Na zawsze
Spotkali się w parku, na ławce. Zapytał, czy może usiąść obok. Zgodziła się. Rozmawiali godzinami, aż nadeszła pora pożegnania.
Miała nadzieję, że spotka go niejeden raz.
Chciał widzieć ją codziennie. Była zjawiskowa, urocza, inteligentna.
Następny dzień. To samo. Park, ławka, rozmowa... pożegnanie. I tak przez cały rok. Zdawało się, że znają się wieki.
Pamiętnego dnia pocałował ją. Na ławce, w parku. Na tej samej ławce, na której równo trzysta sześćdziesiąt dni temu po raz pierwszy spojrzeli sobie w oczy.
Kochał ją całym sercem, wierzył, że nic ich nigdy nie rozłączy.
Oddałaby za niego wszystko, co posiadała. Wszystko.
I tak właśnie żyli ze sobą kilka lat. Zakochani, wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Spacerowali za rękę po parku. Leżeli na trawie wpatrując się w piękne gwiazdy. Tańczyli na ulicy nie zważając na innych. Czasem się kłócili, ale były to nic nieznaczące kłótnie. Przede wszystkim kochali się.
Przyszedł czas na ślub. Przygotowania, nerwy. Oboje przed ołtarzem powiedzieli "tak".
Pierwsze dziecko. Drugie. Ich uczucie nie ulegało zmianie. Miłość...
Wnuki.
Już nie chodzili razem na spacery. Siedzieli na ławce przed domem, wspominali. Często patrzyli sobie w oczy. Po prostu. Bez słów.
Teraz leżą trzymając się za dłonie pod kwiatami przyniesionymi przez dzieci. Zniczami, które chętnie zapalały dzieci.
Pod kamieniem, na którym wyryto ich imiona. Już nic ich nie rozdzieli. Na zawsze będą razem...
Komentarze (2)
Niby przykre, ale jednak optymistyczne. Zostawiam piatkę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania