Mrówkowa Wróżka cz.3
– Ratunku! Mrówkowa Wróżko, odczaruj mnie!! Szybko!!! – krzyczał, gdy jakaś gospodyni zbliżała nóż do jego skórki.
– Spokojnie, nic ci nie grozi, to jak zdejmowanie ubrania – powiedziała Wróżka, chichocząc, po czym odczarowała Tomka.
W tym czasie mama, nie mogąc patrzyć jak syn, bawi się jedzeniem, poszła na chwilę do łazienki. Gdy wróciła, ujrzała pusty talerz. Była bardzo zaskoczona.
– Ooo! Jak pięknie dziś zjadłeś cały obiad. Ziemniaki jednak smakowały?
– To ty nic nie wiesz?!
– O czym? – zapytała ze zdziwieniem mama, wysoko unosząc brwi.
– Byłem ziemniakiem! Nie zauważyłaś, że zniknąłem?!
Mama podniosła brwi jeszcze wyżej, choć wydawało się to niemożliwe i już miała zapytać, o co chodzi, ale nie zdążyła, bo Tomek chciał od razu szybko wszystko jej opowiedzieć.
– Byłem ziemniakiem, takim w ziemi. Wiesz ile witamin miałem? Nawet posat!
– Chciałeś powiedzieć potas… – odpowiedziała mama, nic nie rozumiejąc.
– Tak, tak, i byłem silny i rosłem! Teraz zawsze chcę się czuć jak ziemniak! Silny i pełen witamin!
– Nie wiem, o co chodzi, ale jeśli dzięki temu magicznemu zdarzeniu obiad będzie zawsze tak pięknie znikał z talerza, to się bardzo cieszę. – Mama pogłaskała Tomka, czule po włosach. Zadowolona zebrała brudne naczynia ze stołu i uśmiechnęła się pod nosem.
– Widzisz, mówiłam ci, że rodzice nie zrozumieją – szeptała Mróweczka do ucha chłopca.
– No miałaś rację. A co to takie metalowe było, co mnie o mały włos nie uderzyło?
– Motyka, takie narzędzie rolnicze.
– Rolnicze? Co to znaczy?
– Ach… – Mróweczka przewróciła oczami. – Zapytaj potem mamę.
Tomek nie zapytał, bo zapomniał. Wciąż myślał o tych ziemniakach. Przyznał sam przed sobą, że życie warzyw musi być fascynujące. Tak sobie siedzą w tej ziemi i tylko rosną, czując się świetnie, potem ktoś je zbiera i zjada. Dają tyle witamin i w ogóle są super. Jak superbohaterzy poświęcający swoje życie dla innych. Od tego czasu Tomek lubił wszystkie warzywa, prócz brukselki. Ta mimo swych niezaprzeczalnych atutów nigdy nie gościła na jego talerzu. Nie potrafił się przemóc i zjeść kapuścianych dzieci…
Tego dnia już więcej czarów nie było, bo Tomek stwierdził, że jest zmęczony. Prawda jest taka, że trochę się wystraszył obierania, będąc ziemniakiem i musiał jeszcze ochłonąć.
Wieczorem chciał wszystko opowiedzieć tacie, ale Mrówkowa Wróżka zabroniła. Powiedziała, że to jeszcze nie pora. Chłopcu było bardzo trudno zachować taką tajemnicę, więc po raz pierwszy powiedział rodzicom, że nie chce wieczornej bajki. Wolał szybko zasnąć, żeby jakoś przetrzymać chęć podzielenia się przygodami.
Następnego dnia rano, słońce jasnymi promieniami połaskotało go po nosie. Obudził się wypoczęty i w pierwszej chwili pomyślał, że wszystko mu się tylko przyśniło. Szybko jednak spostrzegł, że Mrówkowa Wróżka jest obok i jeszcze smacznie śpi. Nie chciał jej budzić, bo sam nie lubi, jak ktoś go wyrywa ze snu. Podszedł do okna i zamyślił się.
– Co tam znowu? – zapytała po chwili Mróweczka, ziewając przeciągle.
– Nic, tak sobie patrzę.
– No już, powiedz, co ci tam po głowie chodzi.
– Ach, już nie pamiętam.
–Tomek, nie ze mną te numery. Mów. – Mróweczka wstała na dwie nogi, jedną z łapek oparła na niby biodrze, a drugą groziła chłopcu palcem.
– No bo, no bo… a Słońce? – mówiąc to, chłopiec wciąż spoglądał przez okno.
– Co Słońce? Mów do mnie po ludzku.
– Przecież nie jesteś człowiekiem, więc po co mam mówić po ludzku.
– Ty nie bądź taki mądry, dobra? Powiesz mi czy nie?
– No… jak to jest być Słońcem? Tak ogrzewać i oświetlać cały świat.
– No to szykuj się na kolejną przygodę. Słońce, końce, gońce i płonące, hops!
Komentarze (15)
Czekam na następne. Pozdrawiam→5:~>
Tech-aid maleńki:
"– Byłem ziemniakiem! Nie zauważyłaś, że zniknąłem?! – [akapit]Mama podniosła brwi jeszcze wyżej, choć wydawało się to niemożliwe i już miała zapytać, o co chodzi, ale nie zdążyła, bo Tomek chciał od razu szybko wszystko jej opowiedzieć[.][akapit]– Byłem ziemniakiem, takim w ziemi. Wiesz ile witamin miałem? Nawet posat!".
Wypowiedź chłopca to jedno, ale reakcja mamy to już nie jest komentarz do wypowiedzi chłopca. To reakcja mamy, musi być akapit. A potem znów przytaczasz jego wypowiedź, a każda nowa wypowiedź to nowy akapit.
W kilku momentach hulają przecinki.
Nie wiem, jak to jest, ale odpoczywam przy tym tekście. Tak samo było przy poprzenich częściach. Odpoczywam, bo jest to tak niewymuszone, gładko napisane, bez popisów i fajerwerków dla samych popisów i fajerwerków. Oddech. Detoks. Do tego chłopiec będzie słońcem. Czas więc na lekcję astronomii. Kosmos zawsze mnie interesował. Czekam więc.
Pozdrawiaki ;)
Mój mały astronom uwielbia kosmos, więc musi się pojawić :)
Dziękuję i pozdrawiam!
Świetna ta bajka! Rodzic może dopowiadać dziecku własne spostrzeżenia, a ci co tego nie potrafią, wystarczy aby trzymali się tekstu a na pewno odnajdą z maluchami wspólny język.
Czekam na to, jaką naukę wyciągnie Tomek z bycia Słońcem :)
Dziękuję Ci za miłe słowa. Lubię bajki, a pisanie tej sprawiło mi dużo frajdy.
Pozdrówka poranne!
Na pewno sie pojawię :)
Dzięki i pozdrawiam!
Taka mrówka przydałaby się niejadkom. Bardzo pouczająca część. Pozdrawiam
Dalej nie wiem czemu tak wiele osób jej nie lubi :(
Bardzo smaczna ta bajka :D Chciałabym widzieć minę mamy, gdy Tomek opowiadał o byciu ziemniakiem. Dzieci są cudowne z tą swoją wybujałą wyobraźnią!
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania