Myślopamiętnik niepoukładany

Prolog - ja

 

Nikt.

Nie, nieprawda!

Nikt to polityk, złodziej, doktor, nowobogacki, celebryta, bogaczo- synuś- córeczka, biskup, słoik...

 

Ja...

Ja mam swoją historię, historię innych, bliskich, dalekich, kochanych i znienawidzonych, historię czasów w których się urodziłem i tych, w których jestem...

Zamierzam plątać czasy i miejsca, ale nie wymyślać -tak postrzegam świat...

 

Rozdział 1- Olivia

 

Słońce niemiłosiernie doskwierało starym ludziom. Małemu Adasiowi ciężko było zrozumieć dlaczego wszystkie dzieci biegają w krótkich spodenkach, niektóre bez koszulek, a chodnikiem koło klubu osiedlowego "Maciuś I" do sklepu podążała babuleńka o lasce okutana w płaszcz i beret z antenką. Dyszała ciężko, poruszając się żółwim tempem do PSS "Społem", ale na jej czole nie było ani kropelki potu. Oczy natarczywie wlepione w krzywy chodnik, a może końcówkę pantofli, skupione były jakby na przeliczaniu ile jeszcze kroków dzieli ją od drzwi sklepowych. Oddech stawał się coraz bardziej charchotliwy i ciężki im bliżej drzwi zbliżały się brązowe pantofle. Nie było wtedy rozsuwanych automatycznie drzwi, nie było koszy na kółkach...

 

Adaś JAK ZWYKLE wbiegł pędem do "Maciusia" ponieważ nie wolno było mu przebywać na podwórku poza zasięgiem wzroku. Klub niestety był po drugiej stronie okien... Pod oknami działo się niewiele- była co prawda huśtawka z ławką (dwie huśtawki połączone ze sobą długą deską), drabinka do pająka, drabinka zwykła i piaskownica, to jednak "Maciuś" wymiatał.

Cztery huśtawki, w tym dwie do podbitek, dwie bez ograniczników, dwa domki indiańskie, trzy piaskownice, dwie zjeżdżalnie, i BASEN!!!

Basen to były dwa brodziki- jeden do kostek dla maluchów, jeden do kolan dla starszaków połączone jakimś takim tunelem, po którym biegało się w tą i z powrotem bez umiaru chłodząc same stopy. przy temperaturze powyżej 28 stopni, zbawienne to było i błogosławione.

 

Adaś JAK ZWYKLE zerwał się spod balkonu rodziców do Maciusia zamoczyć stopy w brodziku i wyhuśtać się na szybkiego na huśtawce, która nie ma cholernej deski...Sadzając swoją chudą , niespełna sześcioletnią dupkę na huśtawce( po odczekaniu blisko 15 minut w kolejce), ze zdziwieniem stwierdził, iż nie poruszając ręką ani nogą, w sekundę był rozbujany?????

- Jestem Olivia, a ty?- usłyszał z tyłu dziewczęcy głos.

-Adam.

-Bujamy do podbitek, czy idziemy na tą na okrętkę?

Adaś nie zdążył odpowiedzieć. Olivia stojąc za nim rozhuśtała ich tak mocno, że tylko "męski" fason nie pozwolił chłopakowi przyznać się, że mało się nie posrał...Gdzieś w środku zaimponowała mu.

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Żołądek podchodził Adasiowi do serca, kiedy pierwszy raz mama prowadziła go do zerówki. Był jedynakiem, nie miał przyjemności chodzenia do przedszkola, ponieważ mama dorabiała na czarno w domu szyjąc kurtki i płaszcze i uważała, że jest w stanie ogarnąć pracę i dziecko w domu. Ojciec dokształcał się wtedy wieczorowo w technikum, a rankami ryrał sobie ścieżkę kariery w potężnych zakładach teleelektronicznych w Trójmieście. Góral z małej mieściny bez przyszłości, wybrał ucieczkę na Pomorze zamiast pracy w jedynym zakładzie w swojej okolicy zamiast utrzymywania braci ze swojej pensji. Babcia wyznawała zasadę, że kształcą się nieroby, a prawdziwy facet ma zrobić zawód i zapierdalać... Zabierała mu pensję i wydzielała na papierosy i kino raz w miesiącu.

Zerówka nie była taka zła, kilku kolegów z piaskownicy i... Olivia.

Usiedli razem w ławce...

Adaś imponował dziewczynkom, bo oprócz blond włosków i niebieskich oczków, umiał płynnie czytać i znał tabliczkę mnożenia. Był to niepodważalnie plus siedzenia w domu z mamą, mimo nacisku nauczycieli rodzice jednak nie chcieli przerzucić Adasia od razu do pierwszej klasy.

Adaś całą zerówkę motał się między Olivią i Asią, z którą balował na "Mikołaju" w"Rudym Kocie". W pierwszej klasie usiadł jednak w ławce z Olivią...

 

Olivia była córką wysoko postawionego milicjanta (może Ubeka?) i przepięknej kruchej budowy kobiety, o której do dziś nic nie wiemy. Miała starszą siostrę (jak się niedawno okazało nie tylko), dużo starszą o urodzie równie niezwykłej jak matka. Urodę ową jak na tamte czasy nazwać można byłoby jako nietuzinkową, porównywalną do modelek z paryskich żurnali.

Adasia i Olivię szybko rozsadzono, ponieważ ich zainteresowania były na tyle zbieżne, że na lekcjach było więcej niż trochę za głośno. I mimo, iż oboje uczyli się więcej niż dobrze przeszkadzali tym mniej inteligentnym w nauce.

 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

"Jeżeli przeżyję do września, jest szansa, że będę żyła"

Ławeczka koło "Myśliwskiej"- knajpa osiedlowa, w tym czasie już lekko robiąca bokami... Z czasów świetności została jej tylko tanio sprzedawana wódka na kieliszki. Widok lekko powykręcanych, niezbyt świeżych "zagrychowych" śledzi, ręce przyklejające się do brudnych stołów, i wytarty stół do bilarda, był niejako symptomem zbliżającej się agonii komuny, knajpy i... Olivii

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To były wakacje po ósmej klasie.

Wysoko postawiony milicjant- ojciec zapewniał swoim dzieciom wszelkie uciechy tego świata dla maluczkich takich jak Adaś niedostępnych. Narty w Alpach zimą, latem Karaiby, Bułgaria- wtedy tak modna... Na nartach w Alpach Olivia złamała nogę, jakiś patałach źle złożył... Wdał się rak kości...

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Dwa miesiące przed ławeczką Adam przyszedł do Olivii z kwiatami, na które uzbierał z fuchy z dorosłym sąsiadem. Maciek czasem brał go na rozładunki kontenerów. Płacił niewiele, ale zawsze to swoje...

-Mój chłopak odszedł jak dowiedział się, że mogę umrzeć...Uciekł...Żaden mężczyzna nie przyniósł mi kwiatów...

Adam urósł.

-Ja bym nie odszedł, ale zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi. Jak byłem mały bałem się trochę Ciebie, później chyba Ty trochę mnie

-Byłeś łobuzem

-I dostawałem nagrody za wiersze, "zielone pióra" za opowiadania. Chciałem tylko zaistnieć... Nie wiesz co to znaczy jak matka odprowadza Cię do szkoły do trzeciej klasy. Miałem wzorowego ucznia. Byłem pizdą. A chciałem być zauważany, trochę taki jak Ty na huśtawce

- Na jakiej huśtawce?- spytała zdziwiona

-Bujałaś tak, że mało się nie posrałem hahaha

-Fakt, tak się poznaliśmy, żyłam ekstremalnie, niczego się nie bałam, ale teraz się boję.

-Jeśli tylko chcesz, będę tu codziennie, dla mnie to nigdy nie była tylko przyjaźń...- powiedział Adam szczerze.

-Nie przychodź więcej, nie chcę, żebyś na to patrzył. Jak przyjdziesz, nie wpuszczę Cię.

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

W szóstej klasie była wycieczka do Gołunia nad jezioro. Adam jak zwykle z chłopakami robił rozjebundę w pociągu... Alkohol nie wchodził w grę, ponieważ postanowił sobie , że do końca ósmej klasy nie tknie . I nie tknął, na imprezach ściemniał, wylewał do doniczek, za kanapę, albo wlewał sobie wodę zamiast wódy. Adam świrował do każdej i do żadnej, dziewczyny nie ufały mu, bo nigdy nie wiedziały czy mówi serio, czy robi sobie z nich żarty. Z każdą robił sobie zdjęcia aparatem radzieckiej marki smiena, ale z automatem i wbudowaną lampą błyskową. Nikt nie miał takiej błyskotki, a rodzice zenitów nie dawali na wycieczki. Smiena- Vilia to był prezent od mocno wtedy zarabiającego wujka Olka- o którym później.

Olivia jak zawsze była bardziej odważna od swoich koleżanek i jej strój kąpielowy mało, że był najbardziej skąpy na całym wypadzie, to też w żadnym razie nie krygowała się z obnoszeniem swojego naturalnego piękna. Koleżanki "piękności klasowe" ,nie mogły tego zboleć w swoich przyzwoitych jednoczęściówkach i wieszały na niej psy.

Adam fotografował Olivię na pomoście swoją Vilią z czarno- białą kliszą. Olivia pozowała... Mimo tego, że zazdrosne koleżanki były bardziej "wyrośnięte" to ona nie bała się eksponować swoich wdzięków. Była świadoma swojej urody. Była piękna. I pozowała dla niego, innym nie pozwoliła robić zdjęć... Chociaż przyjaźń miała inną formę, on jeden mógł...

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Gołuń. Adam podchodzi do Olivii na pomoście.

-Jeszcze jedno zdjęcie, proszę- ostatnie.

-Wystarczy- zaoponowała

-Wiem, że gdyby moi rodzice też byli bogaci...

-To nie tak!- krzyknęła- chcesz naprawdę robić zdjęcia? Podobam Ci się?

Odwróciła się.

-Teraz też Ci się podobam?

Po drugiej stronie jej twarzy chodziły robaki, czaszka oblazła ze skóry, oko bez ładu pląsało po pustym oczodole, ciało gniło i odpadało...

Adam obudził się zlany potem.

"Dlaczego?"

 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Olivia odeszła kilka dni przed wrześniem...

Skończyła się podstawówka, ale wszyscy byli... Dziewczyny wyciskały z siebie sztuczne łzy...

Adam łkał jak pies, jak oprzytomniał z pogardą patrzył na fałszystwo lasek z klasy.

"Będę Cię odwiedzał"

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Adam co rok odwiedzał Cmentarz Srebrniki- prababcie, później dziadki, ukochana babcia, w końcu dwa lata temu matka....

Nigdy nie mógł znaleźć grobu Olivii...Rok temu zmarł wujek Olek...

Odwiedzając go po ponad 25 latach zobaczył charakterystyczną białą płyte...

"Boże, po tylu latach... dziękuję"- wyszeptał stawiając świeczkę.

Jej rodzice przeżyli jednak nie jedną, ale dwie tragedie, pochowali jeszcze noworodka...

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Adam chodzi na cmentarz mniej więcej raz w miesiącu. Od tamtego razu nie może znaleźć białej płyty... Zawsze ma przy sobie świeczkę...

Widocznie Olivia nie chce umrzeć w jego pamięci, może splątała drogi, może też go kochała?...

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Adam T 16.12.2016
    Chętnie czytam ( i oglądam ) historie, które są na pograniczu gatunków; Twoja właśnie taka jest. Niby zwykłe, "obyczajowe" wspomnienia a jednocześnie jest tu taki lekki powiew mrożącego szpik chłodu nie z tego świata... No i byłaby piątka ale mój "chory" telefon zdurniał i mimo kliknięcia piątej gwiazdki, dał ocenę 3!, bez wątpienia krzywdzącą, za co przepraszam. U mnie masz 5!:) PS. Piszesz podobnie do jednego z użytkowników opowi, nie jest to zarzut, bo lepiej, że piszesz "jakoś" niż "nijako". "Nijako" może prawie każdy, "jakoś" - tylko ci, z talentem:)
  • riggs 16.12.2016
    Bardzo dziękuję za miły komentarz. Nie pisałem przez wiele lat, na portal trafiłem w zasadzie przypadkowo...Chciałbym tylko ludziom pokazać postaci, o których zapominamy, czasy i wydarzenia, które przekręcamy pod wpływem innych wydarzeń. Emocje dziesięciolatka, który płakał w ubikacji szkolnej ze strachu przed nauczycielką, która wbijała paznokcie w płatki uszu małych dzieci. Dziś nie ma to znaczenia, ale wtedy była to zmora niejednego mojego rówieśnika... Te uczucia chciałbym tu przekazać. Mam nadzieję, że się jako-tako uda. Pozdrawiam
  • Karawan 16.12.2016
    że tylko "męski" fason nie pozwolił chłopakowi przyznać się, że mało się nie posrał... - Ten fragment w pierwszej części bardzo mi zgrzypi w uszach. Mały dzieciak, przedszkolak nie mówi takim jezykiem. Powiedziałby "porobiłem się", "zrobiłbym kupe" chyba, ze to dziecko z tzw. marginesu, ale temu przeczy reszta tekstu. W ten sposób zgubiłeś świetny klimat pierwszej części. Prosze wybaczyć marudzenie. 5!
  • riggs 16.12.2016
    Pisząc o dziecku, przekazałem dorosłe emocje. Fakt. Staram się nie cofać i nie poprawiać. Robiłem to tylko z wierszami. Konstruktywna krytyka zawsze daje do myślenia. Dziękuję za zainteresowanie. Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
  • Freya 16.12.2016
    Trochę chaotyczne są te skoki myśli i zdarzeń i, pewnie można by stawiać ci względem tego jakiś zarzut, ale z drugiej strony już sam tytuł opka usprawiedliwia taką manierę. Wychodzi, że Oliwia wypaliła trwałe piętno na imagine Adama i będzie miała wpływ na jego dalsze życie. Niby na razie niewiele jeszcze "faktów", ale już można się czegoś domyślać. Zaciekawiłeś mnie i chcę przeczytać kontynuację historii Adasia. Pozdro:)
  • riggs 16.12.2016
    Nie wiem, czy jest to maniera- kiedyś pisałem na kartkach, skreślałem, poprawiałem, gładziłem do ideału... Teraz po wielu latach milczenia jest to pisanie pod wpływem cisnących się słów i myśli- zapewne dużo bardziej prostackie. Chaotyczne, łopatologiczne, czasami niepoprawne, tak jak nasze codzienne wypowiedzi. Odszedłem od przerostu formy nad treścią, ponieważ piszę dla tych co będą to czytać, a nie dla siebie czy poklasku. Nie cofam się, nie czytam tego co napisałem, pewnie kuleje interpunkcja...Poprawiam tylko "łyknięte" literki. Poczytam jak wyrzucę z siebie wszystko- nie zawsze będzie smutno, czy mrocznie, ale jak w życiu... Cieszymy się z pewnych spraw tylko dlatego, że 3/4 życia to obowiązki i kłopoty. Ten co ma z górki, nie doceni wielu rzeczy, uznając je za normalne. Chciałbym tylko przekazać coś co wielu z nas kasuje w pamięci. Dziękuję za zainteresowanie i pozdrawiam
  • Jo-anka 21.03.2017
    Ciekawie.Pozdrawiam. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania