Poprzednie częściMy Angel of Death - Prolog

My Angel of Death - Rozdział 3

Rozdział 3

Anioł Śmierci

 

Budzę się nadal czując ten okropny ból. I tylko słyszę ten irytujący dźwięk... Pikanie. Jestem w szpitalu? Co ja tutaj do cholery robię?

- Anastazja! - Głos mamy koił moje uszy. Westchnęła z ulgą. Dotknęła mojej dłoni. Spojrzałam na nią sennymi oczyma. Jej twarz jest zmartwiona. Jej szare podkrążone oczy wyglądają jakby brakowało im snu.

- Tak się o Ciebie bałam córeczko- powiedziała z trudem powstrzymując szloch. Milczę, bo nie wiem co powiedzieć. Miałam umrzeć. Widziałam Anioła Śmierci, który wbija sztylet w serce Krystiana. Czy to oznacza, że... Nie! To nie prawda! Mój Anioł Stróż musi żyć! Przecież ja żyję...

  Krystian trzynaście lat temu, jak byliśmy jeszcze mali, opowiadał mi o tym, że Anioły nie mogą umrzeć, bo są nieśmiertelne. Każdy człowiek ma swojego Anioła Stróża, który go chroni. Jeśli człowiek umiera Anioł jest przydzielony innej osobie. Zastanawia mnie, dlaczego Anioł Śmierci dźgnął Krystiana, przecież on i tak nie może... Czuję jak po policzku spływają łzy.

- Nie płacz córeczko, wszystko będzie dobrze - pociesza mnie mama.

Chcę jej wykrzyczeć, że już nic nie będzie dobrze. Krystian się we mnie zakochał! A teraz go przy mnie nie ma. Cholera! Dlaczego jestem taka bezduszna? Dlaczego ja nie mogę kochać?

  Wróciłyśmy do domu zaraz po tym jak lekarz dał mi wypis. Przez kilka godzin byłam nieprzytomna, ale nic nie zagrażało mojemu zdrowiu. Siedzę w swoim pokoju na łóżku ze słuchawkami w uszach. Włączyłam playliste Linkin Parka i pod śpiewając słowa utworu "Lies Greed Misery" myślałam o tym co właściwie się stało. Muzyka ucichła. Właśnie dzwoni Michał.

- Hej - powiedziałam od razu gdy odebrałam telefon.

- Cześć! - zawołał uradowany. - Jak się czujesz?

- Bardzo dobrze - skłamałam. Tak na prawdę było do bani. Zdaję sobie właśnie sprawę z tego, że nie mam już Anioła Stróża.

- Cieszę się. Przestraszyłem się kiedy straciłaś przytomność. - Jego głos był drżący i zmartwiony.

- Nic mi nie jest.

- Kiedy wracasz do szkoły? - zapytał.

- Jutro.

- Cieszę się. Muszę kończyć...To do zobaczenia - powiedział. Wiem, że się uśmiecha.

- Pa Michał - pożegnałam się i odłączyłam. Ściągnęłam słuchawki i odłożyłam komórkę na poduszkę. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni. Wyjęłam z szafki nad zlewem szklankę i nalałam do niej trochę wody z kranu. Upiłam łyk. Jestem sama w domu, bo mama pojechała do pracy. Mają jakiś przetarg na reklamę kosmetyków.

  Usiadłam na krześle trzymając szklankę. Nadal nie mogę pogodzić się z myślą, że Krystiana już nie ma. Jak to w ogóle możliwe? Odtrącając wszelkie myśli o Aniele wypiłam wodę jednym tchem i odstawiłam szklankę. Nie wiem co się ze mną dzieje. Źle się czuję. Wzięłam nóż, który leżał przede mną i przyłożyłam do żył na ręce.

- Tylko jedno mocne cięcie. - Usłyszałam męski głos. - Jedno cięcie i będzie po krzyku.

Trzymając nóż w dłoni przycisnęłam go do ręki. Nie chcę tego robić! - krzyczę w myślach. Czując zimną stał wnikającą w skórę odwróciłam się. Widzę przed sobą chłopaka o czarnych jak noc włosach i jasnych, srebrnych oczach. Uśmiechnął się lekko. Jest to niegrzeczny uśmiech. Za nim momentalnie pojawiły się ogromne czarne skrzydła. Dokładnie wiem kim on jest. To Anioł Śmierci.

- Na co czekasz? - zapytał pochylając się. - Zrób to - mruknął mi do ucha. Poczułam jego zimny oddech na szyi. Nadal trzymam nóż. Spojrzałam na rękę. Coś blokowało mój umysł. Nie mogłam się poruszyć.

- Czego chcesz? - zapytałam w końcu drżącym, przerażonym głosem. Serce w mej piersi biło coraz szybciej.

- Chce tylko jednego...

- Ciekawe... - prychnęłam.

- Chce zostać twoim Aniołem.

Że co? Co on w ogóle mówi? Moja ręka odłożyła nóż na stół. Mój umysł był już wolny. Podniosłam się z krzesła i stanęłam naprzeciwko czarnowłosego Anioła. Nadal się do mnie uśmiechał.

- Gdzie jest Krystian? - zapytałam przypominając sobie o moim Aniele Stróżu. Anioł stojący naprzeciw mnie wbił mu jakiś świecący nóż w serce.

- Jego już nie ma...

- Jak to? Przecież jest moim Aniołem Stróżem.

- Już nie...

Patrzę na niego z niedowierzaniem. Zamknęłam oczy mając nadzieję, że gdy je otworzę znów ujrzę Krystiana.

- Co robisz? - pyta zaciekawiony czarnoskrzydły.

- Przecież wiesz...

- Nie jestem Aniołem Stróżem, więc nie wiem. Nie mam takiej mocy. Nie czytam w myślach. Ja tylko potrafię nimi kierować...

- Jesteś Aniołem Śmierci - powiedziałam głośno przełykając ślinę. Otworzyłam oczy. Przede mną stoi ten sam Anioł o srebrnych oczach.

- Dokładnie, ale jednocześnie pragnę być twoim Aniołem.

Usiadł na krześle przy stole. Jego skrzydła zniknęły. Patrzy na mnie swoim przenikliwym, hipnotyzującym wzrokiem.

- Dlaczego? - Usiadłam obok niego. Moje serce powoli się uspokaja.

- Z nudów, z chęci zabawy...

- Szukasz rozrywki?

- Coś w tym stylu.

- Jesteś nienormalny.

- Jestem szalony, jest w tym jakaś różnica.

- Dla mnie żadna...

Anioł zaśmiał się. Był to szczery śmiech. Przypomina mi się śmiech Krystiana. Był taki piękny...

- Złotko... Nie martw się. - Próbuje pocieszyć mnie Anioł.

- Zabiłeś Krystiana...

- Zapomnij o nim. Masz mnie - powiedział uśmiechając się do mnie. Dał mi stójkę w bok. Nic nie poczułam... To nie jest człowiek. Tylko ja go widzę, tak jak Krystiana.

- Ciebie, czyli?

- Kretyn ze mnie... Nie przedstawiłem się. Jestem Damian.

Wcale nie mam ochoty poznawać mojego NOWEGO Anioła. Przewróciłam oczami i głośno westchnęłam.

- Bardzo nie miło mi cię poznać - oznajmiłam. - Tam na górze nie będą się czepiać, że zajmujesz się śmiertelniczką?

- Nie. - Zaśmiał się. - To dla mnie nowość... Tylko ty mnie widzisz i to  jest bardzo...

- Pojebane...

- Ekscytujące.

- Rozumiem. To kim ty właściwie dla mnie jesteś?

- Twoim Aniołem Śmierci.

***

  Wszystko jest jakimś cholernym snem, z którego nie mogę się obudzić. Siedzę przy kuchennym stole, a obok mnie jest jakiś powalony, pokręcony Anioł Śmierci. Milczymy przez parę dobrych minut.

- Cześć córeczko - przywitała mnie mama, która weszła do domu. Dała mi całusa w policzek.

- Cześć - odpowiedziałam jej z obojętnością.

- Coś się stało?

Tak! Mam Anioła Śmierci!

- Nie - skłamałam. - Będę w swoim pokoju. Jutro mam test z historii.

Poszłam do pokoju. Za mną oczywiście udał się wysoki, czarnowłosy chłopak. Usiadł na moim łóżku i przyglądał mi się. Oparłam się o biurko i wzięłam leżący na nim podręcznik z historii.

- Po co się uczysz? Ten stary nauczyciel ledwo się trzyma...

- Co z tego? - zapytałam siadając obok niego.

To zabójca! Pieprzony Kretyn zabił mojego Anioła Stróża, a teraz udaje przyjaciela. Damian zaśmiał się. Straszny z niego wesołek.

- Ma problemy z sercem...

Przewróciłam oczami.

- I co?

- W każdej chwili może...

- Nie! Nie może - powiedziałam. Patrzę w jego srebrne oczy. Anioł przechylił głowę lekko w bok i się uśmiechnął.

- Mogę pomóc... Mogę zlikwidować profesora parę tygodni wcześniej.

- Nie potrzebuje twojej pomocy! Idź sobie!

Anioł Śmierci wstał, przespacerował się po moim pokoju i stanął na przeciwko mnie. Jest wysoki, ma pewnie z jakieś metr dziewięćdziesiąt. Pod czarną koszulką widać idealnie wyrzeźbione ciało. Czarne włosy opadają mu na srebrno niebieskie oczy. Mroczny Anioł patrzy na mnie w milczeniu. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam wzrok.

- Nie mam zamiaru ciebie zostawiać - odezwał się w końcu. - Teraz ja jestem twoim Aniołem.

- Nie potrzebuję takiego Anioła - oznajmiłam. Wzięłam książę na kolana, otworzyłam na czwartym rozdziale i zaczęłam czytać.

- Olewasz mnie? - Głos Damiana był pełen bólu.

- Tak... To właśnie robię.

Zniecierpliwiony Anioł usiadł obok mnie i ciężko westchnął.

- Wiem, nie powinienem był tego robić...

- Czego?

- Przepraszam, że pozbyłem cię twojego Anioła Stróża... Ale byłem w szoku, gdy domyśliłem się, że ty go widzisz, że mnie widzisz - przyznał. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Zrobiłeś to, bo chciałeś być na miejscu Krystiana?

- Zrobiłem to, bo kogoś mi przypominasz.

- Kogo?

- Dziewczynę, której duszę miałem zabrać jakieś pięćdziesiąt lat temu.

- Widziała cię - zrozumiałam.

- Tak - przyznał Damian. - Nie zabrałem jej. Zmarła dwa lata temu.

- Przyjaźniliście się?

- Tak, ale problemem był jej Anioł Stróż. Przeganiał mnie. Ona go nie widziała.

- Rozumiem. Kim ona była?

- Twoją babcią. - Anioł uśmiechnął się. Czyli gdyby nie on, to nie byłoby mamy na tym świecie, ani mnie. Babcia Wanda zmarła dokładnie dwa lata temu. Bardzo to przeżyłam. Byłam do niej bardzo przywiązana. Tylko ona rozumiała to, że widzę Krystiana. Teraz wiem dlaczego. Miała ten sam dar.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Tanaris 31.03.2017
    Ciekawe z tym nowym aniołem śmierci, troszkę denerwuje mnie zachowanie dziewczyny, tak szybko zaakceptowała, że nie ma już Krystiana i jakoś słabo rozpacza... Gdzieś była literówka, miała być chyba książka a nie książę, czy jakoś tak. Ale czekam na więcej, 5
  • Mrocznaa 31.03.2017
    Szkoda, że Krystiana już nie ma.. Rozdział, jak zawsze świetnie napisany. 5 i czekam na więcej :).
  • Paradise 04.04.2017
    o tak! wiedziałam, że on chciał być jej Aniołem! :D czułam to, po prostu to czułam! już go lubię :D od teraz to mój ulubieniec <3 5 oczywiście
  • Oia 13.04.2017
    Rany jakie to ekscytujące! Chcę więcej i więcej... oni muszą sobie zaufać, poznać i wytworzyć jakąś wieź, po prostu muszą *^* 5 i czekam na ciąg dalszy~
  • Emi Ayo 13.04.2017
    Ale super :D Genialne i w ogóle chcę już kolejnej części :D Świetnie piszesz, naprawdę :) Też liczę, że się zaprzyjaźnią i w ogóle, ale w sumie to szkoda mi tego Krystiana... No cóż, czekam na wiecej i 5 oczywiscie :D
  • Alesta 21.05.2017
    Nie wiem czemu, ale polubiłam tego anioła śmierci.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania