zanik symbiozy↔Dekaos Dondi

Po raz kolejny wychodzę na zewnątrz. Świat nadal taki, jaki zapamiętałem. To dla wielu z nas, swego rodzaju przywilej. Nie wychodzimy zbyt często. Chociaż z drugiej strony, czy to rzeczywiście, można nazwać: wyróżnieniem? Czuwamy długi czas, nad tym, co wewnątrz, by większości, umożliwić korzystanie z zewnętrza. I trzeba też przyznać, że nie niszczymy otoczenia wokół. Natura pozostaje nie zagrożona, w swojej zmiennej niezmienności.

 

Lecz zdarza się, że my z wnętrza, od czasu do czasu, też pragniemy zaznać chociaż trochę radości, przebywania wśród tych wszystkich ożywionych, chociaż niemyślących, wspaniałych konstrukcji, które trudno ogarnąć naszym zrozumieniem. Zewnętrzni nazywają nas po cichu: kłopotliwymi świadkami. Śmieszna nazwa, ale wynika to chyba z tego, że jednak mają wrażenie, iż dzięki naszej, w pewnym sensie pracy, mogą żyć jak żyją. Nie chodzi o to, że pragniemy w ten sposób, nadwerężać ich sumienia. Taki układ obowiązuje, jak tylko sięgniemy pamięcią, gdyż nasza pojemność jest przeogromna. Są chwile, że pamiętamy za bardzo. W sumie żaden z nas nie narzeka.

 

I właśnie dzisiaj, mogę na jakiś czas, zasmakować chociaż trochę tego, co oni mają na co dzień. Niestety, pewna sprawa, zaczyna mnie niepokoić. Chyba zresztą nie tylko mnie. Świat jest piękny i nienaruszony. Żyjemy we wzajemnej symbiozie, z tym co nas otacza, chociaż zupełnie do siebie nie pasujemy. Całość, oprócz nas, jest biologiczna, inna. Jak zwał, tak zwał. Natomiast nasze ciała są zupełnie odmienne. I jeszcze jedna sprawa nas często gnębi. Mimo potężnej pamięci, tego jednego nie pamiętamy. Skąd przybywamy i dokąd zmierzamy. A co najważniejsze, kto nas skonstruował.

 

No ale nie o tym, aż tak chciałem rozmyślać. Pewne przesłanki, skłaniają do przypuszczenia, że tylko w mojej pamięci, zachowała się pewna informacja. Staram się jej nie pamiętać, jak tylko potrafię. Niby nic takiego, a jednak wywołuje we mnie, pewne oznaki niepokoju, a nawet niesprecyzowanego lęku. Jakby czegoś, co się zbliża lub w pewnym sensie, już jest, ale jeszcze mało widoczne. Świadczą o tym, pewne symptomy, których nie potrafimy do końca zrozumieć. Tym bardziej, że ów krótki tekst, jest dziwnie napisany. Coś w rodzaju przepowiedni, zupełnie nie pasującej, do naszej psychiki pojmowania. Zawierający nazwę, zupełnie nie znaną. Obyśmy się tylko nie stali, kłopotliwymi świadkami. A jednak zaglądam do pamięci, mając znowu nadzieję, że tekst zniknął. Niestety. Jest wciąż taki sam. „Ślady powstaną człowieka, uczyni je własnym słowem, popatrzy, pomyśli, pozmienia, on swoją wersje opowie”.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania