Mroczny Cień-Rozdział 30

Dragon zapiął swoją kurtkę aż po szyję, wrócił z Frostlandu i teraz zamierzał złożyć raport Sisti z zakończenia swego zlecenia. Wraz z eskortą trzech swoich ludzi, nowych nabytków w organizacji, weszli do przestronnej publicznej kawiarni, szczyt dnia pełno ludzi, "idealna” pora dla naszego bohatera. Podszedł do barmana, pytając o swoich gości, ten tylko wskazał na kącik VIP. Black otworzył drzwi, wchodząc do zacisznego pokoju, gdzie siedziały już księżniczki.

– Nie spieszyłeś się, wojna już dosyć dawno skończyła – Odparła Kassi przy cicho grającej muzyczce z radia, stojącego w kącie.

– Wybaczcie, że nie jestem niczym piesek, przychodzący do cesarskiej nogi. – Zakpił, siadając naprzeciwko.

– Słyszałyśmy o twojej krwawej interwencji, według naszych asów wywiadu była to słuszna decyzja, choć moja siostra tego nie pochwala. – Sisti delektowała się smakiem naparu.

– Lud nie powinien podnosić ręki na władcę, skoro zrobił to raz, zrobi i drugi – burknęła wściekle młodsza księżniczka.

– Więc powinniśmy dać zarazić czerwonym pasożytem kolejny kraj? Czy ty aby myślisz dziewczyno? Surowce, siła ludzka, armia to wszystko wzmocniłoby nadchodzącą ofensywę przeciwko Cesarstwu. – Uśmiechnął się z politowaniem Dragon.

– Nie rób ze mnie głupią, jednak zawsze jest inny sposób, niż morderstwo. Zwołanie trybunału ludowego, znalezienie sojuszników wśród szlachty... – Zaczęła wyliczać na palcach.

– Trybunał? Czyżby panna Kasandra przerzuciła się na zawód komika? Przedstawiciele ludu zostaliby albo przekupieni, albo poznikaliby w niewyjaśnionych okolicznościach. Szlachta? Banda tępych kretynów lubujących się w przepychu i bogactwie, dla których kraj nie znaczy nic. I ty panienko będziesz musiała ubrudzić te swoje piękne, śnieżnobiałe rączki – Spojrzał na nią takim wzrokiem, że poczuła strach.

– Zostawmy dysputy filozofom, co z uzbrojeniem wroga? – Załagodziła spór Sisti.

– Zmodyfikowali standardowe Mesiny, teraz zamiast dwóch, do magazynku wchodzi aż osiem naboi, dodatkowo u nielicznych dojrzałem dziwną broń z kulistym magazynkiem, mała celność, ale niezwykła szybkostrzelność. Zauważyłem również dwa nowe warianty CC, CC-2 o mocniejszym pancerzu i CC-3 o silniejsze armacie, służącej do niszczenia umocnionych punktów obrony. Infernusy bez zmian. W ich czołgach największą słabością jest niecelne działa, potrzebują dosyć blisko dojechać, by zlikwidować obiekt, a paliwo? Ile te pancerne potwory paliwa zżerają... – Dragon zamówił butelkę najlepszego wina i trzy naczynia.

– Taktyka?

– Atak i jeszcze raz atak, piechota wraz z czołgami nacierają przy wsparciu artylerii i lotnictwa. – Zapłacił kelnerowi i odebrał alkohol, nalewając go po otwarciu do trzech kieliszków.

– A właśnie, co z tym lotnictwem? Dostaliśmy dziwny raport o ogromnych metalowych kolosach, zrzucających ładunki wybuchowe.

– Wasze prowizoryczne, na szybko składane dwupłatowce blakną w obliczu szybkich jednoskrzydłowych myśliwców, a co dopiero mówiąc o silnie uzbrojonych bombowcach. Jeśli nie zainwestujecie w jakieś działa przeciwko nim i nie pomyślicie o modernizacji swoich maszyn, oj krucho będzie, oj krucho. – Wychylił kieliszek i zaczął delektować się winem.

– Hm... Na całe szczęście, chociaż oddział Kassi jest nowocześniej uzbrojony.

– Łał, może wygracie nim cała nadchodzącą wojnę? – Ironizował Dragon.

– Black... Daj spokój, a co z Barbarik?

– Oprócz okruchów za wiele nie wiemy, ich główni konstruktorzy Porsche, Daimler, Krupp, czy też Krauss są odizolowani od innych i pilnowani dwadzieścia cztery godzinny na dobę. Ścisła inwigilacja każdego listu i rozmowy, nawet dla moich ludzi twardy orzech do zgryzienia. – Wstał i podszedł do okna.

– Chyba jesteś świadom tego, że będziesz musiał udać się w te rejony osobiście? Jest to sprawa niezwykłej wagi, nie możemy zostawić tego bez kontroli. Każda informacja jest na wagę złota. – Sisti spojrzała uważnym wzrokiem na mistrza Zakonu.

– Niech będzie, postaram się coś znaleźć – westchnął z rezygnacją.

– Skoro tak, to weź ze sobą Kassi. – Jej siostra zakrztusiła się winem ze zdziwienia.

– Chyba żartujesz. Barbarik nie jest już państwem dzikusów, plemiona scaliły się ze sobą, szczególnie po utracie szczepu niedźwiedzia, teraz wszędzie są miasta i króluje beton oraz smog, niegdyś lud wesoły i miłujący naturę, teraz każdy siedzi w swojej chacie, a ulice patrolują uzbrojone bojówki nowego wodza, mówią na nich Jeźdźcy Apokalipsy, gdyż oprócz zła nic nie wnoszą. Kontrolują, aresztują, gwałcą, terroryzują, torturują i tak dalej. A ty chcesz posłać tam siostrę? I to tę idealistkę? Nie pasuję do tej misji, zobaczy krzywdy ludzką i rzuci się niczym miłosierny samarytanin na pomoc... – odrzekł zirytowany Dragon.

– Pojedzie z tobą. W porównaniu do niej widziałam prawdziwe oblicze wojny, jeśli ma być moją prawą ręką w nadchodzącym szaleństwie, musi choć trochę przejrzeć na oczy.

– Siostro! Czy ja nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie? – Wtrąciła się zdenerwowana Kassi, jej piękne oczęta błyszczały od gniewu.

– Naturalnie, że nie. Dragon? – Zapytany kolejny raz dał za wygraną, przeciwko tej damulce wszelkie argumenty nie działają.

– Zgoda, jednak jeśli będzie mi kulą u nogi, to ją porzucę, jeśli przez nią misję szlag trafi, nie będę się zastanawiał i ją zastrzelę, jeśli przez jej głupi idealizm narażę życie moich towarzyszy, użyje wszelkich metod do jej unieszkodliwienia.

– Niech będzie, jednak wierzę, że do tego nie dojdzie – odparła spokojnie Sisti.

– Jutro o piątej rano, w gospodzie Barani udziec, bagaż minimalny. – Rzucił krótko i wyszedł.

– Możesz mi powiedzieć, w co ty mnie wpakowałaś kochana siostrzyczko? – Kassi była targana wszelkimi możliwymi emocjami, Sistina nie odpowiedziała, tylko napiła się kolejny raz alkoholu z kieliszka i mieszając nim, spytała:

– Co sądzisz o nim?

– O Dragonie? Morderca, zimnokrwisty typ, zakończy misję każdymi środkami.

– Widziałaś jego wzrok prawda? Ten, gdy powiedział o ubrudzeniu sobie rączek. Znam go o wiele dłużej, niż ty, posiadam również informację o jego poprzednim życiu. To niewesoły życiorys, a on sam nie był postacią z bajek dla dzieci, na całe szczęście dla nas porzucił go i znalazł się po naszej stronie, dając nam cenne usługi. Jednak jeśli powoli wraca do swojej przeszłości, nie jest dobrze, nie możemy stracić tak wartościowego żołnierza, nie w takiej chwili. Dlatego wysyłam cię, masz być jego sumieniem, pozwalając mu zachować człowieczeństwo. To trudne zadanie, ale brak mi innego kogoś do tego zadania.

– Zrozumiałam, mimo że nie cierpię tego drania, podejmę się tego zadania. Ku chwale Cesarstwa oczywiście. – Skłoniła się i wyszła. Sistina zakręciła kieliszkiem i szepnęła do siebie:

– Dla Cesarstwa? Tak sobie wmawiaj moja droga siostro, nie jesteś szczera wobec siebie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania