My Black Angel, My Black Heart- rozdział 5.

Ewa przespała całą noc. Było to dość dziwne bo zazwyczaj budziła się kilka razy w ciągu nocy. Tym razem było jednak inaczej.

Spojrzała na zegarek. Była 10:20. Powoli wstała, założyła kapcie i wyszła z pokoju. Ktoś kto nie znał Ewy mógłby sądzić, że dziewczyna ma nie więcej niż 15 lat. Drobna, chuda, o cerze raczej bladej z wielkimi zielonymi oczami. Ewa tylko z pozoru była delikatną kobietą, we zewnątrz niej, czuła wielką siłę i nieraz ją pokazywała. Ktoś mógł powiedzieć, że była wiecznie przerażona. Natomiast dziewczyna bała się tylko swojego męża. Kiedy go "poznała" miała 21 lat. Była wtedy z koleżankami na dyskotece w mieście. Były dość pijane. Ewa z porwania pamięta tylko tyle,że jakiś mężczyzna przed wejściem do pabu ją zaczepił i zapytał o imię, a z tyłu, drugi przytknął jej coś do ust. Dalej zapadła ciemność. Gdy się obudziła była w obcym mieście, pod obcym dachem. Wtedy zaczęło się dla mniej piekło. Od Aleksandra dowiedziała się, że jej ojciec był winny jakąś "przysługę" mafii, którą kierował Sasza. Ojciec dziewczyny nie chciał mieć nic wspólnego z nimi. Zgłosił to na policję ale ta nie była w stanie złapać nikogo z kręgu Aleksandra, zresztą do dzisiaj nie jest. Z powodu stresu i załamaniu nerwowemu, tata Ewy zmarł w kilka tygodni po porwaniu.

Matka nie miała tyłu pieniędzy, jakie żądał Aleksander. Ewa nawet nie wiedziała czemu przestała do niej dzwonić i czemu o niej zapomniała. Czemu zostawiła ją na pastwę tego skurwysyna? Przecież mogła się zapożyczyć. Ewa oddała by potem wszystko, co do grosza.

 

Zeszła powoli po schodach. W domu było cicho. Widocznie Aleksander wyjechał tak jak mówił. A ona miała siedzieć u siebie. Cóż, trochę się przeliczył.

Weszła do kuchni i wyciągnęła z pierwszej szuflady chleb. Ukroiła kromkę i zaczęła jeść. Nie miała ochoty na żadne szynki czy inne dziwadła. Wstawiła wodę na herbatę.

W między czasie usiadła przy stole. Był to dość duży mebel. Mogło się przy nim zmieścić na spokojnie 10 osób. A w rzeczywistości siadała tu tylko Ewa i czasem Barbara jak prowadziły rozmowy.

Czajnik skończył gotować wodę. Ewa stwierdziła, że jest jej za gorąco na herbatę, wyjęła więc z lodówki zimną wodę i nalała do szklanki.

 

Naprawdę jestem tu więźniem- zaśmiała się patrząc na swój posiłek- żyje o chlebie i wodzie

 

Petersburg...

 

- Biały zapomniał z kim pracuje albo raczej dla kogo. Nie chce słyszeć o kolejnych przysługach. Najgorsze jest to, że wie dość dużo żeby OPZ mógł zacząć działać

- Zapomniał mówisz- zastanawiał się Aleksander

- Na to wygląda. Nie wie, że wszytko co robi może mieć nie miłe konsekwencje- zaśmiał się Oleg

 

Aleksander wziął kieliszek, popatrzył chwilę na zawartość po czym wychylił i wypił do dna

 

- Przypomnij mu- mrugnął do kompana.

 

Oleg wyszedł.

 

Aleksander natomiast wstał i podszedł do okna. Widział przez szybę jak jego współpracownik odchodzi.

Nagle poczuł dziwną myśl. Jakieś palące jego wnętrze przeczucie, nie dawało mu spokoju. Naraz stanęły mu przed oczami, oczy Ewy. Oczy przepełnione lękiem i rozpaczą. Oczy, które ginęły w morzu łez...

Czy na pewno jest bezpieczna? Może za ostro ją potraktował? Ale inaczej by nie słuchała...

'Mam nadzieję, że masz się dobrze....'

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania