Mroczny Cień-Rozdział 29

Dragon ze Svenem kilka następnych dni spędzili na zbieraniu odpowiednich ludzi na dzień D. W międzyczasie kraj pustoszyły kolejne fale bombowców, jednak naród nadal trwał w oporze przeciwko najeźdźcy, powodując u niego ciężkie straty w sprzęcie i ludziach. Król przemawiał z entuzjazmem, umiejętnie kryjąc swe prawdziwe cele, jednak umiejętny słuchacz mógł wychwycić zmieniającą się treść.

W końcu nasi dwaj żołnierze zebrali odpowiednią grupę, najbardziej lojalnych Frostlandczyków, uzbroili ich w stare karabiny, ładowane pociskami z lodu. Wystarczyło wyjąć 5-nabojowy pudełkowy magazynek, naładować go magią Frostu przez pięć sekund i ponownie załadować do broni, odsunąć rygiel zamka i strzelać. Po cywilnemu otoczyli piękny pałac, oświetlony tysiącem świateł. Sven splunął, widząc ten widok, a następnie zapalił papierosa.

– Wierni monarchii walczą, krwawią i umierają, a to wszystko w strasznych warunkach. A ci? Siedzą na swoich szanownych, wypielęgnowanych czterech literach w zaciszu za frontem... Jedzą, piją, lulki palą, otoczeni bogactwem i przepychem. Pierdzielona szlachta. Ale dzisiaj koniec z tym.

– To co, zaczynamy rzeź? – Dragon odbezpieczył z głośnym trzaskiem swojego Colta 1911.

– Poczekaj, zaraz podejdzie do nas kapitan gwardii, to mój brat. – Ostudził entuzjazm mistrza Zakonu, nie był zadowolony, ale poczekał. Dwadzieścia minut później do mieszkania, z którego obserwowali królewski zamek, zapukał ktoś. Sven podszedł do drzwi i wpuścił brata, ubranego w wyjściowy mundur gwardii.

– Wiesz, że to szaleństwo? Wprawdzie twój list zapieczętowany i zaszyfrowany upewnił mnie, co do moich podejrzeń, jednak podnosić rękę na monarchie? Przecież to zdrada stanu... – rzekł strasznie blady. Sven położył ręcę na ramionach brata i patrząc mu w oczy, odpowiedział:

– Jorg zrozum, to szlachta nas zdradziła, a kiedy rząd zwraca się przeciwko własnemu kraj, to obowiązkiem nas, jako obywateli jest zrobienie porządku z nim. Jest jednak za późno na lżejsze kroki, wszystkich bawiących się w tej chwili na balu pałacowym należy zlikwidować, by ich zaraza nie przeszła dalej. Twoja księżniczka będzie bezpieczna bracie, będziecie mogli się pobrać. Wierze, że będziecie wspaniałymi rządzącymi, jednak teraz musimy zostać tymi złymi, by oczyścić przyszłość naszego kraju. Chcesz by księżniczka, wyszła za jakiegoś starego brzydala, kraj przeszedł w inne ręce, które będą kierować marionetkowym królem? Mieli czas, by zejść z tej drogi, nie chcieli z własnej woli, to nadeszła chwila, by zrobić to, co trzeba. Jesteśmy to winni wszystkim zabitym w tej parszywej wojnie.

– Masz rację, krew naszych pomordowanych rodaków wzywa nas do pomsty. Nie damy, by czerwony bucior deptał nas w nieskończoność. Gwardia jest po waszej stronie, wszyscy inni członkowie sympatyzujący z królem bawią się, jako goście. Nikt nie przeszkodzi nam. Zaczynamy? – Nikt nie odpowiedział, tylko wszyscy wyszli z mieszkania. Skierowali się w stronę pałacu, po drodze dołączają kolejni, w sporej grupie weszli do pałacu, gwardziści stanęli na baczność i zasalutowali wchodzącym.

Jeden z bawiących się wyszedł z zamiarem udania się do toalety, uśmiech nie schodził z jego twarzy, dopóki nie ujrzał uzbrojonych, cofnął się z zamiarem ostrzeżenia pozostałych, jednak dostał z kolby i wpadł z łoskotem do środka. Muzyka wewnątrz ucichła, a wszyscy nie tracąc dobrego humoru, popatrzyli na rozgrywającą się scenę. Król z kieliszkiem w dłoni z nonszalancją rzekł:

– Jak śmiecie wchodzić na to przyjęcie, czyż nie wiecie, że tutaj znajdują się same wybitne osoby, wymagające odpowiedniego traktowania?

– Gdzie księżniczka? – Sven zignorował władcę, dziewczyna podeszła do nich, ze strachem pytając:

– Co tu na Frostland się wyrabia? Jorg? – Zapytany podszedł do niej i ogłuszył ją zaklęciem, szepcząc:

– Przepraszam.

– Królu Jonturnie I z dynastii Lapońskiej wraz z obecnymi tutaj ludźmi jesteś skazany za zdradę Frostlandu, wyrok jest tylko jeden. – Żołnierze ustawili się w dwóch rzędach z karabinami skierowanymi ku górze, drugi szereg kucał, skierowali broń w kierunku biesiadujących, ze stalowym wzrokiem czekali na rozkaz dowódcy.

– Jakim prawem? Jesteście tylko nędznymi oficerami, generale Quisling proszę przemówić swoim ludziom do rozumu – krzyczał król. Wezwany podszedł do Svena i z wściekłością rzucił:

– Każ natychmiast odłożyć broń swoim ludziom, rozkazuje ci! – Młodszy oficer spojrzał na swojego przełożonego i go wyśmiał, jak tylko się uspokoił, odpowiedział wściekłemu:

– Generale Vidkunie jest pan takim samym zdrajcą co Jonturn. To ty wydałeś rozkaz likwidacji korpusu z Cesarstwa i moich ludzi. – Podniósł pistolet do brzucha wyższego oficera i pociągnął za spust, odgłos wystrzału rozniósł się po całej sali, wszyscy obecni cywile zbladli. Sven posmutniał i rzucił krótko:

– Strzelać! – Pociski zaczęły nieść swą zagładę wśród kobiet i mężczyzn, wzbudzając piski i okrzyki przerażenia, próbowano uciekać. Ale dokąd? Z sali było tylko jedno wyjście, a okna zbyt wysoko, by ich użyć, mogli tylko czekać na śmierć. Po dziecięciu minutach zaprzestano ostrzału, egzekutorzy spojrzeli na swoje dzieło, nie jednemu z nich śnić się będzie ten krwawy obraz, jednak żaden z nich nie będzie wątpić w słuszność tej decyzji. Sven wraz z Dragonem podeszli do kaszlącego krwią ciężko rannego króla.

– Lud ci tego nie wybaczy, podniosłeś rękę na swoje króla. – Z ledwością mówił.

– Ludowi można wszystko wmówić, nie chcę otumaniać swoich rodaków, jednak jeśli to dla ich dobra, zrobię to. Sam dobrze wiesz, że umiejętnie podana prawda przykryję każdą zbrodnię. – Podniósł swoją broń i kilkoma pociskami dobił rannego.

– Nadal wątpisz w to, co zrobiliśmy? – spytał Dragon, zapalając papierosa.

– Chciałbym powiedzieć, że tak, ale prawda jest zgoła inna. Ten krwawy bal potrzebny był dla przyszłości Frostlandu. – Spojrzał ze smutkiem na pobojowisko, kazał wszystko polać łatwopalną cieczą i podpalić, a bratu przekazał opiekę nad nieprzytomną księżniczką.

 

Kilka dni później do wiadomości publicznej zostaje podany komunikat o wtargnięciu do sali pałacowej grupy uzbrojonych szaleńców, w wyniku czego został zamordowany król i jego świta, nową królową zostaję Esmeralda, która wraz z mężem Jorgiem zostają władcami. Zna ona całą prawdę i po godzinie płaczu przyznała rację zamachowcom, stając się przyszłą żelazną damą. Kolejne tygodnie później zostaje podpisany traktat pokojowy, na mocy którego cześć południa, stykającego się z Cesarstwem przechodzi do rąk Komunistik, pozostawiając resztę kraju nietkniętą. Był to jedyny kompromis ani obrońcy, ani napastnicy nie mieli już siły kontynuować tego konfliktu.

– Co teraz planujesz Svenie? – spytał Dragon, po uroczystości podpisania traktatu.

– Nic mnie już tu nie trzyma, swą powinność wykonałem, jednak splamiłem dłonie krwią swojego władcy, nie mogę już dłużej tutaj być. Mam nadzieję, że znajdziesz nam odpowiednie zadania nowy mistrzu.

– O to bądź spokojny, jeszcze zdążysz odpłacić czerwonym, następna wojna niebawem nadciągnie i to o wiele, wiele większej skali, niż ta. Pora na nas, musimy wdrążyć was w nowe obowiązki – Dragon otworzył bramę do sztabu głównego Zakonu.

– Już się boję... – W blasku zniknęli, pozostawiając kraj w nowym porządku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ozar 08.12.2018
    Kolejny ciekawy odcinek, pokazujący że nawet król nie może być bezpieczny. Jak zwykle zdrady, zamachy i polityczne roszady. Podoba mi się i będę czytał dalej. 5
  • krajew34 08.12.2018
    Dzięki za wpadniecie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania