Dobry wieczór
Powrót, ale takie opowieści zawsze będą zaciekawiać. Nawet nie wiesz ile takich obrazów widziałam i pewnie w starych kamienicach istnieją takie zamknięte enklawy, którym nikt nie potrafi pomóc. Jedynie ten mały chłopiec Marcyś myśli realnie. A dziadek pewnie też inaczej myśpi...po swojemu.
Pozdrawiam i miłego wieczoru
Ta historia nie jest całkiem wymyślona, chociaż masę rzeczy dorobiłem. Czasem zostają w człowieku różne obrazy, których dobrze jest się pozbyć. Ale minęło tyle czasu, że tetraz musiałbym się zastanawiać, co jest prawdziwe ;)
Również ciepło pozdrawiam ;)
Czytam ten tekst z pewnym sentymentem, ponieważ było to pierwsze opowiadanie, które poznałam na opowi.pl. Patologia tej rodziny wzbudziła we mnie przerażenie i niedowierzanie, że takie sceny mogły przydarzyć się naprawdę. Chętnie przeczytam raz jeszcze kolejne rozdziały. Pozdrowienia!
Czasem mam wrażenie, Bożeno, słuchając różnych historii od ludzi, że coraz mniej jest czegoś takiego jak normalność w rodzinie (i nie mam tu na myśli skrajnych przypadków). Rozdziały będą jeszcze tylko dwa.
Serdecznie pozdrawiam ;)
Jestem na portalu zbyt krótko, żeby znać ten tekst. Przeczytałam teraz tak jak czyta się książkę z powodu której przypala się obiad. Porywająca historia, prawdziwa, przejmująca. Fuzja jest super, ale to w moim odczuciu wygrywa. Oczywiście kwestia gustu. Bardzo się cieszę, że ktoś poprosił o powtórkę, będę czytać z całą pewnością.
Pozdrawiam serdecznie!
Fuzja, to tylko fantastyka w miksie z horrorem. Cieszę się, że zajrzałaś i znalazłaś tu coś dla siebie.
Dziękuję za budujące słowa.
Pozdrawiam także ;)
Ja pierniczę, czytam, czytam, szkoda mi dziadka, z jednej strony smutny obrazek, z drugiej rodzinny czeski film ;)
"— Nigdzie nie pojadę!
— Nigdzie nie dzwoń! — rozkazał ojciec.
— Albo niech przyjadą! — zawołał dziadek przez łzy" - no mówię :D
"Usiadłem zaspany na łóżku. Staruszek jak zwykle płakał. Ojciec trzymał go za ręce i usiłował uwolnić głowę mamy. Nie było to łatwe. Kłąb wyrwanych włosów wylądował mi na nogach. Matka zerwała się i szybko pobiegła do zlewu. Odkręciła wodę. Schylona pod kranem, spłukiwała krew z głowy. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, mogłem sobie tylko wyobrazić, jaki to musiał być ból. Tata złapał dziadka pod pachy i bez żadnego wysiłku rzucił na tapczan, który stęknął sprężynami. Starzec uderzył głową w ścianę, wlepił w ojca przerażony wzrok" - Jezusicku
Kurde, ten tekst wyciągnąl do wierzchu jak bardzo, pod niektórymi wzgledami, przeraża mnie instytucja rodziny. Grupka skazanych na siebie ludzi. To oczywiście skrajnie negatywna, niezbyt obiektywna definija, ale czasem mnie to przeraża. Trafi Ci się jakiś taki nienormalny dziadek i weź się morduj, brrr.
"Mama przesiedziała resztę nocy przy tym stole, odpalając papierosa od papierosa. Szeptała do siebie, kręciła głową. Ojciec chrapał w najlepsze, dziadek mlaskał głośno przez sen. Ja nie zmrużyłem oka" - brrr
Heh, a potem sobie radośnie popijają, nonieźle. Kurde, dobro to opko też!
"Mama spała, jej brudne, spękane pięty wystawały spod kwiecistej kołdry" - o lool, dobry detal
"Dziadek w swoim kącie liczył palce – tak to nazwałem – przykładał kciuk do kciuka, potem wskazujący do wskazującego, i tak dalej, aż do najmniejszego; a kiedy skończył, zaczynał od początku" - i kolejny dobry detal
Tak czyta, czytam i tera mi szkoda dziadziunia :(
"rodzice mieszkali razem z dziadkiem w największym" - jak... tak... można.. żyć? :(
"Po jednej z wariackich kłótni, rzeczywiście przyniosła z kuchni największy nóż i schowała sobie pod poduszką. Dziadek dostał histerii. Pobiegł do sąsiadów, krzyczał, płakał; błagał, żeby pozwolili mu zadzwonić na milicję, bo z domu się boi – synowa chce go zaszlachtować jak świnię. Słyszeli go chyba wszyscy w budynku. Było mi wtedy tak strasznie wstyd. Stałem w przedpokoju przy wejściowych drzwiach i słyszałem każde słowo. Sąsiedzi szczerze mu współczuli" - Jezusicku...
A potem pierdykło, w kuchni, ja pierdolę, witamy w Polsce :D
I wyladowali w jednej klitce, Matko Kochana. Werdykt ostateczny - szkoda dziadziunia, rodzinka pijacka, baba wariatko-pijuska, ych.
Bardzo dobre opko, Adamie. Świetne. Kolejne zresztą, brawo.
Pozdrawiam :)
A! To opko jest lepsze niż Fuzja jesli chodzi o prostotę obrazu, to, że czyta się jednym tchem, że jest życiowe i bardzo prawdziwe.
Ale gdybym miala wybrać jedno to póki co Fuzja - jest akcja, jest dynamika, jest piekna relacja, jest to "coś".
Witam, witam. Nie spodziewałem się, że i tu zawitasz. Niebawem wrzucę kolejną część, chociaż miałem czekać, aż poprzednie moje spadną z głównej, jednak później nie będę miał czasu. Dziś będzie dubeltowo, kolejna "Fuzja" i kolejny "dziadek".
Dzięki za dzisiejszy "nalot" na mnie.
Pozdrawiaki ;))
Git, ale pamiętaj, że tylko dwie na dobę ukazują się na głównej, zresztą pewniej pamiętasz, sam żes to załatwił :D Więc lepi po 18.
Pozdrawiam równiez :)
Witaj, Karola. Wiesz, nie jest to żadna kronika, ani repotarz, spokojnie można włożyć tę historię między bajki (takie trochę straszniejsze ;)
Bardzo dziękuję za odwiedziny.
Również pozdrawiam ;)
No dobra, czaiłem się aby "czytnąć" to opowiadanie, w końcu znalazłem czas na nie, i jestem bardzo zadowolony, że tak się stało. Tak jak w Fuzji tak i tu opisujesz bardzo realistycznie i w naturalny sposób relacje międzyludzkie, choć oczywiście tu są zupełnie inne realia.
Jestem bardzo na tak.
Pozdrawiam :)
Komentarze (20)
Doby ruch, miss Adam.
Powrót, ale takie opowieści zawsze będą zaciekawiać. Nawet nie wiesz ile takich obrazów widziałam i pewnie w starych kamienicach istnieją takie zamknięte enklawy, którym nikt nie potrafi pomóc. Jedynie ten mały chłopiec Marcyś myśli realnie. A dziadek pewnie też inaczej myśpi...po swojemu.
Pozdrawiam i miłego wieczoru
Również ciepło pozdrawiam ;)
Serdecznie pozdrawiam ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za budujące słowa.
Pozdrawiam także ;)
"— Nigdzie nie pojadę!
— Nigdzie nie dzwoń! — rozkazał ojciec.
— Albo niech przyjadą! — zawołał dziadek przez łzy" - no mówię :D
"Usiadłem zaspany na łóżku. Staruszek jak zwykle płakał. Ojciec trzymał go za ręce i usiłował uwolnić głowę mamy. Nie było to łatwe. Kłąb wyrwanych włosów wylądował mi na nogach. Matka zerwała się i szybko pobiegła do zlewu. Odkręciła wodę. Schylona pod kranem, spłukiwała krew z głowy. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, mogłem sobie tylko wyobrazić, jaki to musiał być ból. Tata złapał dziadka pod pachy i bez żadnego wysiłku rzucił na tapczan, który stęknął sprężynami. Starzec uderzył głową w ścianę, wlepił w ojca przerażony wzrok" - Jezusicku
Kurde, ten tekst wyciągnąl do wierzchu jak bardzo, pod niektórymi wzgledami, przeraża mnie instytucja rodziny. Grupka skazanych na siebie ludzi. To oczywiście skrajnie negatywna, niezbyt obiektywna definija, ale czasem mnie to przeraża. Trafi Ci się jakiś taki nienormalny dziadek i weź się morduj, brrr.
"Mama przesiedziała resztę nocy przy tym stole, odpalając papierosa od papierosa. Szeptała do siebie, kręciła głową. Ojciec chrapał w najlepsze, dziadek mlaskał głośno przez sen. Ja nie zmrużyłem oka" - brrr
Heh, a potem sobie radośnie popijają, nonieźle. Kurde, dobro to opko też!
"Mama spała, jej brudne, spękane pięty wystawały spod kwiecistej kołdry" - o lool, dobry detal
"Dziadek w swoim kącie liczył palce – tak to nazwałem – przykładał kciuk do kciuka, potem wskazujący do wskazującego, i tak dalej, aż do najmniejszego; a kiedy skończył, zaczynał od początku" - i kolejny dobry detal
Tak czyta, czytam i tera mi szkoda dziadziunia :(
"rodzice mieszkali razem z dziadkiem w największym" - jak... tak... można.. żyć? :(
"Po jednej z wariackich kłótni, rzeczywiście przyniosła z kuchni największy nóż i schowała sobie pod poduszką. Dziadek dostał histerii. Pobiegł do sąsiadów, krzyczał, płakał; błagał, żeby pozwolili mu zadzwonić na milicję, bo z domu się boi – synowa chce go zaszlachtować jak świnię. Słyszeli go chyba wszyscy w budynku. Było mi wtedy tak strasznie wstyd. Stałem w przedpokoju przy wejściowych drzwiach i słyszałem każde słowo. Sąsiedzi szczerze mu współczuli" - Jezusicku...
A potem pierdykło, w kuchni, ja pierdolę, witamy w Polsce :D
I wyladowali w jednej klitce, Matko Kochana. Werdykt ostateczny - szkoda dziadziunia, rodzinka pijacka, baba wariatko-pijuska, ych.
Bardzo dobre opko, Adamie. Świetne. Kolejne zresztą, brawo.
Pozdrawiam :)
A! To opko jest lepsze niż Fuzja jesli chodzi o prostotę obrazu, to, że czyta się jednym tchem, że jest życiowe i bardzo prawdziwe.
Ale gdybym miala wybrać jedno to póki co Fuzja - jest akcja, jest dynamika, jest piekna relacja, jest to "coś".
Dzięki za dzisiejszy "nalot" na mnie.
Pozdrawiaki ;))
Pozdrawiam równiez :)
Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję za odwiedziny.
Również pozdrawiam ;)
Pamiętam, pamiętam to opowiadanie. Dzięki żeś wrzucił :)
Pozdrawiam
Pozdrawiaki ;)
Jestem bardzo na tak.
Pozdrawiam :)
Pozdrawiam ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania