Mylenie

Bilboard na bilboardzie. Zamiast drzew. Krzykliwe kolory nakładane jeden na drugi. Pozornie efekt wow. Pozornie, bo pod spodem plamy kleju przerastają urywki zdań i pojedyncze sylaby, których nikt nie ułoży już w całość. Nawet gdyby chciał. Ale nie chce. Nie może się zatrzymać gdy wszystko pędzi, wyprzedza o krok maruderów. Ciągły ruch i przemieszczanie się z miejsca na miejsce pozwala zgubić demony. Trzeba tylko dobrze kluczyć. Kluczyć i wierzyć w swoją przewagę. Rządzi ten, którego jest na górze. A gór ci u nas dostatek. Zwłaszcza z pozycji chodnika

 

*******

 

Mieszkańcy ulicy Kolejowej z nieskrywaną radością przyjęli zakończenie prac remontowych. Trwały prawie pół roku i wszystkim dały się we znaki nieustającym hałasem, wszędobylskim kurzem i utrudnieniami w ruchu, które skutecznie odstraszyły klientów znajdujących się tam sklepików i cukierni pana Więcka. Interes kulał w efekcie czego kolejne butiki zamykały swoje podwoje, a poszarzałe ekspedientki, gęsiego, odmaszerowywały do pośredniaka. Gdy już zniknęły ostatnie maszyny Beata zamiotła chodnik, wypolerowała witrynę i październikowe słońce nieśmiało zaczęło sączyć się do środka umiłowanego przez grupę Kółka Różańcowego lumpeksu. Jaka lokalizacja taka klientela. Okolicę zamieszkiwali głównie emeryci, a vis-a-vis sklepiku prężył się dumnie Kościół Farny przepełniony nieustannie szemraniem pobożnych ust. Największy ruch Beata odnotowywała między piętnastą a siedemnastą, kiedy to, z połowy miasta należącej pod Farę, nadciągały tłumy wiernych nie omieszkających przed duchową, zakosztować uczty materialnej. Bezkrwawego polowania na co lepsze sztuki wyrywane sobie z rąk i koszyków. Za pięć, a czasem i za dwa złocisze. No grzechem byłoby nie skorzystać. Po udanych zakupach, obładowane tobołami biegły do kościoła, gdzie skrzętnie upychały swoje skarby pod ławkami: "Bo co by ksiądz powiedział?". A mówił dużo. O braku poszanowania dla jakichkolwiek wartości o Sodomie i "Gomorii". O in vitro i innych grzechach, których nikt normalny za grzechy nie poczytuje, ale publicznie to już się do tego nie przyzna. Za dużo jęzorów na metr kwadratowy. A żyć jakoś trzeba.

 

W sąsiedztwie lumpeksu znajdował się od lat pusty lokal. Beata żartowała czasem z koleżankami, że w razie gdyby straciły pracę otworzą tam Sex Shop. Tego jeszcze w mieście nie było. Zainteresowani musieli jeździć aż do Ostrowa, więc ze zbytem nie powinno być problemu. Za to proboszcz na pewno by je przeklął, a miejscowe mohery spaliły na stosie. Dla przykładu, oczywiście. Beata oczami wyobraźni widziała już półki pełne różowych kajdanek, fikuśnej bielizny i innych dupereli, ale najbardziej bawiły ją poruszane wiatrem gumowe lale przywiązane do stojaka na rowery. Prawie żywa reklama asortymentu dla samotnych, niewyżytych albo zboczonych. Niepotrzebne skreślić. Idylliczne rozmyślania przerwał jej brzęk metalu. Co jest? - pomyślała na głos, wystawiając głowę za futrynę zapraszająco otwartych drzwi. Pod kościół zajechało kilka aut z których robotnicy niespiesznie wyciągali elementy rusztowania i układali je w szczycie, nieopodal legendarnej kapliczki. Beatę przeszył dreszcz. Bynajmniej nie pożądania, choć panowie, nie powie - niczego sobie. Robotnicy, rusztowanie... Robotnicy, rusztowanie... No nie! - wykrzyknęła. Niech mnie ktoś uszczypnie! Będą remontować kościół? Teraz? Przed zimą? Hiobową wieść potwierdziły klientki. Uradowane, zdaniem Beaty, zupełnie bez powodu. Albo z powodów kompletnie dla niej niezrozumiałych. No cóż...

 

Każde małe miasteczko ma swój specyficzny klimat i niegroźnych wariatów snujących się po sennych uliczkach, robiąc za atrakcję tudzież odstraszając niewprowadzonych w miejscowe zwyczaje turystów, a z Głupim Tomkiem wystarczy dobrze żyć. Odpowiedzieć na dzień dobry i odmachać gdy macha. Pozwolić ponieść torbę, nawet gdy jej zawartość składa się głównie z powietrza. W przeciwnym razie biada. Biada tym, którzy nie spełnią jego oczekiwań. Jak turysta Głupiemu Tomkowi tak Głupi Tomek turyście. Ot i cała filozofia. Głupi Tomek od zawsze był głupi. Taki się urodził. Podobno za karę, bo z nieprawego łoża. W takim miasteczku każdy jest na celowniku i niczego się nie ukryje. Nawet tego co nie miało miejsca, "bo skoro ludzie gadają, to widocznie tak jest". Prowadzał się więc ten owoc grzechu od małego po ulicach, zawsze w towarzystwie roweru i głosił niby jaki mesjasz własną filozofię drąc się na całe gardło, czerwieniejąc na przemian z podniecenia i złości, gdy i tak nieliczni przechodnie czmychali z pola rażenia za nic mając jego nauki. Matka Głupiego Tomka (też za grzechy) po dwóch udarach i zawale nie wychodziła już z domu, przykuta do wózka i okna wychodzącego na ścianę sąsiedniej kamienicy. Kobieta modliła się uporczywie o to by dobry Bóg zabrał już do siebie jej syna. A po nim ją. Nie odwrotnie. Bo co by się wtedy stało z jej dzieckiem? Gdzie by trafił i jakby go traktowali ci wszyscy ludzie, którzy zawsze wiedzą lepiej? Głupi Tomek nie miał takich zmartwień. Żył jak chciał i było mu chyba dobrze, choć Beata widywała go czasem utyskującego na kogoś pod krzyżem, tym przy Poczcie na której pracował podobno jego ojciec - babiarz, pijaczyna i złodziej. Po ojcu, dziadku i tak dalej. Taka rodzinna tradycja. Albo mit. Przechodzący ludzie uśmiechali się pod nosem. Głupiego Tomka nie należało przecież brać poważnie. Za którymś razem Beata dostrzegła na świeżo odnowionym krzyżu dziwne ślady. Jakby ktoś wymierzył mu razy. Czy słowa mogą mieć aż taką moc? Pomyślała wtedy i zaraz zapomniała. I o krzyżu i o odpryskach. O Głupim Tomku przypomniała sobie dopiero wtedy, gdy biedak wdrapał się po rusztowaniu na wciąż remontowany dach kościoła.

 

Dzień był zimny i deszczowy. Robotnicy posiedzieli trochę w aucie po czym wyraźnie zadowoleni z decyzji majstra, rozjechali się do swoich domów. Zapowiadał się więc błogi spokój, idealny do czytania wypożyczonej wczoraj powieści, a że nigdy nie jest tak jakbyśmy chcieli, bo przecież nie może być za dobrze, to tuż przed południem dało się słyszeć narastające wycie syren i pod kościelną bramą zaczęły parkować karetka pogotowia, dwa radiowozy i różnej wielkości wozy strażackie. Co do licha? - zainteresowała się Beata. Pośpiesznie narzuciła na siebie kurtkę i zamknęła i tak pusty sklep. Po czym podążając za spojrzeniami zebranych już gapiów natrafiła na niecodzienny widok. Na szczycie kościelnego dachu, okrakiem, siedział Głupi Tomek, przechylając się na przemian, to w prawą, to znowu w lewą stronę, jakby chciał rozkołysać konstrukcję wspartą na rusztowaniu i z wysokości trzeciego piętra zarzucał sieci na wzburzone fale wymyślonego naprędce morza, a wcześniej statku. Statku, który wbił się w miasto, a może to miasto wbiło się w statek, obrastając go z każdej strony nowymi osiedlami i legendami z których jedni się śmiali, a drudzy pomijali milczeniem to źródło wiedzy o czasach i ludziach, których nigdy nie poznali. Beata pomyślała, że Głupi Tomek musi być strasznie samotny. I tam u góry i na dole. Tak inny, odstający od reszty jak włókniak od ciała. Rażąco i nieestetycznie, więc lepiej toto usunąć. Albo zakryć. Nawet za cenę przegrzania. Sama była samotna. Samotna, a więc przegrana, bo nie da się wygrać ze sobą. Można się oczywiście okłamywać. Tylko po co? Miała dużo czasu na analizowanie swoich błędów. Do popołudnia w sklepie, a później w pustym mieszkaniu. Pani z lumpeksu. Królowa szmat i cudzych historii, przekazywanych sobie z ust do ust w jej towarzystwie. Swojej nie miała. Tylko ten sklep i ciszę po przekręceniu zamka. Inność wyklucza. Nawet jeśli nie niesie za sobą żadnych zagrożeń. Nie wolno inaczej wyglądać, widzieć czy myśleć. A przecież czarno-białe też bywa piękne. Taka noc rozłożona na śniegu. Odcięta niewidoczną kreską cisza od ciszy. Grzechem byłoby wypuścić zbyt głośno powietrze, więc stoi się na wdechu, przesiąkając tym co wokół. Magia.

 

Tamtego dnia Głupi Tomek wspiął się na wyżyny swoich możliwości wcielając się w rolę współczesnego Noego. Głośno nawoływał do wejścia na swoją arkę świat, który go odrzucił. Który szydził z niego, jego ojca i matki. Prawd, które uznawał za jedyne i słuszne. Może rzeczywiście chciał go ratować, a może tylko zwabić i ukarać. Zatopić razem z arką, która na pewno się przewróci gdy tylko odbiją od rusztowania. Im bardziej się wychylał tym wyraźniej widział jak się oddala. Więc bujał się jak w jakimś transie aż wreszcie zasnął ukołysany poszumem wody cofającej się w głąb chorego umysłu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (40)

  • piliery 29.11.2019
    Warsztatowo, moim zdaniem, bardzo dobre opko a i treść zaciekawia acz kwestia normalności jak zawsze co najmniej względna. Może ten świat Beaty i Tomka rzeczywiście dotknął wielki potop? Tak własnie jak to widzi Tomek? Boć przecie pewność siebie w naszej ocenie tego kto jest nienormalny czasem przeraża. Tu też. Zdawało mi się że jestem normalny. I wiem że ci którzy mają w kwestii in vitro rzetelną wiedzę to normalni ludzie. IgaIga - trzeba pychy i zadufania by takim określeniem obrzucać tych którzy mają inne zdanie.
  • AlaOlaUla 29.11.2019
    U mnie na osiedlu był Lenek, który miał chorobę Heinego-Medina. Przyłączał się do każdego, kogo dostrzegł.

    Większość osiedli ma takiego Tomka, którzy wszyscy znają i wspólnym aktem społecznym odrzucają.

    No i ok?
  • IgaIga 29.11.2019
    Ja tylko opisuję co widzę i słyszę. Mojego zdania (na jakikolwiek temat) nie zamieściłam. Beatka reprezentuje jedną z grup społecznych. Jedną z wielu, bo ile głów... tyle poglądów.

    Dzięki.
  • piliery 29.11.2019
    Przypisujesz ten tekst Beatce? W takim razie Twoje intencje rozminęły się z realizacją bo wyszło że ten tekst wygłasza narrator którym nie jest Beatka. Narrator czyli Autorka. Jeśli ma być inaczej musiałabyś zmienić narrację.
  • IgaIga 29.11.2019
    piliery - nie wydaje mi się. Załóżmy, że to Beatka jest narratorem i opowiadając czytelnikowi opisaną historię... podsumowuje swoje życie.
  • piliery 30.11.2019
    IgaIga Beatka opowiada o sobie: "ona"?. Hmm. Trochę schizofreniczne ale to Ty jesteś autorką.
  • IgaIga 30.11.2019
    piliery - schizofrenia również jest formą inności. I też wyklucza.
  • IgaIga 30.11.2019
    Nie patrzysz na tytuł.
  • piliery 30.11.2019
    Patrzę od pierwszej chwili. Zdania nie zmieniam. Nadal uważam ze to bdb opowiadanko.
  • IgaIga 29.11.2019
    Patrz na tytuł.
  • Piotrek P. 1988 30.11.2019
    Bardzo dobre opowiadanie, 5, pozdrawiam :-D
  • IgaIga 30.11.2019
    Dzięki.
  • Tjeri 30.11.2019
    Dla mnie ten tekst zaczyna się od "Każde małe miasteczko ma swój specyficzny klimat". Ot tego momentu świetnie mi się czyta i mam wrażenie, że i Tobie dobrze pisało.
    Znów po przeczytaniu Twojego opka mam refleksję na temat akcentu. Podobnie jak w poprzednim tekście masz z tym problem (albo mnie się tak wydaje). W sensie - jak w utworze o takiej a nie innej objętości zaakcentować najważniejsze postaci i wydarzenia. Co/kto jest osią tekstu? I nie chodzi mi o wybór (w tym przypadku mamy samo miasteczko, Beatę I Tomka) - bo mogą być wszyscy, ale trzeba ich jakoś przeprowadzić do końca. Tu Tomek najgodniej dojechał :) i mam wrażenie po tej końcówce, że sprzątnął reszcie zaszczyty bohaterowania...
    Nio. Takie oto refleksyje mnie dopadły.
    Podtrzymuję, powinnaś zająć się prozą.
  • Tjeri 30.11.2019
    Aa, nie przejmuj się stwierdzeniami co do narracji. Narrator to nie autor, choć i tak może być.
  • piliery 30.11.2019
    Tjeri Oczywiście narrator to niekoniecznie Autor - choć bardzo często. Najczęściej poglądy narratora utożsamia się z poglądami Autora. Wszystko zależy od sposobu narracji. Nie widzę dystansu.
  • Tjeri 30.11.2019
    piliery właśnie widzę że utożsamiasz ;)
  • IgaIga 30.11.2019
    Tjeri - wiesz, że pisanie prozy, to jest dla mnie coś nowego, coś z czym nie do końca umiem sobie poradzić. Bardzo czekam na jakieś wskazówki, wytknięcie potknięć itp. bo... bo se nie radzę i już :D

    Dzięki.
  • Tjeri 30.11.2019
    IgaIga nie pieprz Piotrze wieprza pieprzem... ;)
    Pisz. Świetnie Ci idzie.
  • piliery 30.11.2019
    Tjeri Przyjąłem do wiadomości oświadczenie Autorki że nie mam racji. :)
  • IgaIga 30.11.2019
    piliery - spoko. Nie ma o co robić afery.
    :)
  • Tjeri 30.11.2019
    piliery - jako czytelnik możesz zakładać różne rzeczy. Także to, że autor i narrator to jedno.
    Ale twierdzenie tego z pewnością i w dodatku ofukiwanie autora za poglądy narratora... Twoja polonistka nie byłaby pewnie z Ciebie dumna. ;) Bo bohater, narrator, czy podmiot liryczny w wierszu to odmienne byty. Czasem się zbiegają, ale o tym decyduje autor. Wyłącznie.
  • piliery 30.11.2019
    Tjeri ale kombinujesz ... Nieładnie :(
  • Tjeri 30.11.2019
    piliery - zajrzyj do jakiejkolwiek definicji narratora. Tyle.
  • piliery 30.11.2019
    Tjeri Czytałaś wszystkie moje wypowiedzi pod tym tekstem? Nie atakuj mnie bezsensownie.
  • Tjeri 30.11.2019
    piliery... Ani razu nie odezwałam się do Ciebie pierwsza. Odpowiadam, gdyż tego wymaga kultura. Za atak wziąłeś fakt, że napisałam o różnicach i błędzie jakim jest łączenie wsopmnianych ról. A pamiętam, iż pod którymś z moich wierszy też byłeś przekonany iż PL to autor. Nie chcę Cię atakować i wyłączam się, bo jak wspomniałam nie tęsknię za g-burzami. Miłego.
  • piliery 30.11.2019
    Tjeri Nie odezwałaś się do mnie pierwsza ale nawiązałaś do mojego wpisu - wtrącając się do mojej rozmowy z IgaIgą, w sprawie co do której znaleźliśmy porozumienie. Twoja nauczycielka etyki nie byłaby z Ciebie dumna.
  • Tjeri 30.11.2019
    piliery - niech będzie: Postąpiłam nieetycznie, wykazując Ci błąd. Resztę niech ocenią czytelnicy.
  • Puchacz 30.11.2019
    piliery Wstrętna ta Sowa.
    I szalenie niekompetentna, choć ludzie często się zwyczajnie wtrącają, aby wyrazić swoje zdanie, lub wskazać czyjąś niekompetencję.
    Chyba to cię raczej tak ruszyło, bo Sowa zwyczajnie ma rację.
    A piszę to jako wnuk, syn i mąż polonistek.
  • piliery 30.11.2019
    Tjeri Postąpiłaś nieetycznie wykazując nieistniejący błąd. Nie upierałem się przy tym że są to poglądy IgaIgi. Co do poglądów w opku sformułowanych: mam pełne prawo się z nimi nie zgadzać i oceniać je negatywnie.
  • Tjeri 30.11.2019
    piliery - daj już spokój. Napisałeś co napisałeś. A ja zwróciłam się do Ewy by się tym nie przejmowała, bo zwyczajnie narrator to nie autor. Wybacz, ale szkoda mi energii na roztrząsanie rzeczy oczywistych, rzeczy bez sensu. Także nie będę już Ci tu odpowiadać.

    "piliery wczoraj o 20:22
    Przypisujesz ten tekst Beatce? W takim razie Twoje intencje rozminęły się z realizacją bo wyszło że ten tekst wygłasza narrator którym nie jest Beatka. Narrator czyli Autorka. Jeśli ma być inaczej musiałabyś zmienić narrację."
  • piliery 30.11.2019
    Tjeri: Mnie jest obojętne czy narratorem jest IgaIga czy ktokolwiek inny. Może mogłem być bardziej precyzyjny choć sposób narracji wskazuje na to że autorka utożsamia się z narratorem. Dowodziłem że nie jest narratorem Beata. Wobec oświadczenia IgaIgi że jest inaczej przyjąłem to do wiadomości:

    piliery dzisiaj o 3:30
    IgaIga Beatka opowiada o sobie: "ona"?. Hmm. Trochę schizofreniczne ale to Ty jesteś autorką.
  • IgaIga 30.11.2019
    Nie mam tematu :D
  • Puchacz 30.11.2019
    Sowa, to Tu umiesz atakować?
    Nie znam bardziej ugodowego ptaszyska niż Ty :)
  • IgaIga 30.11.2019
    Sowa nie atakuje. Wyraża swoją opinię na temat i w sprawie.
  • Puchacz 30.11.2019
    Kiedy przeczytałem, że atakuje!
    Wywróciłem się kołami do góry :)
    Później przedstawię Ci moją opinię o opku.
    Jak się skończę śmiać.
  • IgaIga 30.11.2019
    To czekam :D
  • Puchacz 01.12.2019
    Jestem.
    Z technikaliów:
    Coś jest nie tak w tym zdaniu: Rządzi ten, którego jest na górze. Nie rozumiem "którego".
    Shop przez samo h.
    Dlaczego poczta z dużej litery?
    Brakuje też paru przecinków.
    Jako opko bardzo dobre. Miejscami czuje się Twój poetycki styl.
    To klasyczny kawałek obyczajowy. Może trochę za dużo psychologizowania, a za mało akcji, ale to już moje osobiste skrzywienie.
    Będzie z Ciebie prozaik :)
  • IgaIga 01.12.2019
    Za mało spermy i krwi? :D
    Poczta z dużej, bo to instytucja? Sex shop był przez samo "h". Słowo. Ktoś musiał dopisać ;) Dla mnie wspomniane zdanie jest zrozumiałe. Ale możliwe, że tylko dla mnie. Dziękuję za pochylenie się nad moją pracą. Trochę mi smutno, że proza wyparła u mnie poezję. Mam nadzieję, że chwilowo:(
  • Puchacz 01.12.2019
    Za mało akcji, za dużo spekulacji.
    Wyraźnie widziałem ch, to nie kombinuj.
    Dla mnie to zdanie jest niezrozumiałe.
    A prozę i poezję zwyczajnie da się pogodzić.
    Z tą pocztą mam wątpliwości.
  • IgaIga 01.12.2019
    Ja mam same wątpliwości. Dlatego tak się upominam o komentarze doświadczonych prozaików.

    Pewnie że się da pogodzić. Ale ja na razie za bardzo jestem skupiona na prozie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania