Na polnej drodze
Promienie słońca oświetlały jej drogę,powietrze pachniało polnymi kwiatami.Serce radowało się na spotkanie ukochanego,przecież od czterech lat biło w samotnej tęsknocie, za nagle przerwanym brutalną wojną uczuciem.Jej bose stopy nie czuły żwirem wysypanej drogi,tak jakby unosiła się w powietrzu.Delikatny wiatr pieścił podmuchami jej rozgorączkowaną twarz przynosząc ulgę.Teraz już myślała tylko o tym kiedy w niego cała się wtuli zatracając rzeczywistość.Oto nagle skończyły się męki nie ludzkie,lata niewoli,terroru,głodu i strachu. Teraz już będzie tylko dobrze.Nikt już jej nie uderzy,nie umęczy,nie poniży.To był tylko zły sen ta cała wojna jak i jej wychudzona zszarzała twarz i zapadnięte policzki.Znów jest piękna, rumiana,promienna.Stał na końcu tej polnej drogi,wyglądał jak cztery lata temu gdy go zabierali.Ale zaraz,coś tu się nie zgadzało,był jakby nie do końca prawdziwy,czyżby był złudzeniem?Nie,to niemożliwe przecież.To wszystko nie mogło naprawdę się wydarzyć ,tylko po co to światło za nim? Gdy uderzona po raz kolejny kijem upadłą tracąc siły ocknęła się tu i teraz ,sądząc że to tylko jej się przyśniło,bo co innego?Wołał ją,mówił że to już czas,że tam będzie lepiej i wszyscy święci czekają na nich.Zaraz, to ona umiera?Wojna zabrała jej ukochanego i życie też?Tak bardzo wierzyła że wygra ze złem i przeżyje.Próbowała się cofać,uciec od tego co nieuniknione,jednak nieuchronnie zbliżała się do swojego ukochanego.Złapał ją za rękę śmiejąc się tym swoim szelmowskim uśmiechem za którym tak tęskniła.Nagle ogarnęło ją uczucie niesamowitego szczęścia,strach przed końcem zniknął niczym płatek śniegu na dłoni.Tak i oni rozpłyneli się na tej cudownej polnej drodze,anioł westchnął rozmarzony i wyruszył w dalszą drogę.
Komentarze (5)
Tekst ładny, zasługuje na czworeczkę, ale to taka umowna czworeczkę będzie. Masz w profilu możliwość edycji. Popraw. Dodaj te spacje.
Będzie dużo lepiej.
Pozdrawiam
A nie, czekaj...
Nic się nie stało.
Przestań mnie przśladować ;)
jak dalece jesteśmy sterowani, jak mało jesteśmy w stanie zmienić.
Nie rozumiem tych zabiegów, nie potrafię się z wieloma pogodzić, ale
wiem, że często łapałem się na tym, że nigdy bym nie był w tym miejscu
co jestem, nie miał tej pokory do życia i ludzi, gdybym nie płakał, nie doprowadził do łez
nie poznał danej osoby, nie usłyszał od kogoś jej poglądów.
Tak, Twoja bohaterka to wie i jeśli umarła dla kogoś, to po to
by żyć lepiej. Nawet jeśli to metafizyka, to czy nie warta tego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania