Muzeum Intergalaktyczne

Ja, Imperator Tysiąca Światów, leciałem ze swoim adiutantem Rzygowiną do Muzeum Intergalaktycznego, żeby obejrzeć odnaleziony ostatnio przez Kosmicznych Poszukiwaczy, wiernie zachowany w kawałku lodu najwstrętniejszy okaz kosmity, jaki kiedykolwiek - w swej nieprzemyślności - stworzył Pan Bitów.

 

Wsiadając do kosmicznego krążownika, pożegnałem mój lud serią głębokich beknięć i pierdnięć, a lud mój również pierdział mi na pożegnanie i było to pierdzenie tak smutne i przejęte taką rozpaczą, że czym prędzej przetoczyliśmy się w naszych kulach na krążownik, żeby się nie rozpłakać.

 

*

Ten okaz kosmity... Był to mój 985 rok życia i 965 rok szczęśliwego panowania i ów okaz kosmity był czymś najwstrętniejszym i najbardziej odrażającym, co dane mi było zobaczyć podczas moich nieprzeliczonych podróży.

 

Nic dziwnego, że coś tak pokracznego, ohydnego i wstrętnego wysadziło siebie i swoją planetę w powietrze - powiedział mój adiutant z wizgiem przerażenia.

 

Planeta nazywała się Ziemia.

 

Nic dziwnego - odpowiedziałem mojemu adiutantowi i na widok wstrętnego stwora zesrałem się ze strachu.

 

7.5.2019

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Canulas 06.07.2019
    Ech, taakiee Twoje. Coś ma, czegoś też trochę brakuje. W miarę fajne
  • stefanklakson 06.07.2019
    Dziękuję, Canulasie. To już jest opowiastka autentycznie wymyślona wiele lat temu, nie wiem czy już nie z 8, i wczoraj zapisana. Mógłbym rozbudowywać moje teksty, ale ja 'piszę' rozrywkowo, nie normalne opowiadania z krwi i kości, tylko zwykle miedzy wierszami mozna znalezc jakis moj komentarz do kultury. To jest oczywiscie tekst zupełnie jajcarski, wieszczący naszą zagładę ;)
  • Pan Buczybór 06.07.2019
    Całkiem fajne. Krótkie, klimatyczne i pełne śmierdzącej zawartości. Zalatuje Nuncjuszem

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania