Mroczny Cień-Rozdział 27

Przytknął oczy do lornetki, długi kamienny most z licznymi patrolami i pojazdami, od lekkich wozów z szybkostrzelnymi działkami po czołgi CC z potężnymi działami.

– Tygrys jeden, jaki plan? – szepnął jeden z żołnierzy.

– Mamy parę godzin, zanim tamten skład przyjedzie.

– Ależ dowódco to jest zadanie niewykonalne – odparł jego zastępca, a Dragon rozejrzał się w poszukiwaniu wskazówek. W okolicy nie było żadnej góry lodowej, którą można byłoby zrzucić, przekradniecie się z oddziałem, też nie wchodzi w rachubę, gdy już nie wiedział, co robić usłyszał ryk syreny okrętowej, spojrzał w tamtym kierunku.

– Może mi, który wytłumaczyć, jakim kurde cudem niszczyciel znalazł się w jeziorze?

– Dowódco jezioro Yggstadden zasilane jest rzeką, która jako jedyna w naszej krainie nie zamarza. Pewnie ściągnęli okręt z obawy przed atakiem, pańska sława już wyprzedza nasze czyny, w końcu zabiliśmy ich generała, a po drodze tutaj z rozkazu króla zniszczyliśmy kilka magazynów.

– Zignorowałbym to, ale nie mogłem w końcu przyszły od głowy państwa, jak wasze zaklęcia? – spytał, odrywając oczy od lornetki.

– Wszyscy tutaj jesteśmy z mroźnego klanu zabójców, nie ma potrzeby pytać o to. – spoglądali na niego, tak jakby ich obraził, puścił to mimo uszu i przeszedł do szczegółów:

– Panowie dostajemy się na ten statek, przejmujemy go i minujemy, a potem centralnie uderzamy w most. Pytania? Nie? To dobrze, rozpoczynamy, gdy tylko zmrok zapadnie, czyli za godzinę. – Nie śmiał ich spytać, czy poradzą sobie z przepłynięciem gorącego jeziora, w końcu są mu jeszcze potrzebni.

 

Ciemność spowiła okolicę, a noc niosła odpoczynek dla dnia, na pokładzie Soobrazitelnyj, okrętu klasy siódmej, Iwan i Jegor patrolowali swój kwadrat.

– Zamiast tkwić na tym zadupiu, wolałbym grzać moją Nataszę.

– Marzenia ściętej głowy towarzyszu, zanim zajmiemy tę przeklętą krainę, minął wieki. – Iwan wyjął piersiówkę i wziął z niej łyka.

– Powiedz mi tak szczerze, mamy magię, więc na kij nam te karabiny i inne badziewia? – Zaczął tupać nogami z nudów.

– Ilu znasz potężnych magów z naszej ojczyzny? – Opróżnił do końca naczynie z alkoholem.

– Iwan Groźny, Romanow Drugi, Piotr Starszy... Ktoś tam jeszcze się znajdzie.

– A kim oni byli?

– No czarodziejami. – Starszy ze strażników otwartą dłonią uderzył młodszego.

– Iwan za co?

– Za jajco, nie o to pytałem, miałeś odpowiedzieć, że ci towarzysze byli na najwyższych szczeblach władzy. Widziałeś kiedyś kogoś z najwyższego dowództwa na polu bitwy?

– No niezbyt.

– I w tym sęk, czy to u nas, czy u kogo innego, to zawsze ci uzdolnieni są otaczani staranną opieką, w końcu nie ma ich wiele. Nawet jeśli weźmiemy takiego normalnego maga, to trzeba go wyszkolić, na to trzeba ponad cztery lata i mnóstwa pieniędzy. A co jeśli damy mu karabin? Wyszkolenie zajmuję dwa tygodnie, zamiast drogich nauczycieli, wystarcza zwykły instruktor, a żołnierza wystarczy nakarmić i powiedzieć mu, którym końcem należy strzelać. Przelicz sobie, zamiast samego absolwenta po jego latach nauki mamy całą dywizję albo i dwie. Pamiętaj, że czas nie kocha wojny i jest towarem deficytowym. – Przeszli dalej, wypatrując potencjalnych intruzów.

– Ty to jesteś mądry Iwan. – Młodszy spojrzał z szacunkiem na starszego towarzysza, lecz już go tam nie było, a sam poczuł lodowate zimno, rozchodzące się po całym jego ciele, powoli życie z niego ulatywało, aż znalazł się nieżywy w ciepłej wodzie. Na pokład wkroczył oddział specjalny Frostlandu, pod dowództwem Dragona, wydał rozkaz wymordowania całej załogi, a sam udał się na mostek. Kapitan wraz z innymi szybko go zauważyli, zanim jednak zrobili choćby jeden mały ruch, z ich ciał sterczały czarne kolce, a mózg okrętu stał się miejscem rzeźni. Morderca przytrzymał słuchawkę przy uchu i spytał:

– Tygrys Dwa jak tam sytuacja?

– Cel zrealizowany – odpowiedział żołnierz, przypatrując się kałużom krwi i masie ciał wrogów.

– Rozpocznijcie minowanie, a druga drużyna niech przyszykuję ponton.

– Tak jest – Bzyczenie poinformowało go, że transmisja zakończyła się, jak jego zastępca śmiał rozłączyć się pierwszy, przecież jest niższym stopniem, coś się świeci, musi uważać. Pozostały trzy godziny do przyjazdu moździerza.

Dragon przeciągnął obolałe kości i zdecydował się przespacerować po okręcie, jego ludzie pilnowali, by na przejętym statku panował pozorowany ruch. Otwierał kolejne drzwi, jednak wszędzie było tak samo krwawo, dostał się jednak do kajuty kapitana, wspaniale udekorowanej, czuć było bogactwo i przepych, uśmiechnął się pod nosem, czerwoni mówili o równości, a ich oficerowie nie byli lepsi od kapitalistów, zaczął przeszukiwać pomieszczenie w nadziei na odnalezienie czegoś interesującego, jego poczynaniom przyglądał się z portretu wąsaty Stalin. Kilka minut zajęło mu na odnalezienie dobrze zakamuflowanego sejfu, z pomocą magii otworzył go, wyjmując po chwili teczkę z nazwą ściśle tajne. Zawierała ona dokumenty, od których włosy zjeżyły mu się na głowie, usłyszał dźwięk odbezpieczanego pistoletu, w drzwiach stanęli dwaj jego ludzie, mierzący do niego z broni.

– Tygrysie Jeden, a tak właściwie Dragonie Blacku mieliśmy cię zlikwidować w czasie niszczenia mostu, jednak zobaczyłeś za dużo.

– Wasz rząd zdradził Frostland, chcecie sterować z czerwonymi tak wojną, by wyszło, że nie było innego wyjścia, niż poddać się w całości, zostając marionetkowym krajem... Ile to jeszcze by to trwało miesiąc, dwa? – spytał, nie odwracając się do nich.

– Tyle, ile trzeba.

– Czy los żołnierzy was nie obchodzi?

– To tylko pionki, nasz władca dołączył do prawdziwego porządku, do Złotego Oka, dogadanie się z Komunistik to jedyna prawdziwa droga, ale ci cholerni patrioci uniemożliwili nam to. No cóż, jak nie z wolą ludu, to z wolą szlachty – Nagle całe pomieszczenie zalało się blaskiem wystrzałów.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Ozar 22.11.2018
    Kolejny ciekawy odcinek a do tego kilka jak zwykle wtrąconych nazwisk.
    Napisałeś
    - "Ilu znasz potężnych magów z naszej ojczyzny"
    - "Iwan Groźny, Romanow Drugi, Piotr Starszy...- dobre Carowie czarodziejami. A co do szkolenia to rzeczywiście dużo łatwiej wyszkolić żołnierza niż maga.
    Końcówka aż zachęca do dalszego czytania. 5 jak zwykle.
  • krajew34 22.11.2018
    Dzięki za wpadniecie, z tym trenowaniem to tak, jak wz łucznikami,a muszkieterami. Szybciej nauczyć chłopa strzelania z muszkietu, niż z łuku. A w wojnie czas bardzo się liczy.
  • Ozar 23.11.2018
    krajew34 Tak dokładnie. Dlatego tak chętnie wprowadzano muszkiety. Łuk tyo lata ćwiczeń, a muszkiet miesiąc i gość umiał strzelać.
  • krajew34 23.11.2018
    Ozar dodatkowo przed kulą muszkietu nie chroniła zbroja, czy też tarcza, nie wspominając o efekcie psychologicznym. Koszt, czas i efekty. Łuk musiał przepaść :)
  • Ozar 23.11.2018
    krajew34 Dokładnie tak, a potem muszkiety zastąpiły karabiny chocby taki Mauser. a dolej karabiny maszynowe np. Maxim

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania