Na psa urok (drabble)
Nie kojarzył tej twarzy. Lekko rozmyta w gorącym powietrzu nie pozwalała na przypisanie do jakiegokolwiek imienia. Owinięta czymś dziwnym, może nawet prześcieradłem, nie odpowiedziała na jego dzień dobry, snując się niby duch, od furtki do furtki. Domokrążca - pomyślał. Albo inna zaraza.
Nie spał tej nocy. O dwunastej miejscowe baby, uzbrojone w traktory z doczepionymi doń pługami, zupełnie nagie, zabrały się za oborywanie wsi. Janek zaś, wyguglawszy co trzeba, przystąpił do klecenia osikowych krzyży. Obsiał też bruzdy konopią. Indyjską. Bo - "Nie ma to jak mleko od szczęśliwej krowy" - zarechotał, krzesząc pod stogiem sołtysa całkiem świeży ogień.
Komentarze (17)
rozgrzanymi łzami w oczodołach→ bo kosę biedna zgubiła,
i szukała przy furtkach, gdyż normy dziennej wyrobić nie mogła.
No nie! Ja nie mogę!→Optymistyczny kawałek.
Jestem normalnie w pozytywnym szoku:)→Aż dam 5
''baby, uzbrojone w traktory z doczepionymi doń pługami, zupełnie nagie'':))
Mogłabyś napisać, o kondukcie pogrzebowym, co pomylił drogę i trafił na wesele.
Byś chociaż zaczęła jak lubisz:))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania