.
    *przy zapisie dialogów używamy pauz/półpauz zamiast dywizów

    A tak ogólnie to za bardzo nie wiem, o co chodzi. Jest wrzucenie w środek akcji, dużo bohaterów itd. Technicznie i narracyjnie jest to całkiem dobre, ale przynajmniej w moim przypadku więcej tu było pogubienia i poczucia zmierzania do nikąd, niż przyjemności z czytania.
    Pozdro
  • Dzięki, w końcu jakaś poważna opinia
  • Piotrek P. 1988 21.11.2019
    To opowiadanie przywodzi mi na myśl seriale i telenowele. Jest nimi inspirowane? 5. Pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania