Mroczny Cień-Cześć II Prolog

Byliśmy gwałceni, torturowani, poddawani licznym brutalnym i niehumanitarnym eksperymentom, traktowani niczym zabawki w rękach oprawców, czekaliśmy na zbawienną śmierć. Wtedy pojawił się on, z precyzją maszyny pozbawiał życia kolejnych naszych katów, niosąc śmierć i morze krwi, każdy z nas myślał, że nadeszła jego pora, lecz zamiast rozgrzanego ołowiu dostaliśmy szansę na lepsze życie. Obudzeni w ciemności, której najgorszy koszmar nie powstydził się, uzyskaliśmy wybór.

Nieliczni wybrali śmierć, ja wraz z innymi życie. Zostaliśmy wyszkoleni w użyciu najbardziej śmiercionośnej broni, jaką mogliśmy spotkać, nasze możliwości bojowe zostały wzniesione na poziom paladyna, już nie czuliśmy się słabi i pełni lekko, być może właśnie to spowodowało późniejszą katastrofę.

Dowiedzieliśmy się również od naszego mentora o tajemniczej organizacji Złote Oko, bandy świrów, którzy myślą, że mogą zmieniać naturę własnymi rękoma i traktować świat, jak pole do zabawy. Niebezpieczeństwo zostało przedstawione, niestety przez niektórych z nas zostało zlekceważone... By stawić czoła zagrożeniu, Dragon powołał Zakon, w którym nie było miejsca na segregacji rasową, czy stopień bogactwa, liczyły się tylko umiejętności. Cieszyliśmy się, że wreszcie znaleźliśmy miejsce i cel na tym paskudnym świecie. Wróciliśmy do akademii, gdzie każdy realizował przydzielone cele, tam właśnie zobaczyłam w dziwnym postępowania mistrza logikę i troskę o niewinnych, kosztem tych, stojących po złej stronie, przysięgłam mu wieczną lojalność, w przyszłości miały być to tylko puste słowa.

Zostałam zastępcą mentora, wielkie zaufanie i odpowiedzialność, tworzyłam siatki szpiegowskie na zachodnich równinach, likwidowałam niebezpieczny element ze Złotego Oka, wszystko wydawało się piękne i łatwe. Znów ułuda przysłoniła nam wzrok, staliśmy się nieostrożni.

Wśród nas znalazł się ktoś, kto za bardzo uwierzył w siebie, zaczął wydawać rozkazy przed Dragonem, nie liczył się z moim zdaniem, czułam, że sprowadzi na Zakon nieszczęście, jednak podobał mi się, a moje serce zaczęło bić dla niego, nawet nie wiem kiedy, omotał mnie i wylądowaliśmy w łóżku. Podczas gdy ja przeżywałam chwile uniesienia, wielka fasada Zakonu zaczęła pękać... Minęły miesiące, a nasze szeregi powiększyły się, ranga Legolasa znów zwiększyła się, a ja pozwalałam mu na wszystko, patrząc na niego przez różowe okulary.

Z dnia na dzień mój ukochany elf zmieniał się, zaczął głosić poglądy inne od tych mistrza, przeciągał ludzi na swoją stronę, jego frakcja powiększała się. Pewnie ktoś się zastanawia, jakim cudem, mając moc, pieniądze, wyżywienie oraz wspaniałego mentora, głos o buncie zaczynał trafiać na żyzny grunt? Być może mieliśmy za dużo, a chciwość i nadmierna ambicja zaczęły pożerać nasze dusze. Widziałam, jak Legolas spotyka się z członkami Złotego Oka, słyszałam, jak obiecują mu wielkie bogactwa, sławę i potęgę, czułam, że oferta spodobała się mojemu ukochanemu, nawet wtedy nie zareagowałam.

Nadeszła wojna na ziemie Cesarstwa, wszyscy zostaliśmy powołani do obrony na wyznaczonej linii i tak przez kilka miesięcy coraz bardziej zmęczeni zabijaliśmy kolejne fale ataków wroga. Wyczerpanie harówką wojenną dawało o sobie znać, a elf zyskiwał nowych sprzymierzeńców. Pewnego razu przyprowadził ze sobą ludzi cesarza, przekonywali nas, że jesteśmy siłą, która odmieni los wojny, jednak na czele z Dragonem, nie jesteśmy w stanie tego zrobić. W tym momencie w mojej głowie zabrzmiała ostrzegawcza lampka, znów Legolas swoim głosem i czułymi słówkami, podporządkował sobie całą mnie.

Ze zdradą na twarzach i ciążącej w rękach broni, ruszyliśmy ku mistrzowi, po jego minie wiedzieliśmy, że się domyśla naszej wizyty, ze spokojem spytał, dlaczego tu jesteśmy. Odezwałam się drżącym głosem, a mój ukochany po chwili dokończył za mnie, ze strachem zobaczyliśmy, jak Dragon zmienia swój kształt na postać demona, wszyscy zaczęli strzelać, a ja ruszyłam z mieczem na niego, bezskutecznie. Dalsze wydarzenia rozegrały się błyskawicznie, ja uwieziona przez ogon mistrza, a Legolas zabity potężnym ciosem w pierś. Moje serce zostało przełamane na pół, jednak wściekłość uleciała, gdy zobaczyłam ogromne złote oko na piersi Legolasa, mało brakowało, a byśmy byli pod rozkazami dawnych oprawców. Spuściłam głowę, nie wiedząc, co dalej robić, wtedy odezwał się mentor, który smutnym głosem kazał nam opuścić całą linię frontu, zanim ogromna nawałnica wroga zmiecie nas z powierzchni ziemi. Po krótkiej chwili oporu opuściliśmy przez portal pobojowisko, z głębokim poczuciem winy wracaliśmy do kwatery głównej w innym wymiarze.

Na następny dzień dowiedzieliśmy się, że ofensywa miliona żołnierzy Lewik została niemal do końca starta przez magię mistrza, jednak jego samego nigdzie nie było... Uderzyłam się w pierś, by otrząsnąć się po podwójnej stracie i z pomocą oddanych towarzyszy wyczyściłam Zakon z macek Złotego Oka, żaden z nich nie dotarł do swoich nowych szefów. Przyłączyliśmy się do Cesarstwa, lecz nie jako siła bojowa, tylko jako szpiedzy, w końcu wojna nadal trwa. Pogrążeni w żalu, poczuciu winy czekamy na swego prawdziwego mistrza, wierząc, że nam wybaczy...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • krajew34 06.12.2018
    Dzięki za anonimową piątkę.
  • Shootass 07.12.2018
    Dobrze się to czyta. Muszę ogarnąć pierwszą część. Mam jednak typowo technicznie pytanie wynikające z mojej niewiedzy. "Uderzyłam się w pierś, by otrząsnąć się po podwójnej stracie, z pomocą oddanych towarzyszy wyczyściłam Zakon z macek Złotego Oka, żaden z nich nie dotarł do swoich nowych szefów." Dlaczego nie ma kropki "po podwójnej stracie"? tylko dalej zdanie prowadzone jest ciągiem?
  • krajew34 07.12.2018
    Szczerze to dokładnie nie wiem, właściwe powinienem dać i , dzięki za zwrócenie uwagi na to i wpadniecie.
  • krajew34 07.12.2018
    W kwestiach interpunkcji jestem noga
  • Shootass 07.12.2018
    ja to samo, chyba największa zmora.
  • krajew34 07.12.2018
    Shootass no cóż sprawy techniczne wymagają odpowiedniej uwagi i staranności, którą ja poświęcam na pisanie, staram się wyłapywać sam błędy, sprawdzam tekst ortografem, a i tak zawsze coś "przelezie" przez to sito. Właśnie dlatego uważam, że warto publikować na stronach, wprawdzie krytyka może zrazić, ale tekst również może zyskać
  • Shootass 07.12.2018
    Ja tam ją przyjmuję z otwartymi rękoma.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania