Motyle umierają we mgle
mgła niczym kot ślepy snuje się bez celu
ociera o nogi przydrożnych topoli
bezszelestnie stąpa po strzępach papieru
niewysłanych listów i pragnień – to boli
brzozy pachną jutrem słońcem przesączone
ciepłym znakiem krzyża na pieczonym chlebie
niby takie same a jakby zmienione
tułają się myśli bezdomne – bez ciebie
za oknem świt kruchy – motyl z porcelany
jeden szept zbyt głośny marzenia roztrzaskał
może kiedyś dobrnę do swojej przystani
godząc się z przeszłością lecz dzisiaj – to farsa
zmrokiem każda ścieżka wspomnieniami grzeszy
i kamień na drodze łka słoną wilgocią
brnę z przyzwyczajenia w kolejne oddechy
zmagając się z życiem i sobą - lecz po co
Komentarze (1)
Pozdrawiam.elka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania