Nadprzyrodzona - Rozdział 1
- Wstawać! - ze snu wyrwał mnie głośny krzyk dowódcy.
W pośpiechu podniosłam się z metalowego łóżka, a potem ręką przetarłam zaspane oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym teraz panował gwar i zamieszanie. Dookoła mnie znajdowało się kilkanaście łóżek, tak samo niewygodnych, jak moje. Wszystkie były metalowe, a na nich leżały stare i zniszczone materace, spod których przedzierały się liczne sprężyny. Ściany były poobijane, a drewniana podłoga podziurawiona i porysowana od przesuwania ciężkich łóżek, które poukładane były w trzech długich rzędach. Na środku jednej ze ścian widniało małe okno, przez które promienie światła docierały do środka.
- Greta! - nagle za moimi plecami rozległ się donośny głos mężczyzny.
Zakłopotana odwróciłam się, a tam ujrzałam wysokiego faceta w czerni koło czterdziestki. Był łysy i wyższy ode mnie, co najmniej dwa razy.
- Co się stało? - zapytałam pełna lęku.
- Dlaczego twoje posłanie jest w takim stanie? - mówiąc, to gestem ręki wskazał na moje łóżko — Powinnaś stać już w szeregu razem z resztą — dodał pełen złości.
- Nie miałam tyle cza.. - nie zdążyłam dokończyć, bo Joe zaczął swój wykład na temat, jak ważne są zasady i dyscyplina.
- Inni mieli wystarczająco czasu, ale ty jak zawsze wszystko robisz po swojemu. Dobrze wiesz, że bez dyscypliny nasza praca nie może funkcjonować. To już ostatni raz, gdy puszczam ci to płazem, a teraz zajmij się tym czego, nie zdążyłaś zrobić, a potem udaj się do sali ćwiczeń — burknął, po czym opuścił pomieszczenie wraz z resztą. Szybko poskładałam połatany koc, a potem zarzuciłam na siebie ubranie przeznaczone do ćwiczeń. Były to zwykłe czarne spodnie, bokserka i wygodne skórzane buty. Swoje długie blond włosy spięłam w luźny kucyk.
Nagle poczułam silne szturchnięcie w plecy, a zaraz potem usłyszałam kobiecy głos.
- Oj Greta, co mamy z tobą zrobić? Trzeci raz w tym tygodniu się spóźniasz, przez co nasz sektor cierpi. Jesteś tylko niepotrzebną kulą u nogi, której natychmiast trzeba się pozbyć — przed sobą zobaczyłam średniego wzrostu ciemnowłosą dziewczynę, a obok niej dwóch osiłków.
- Kate, jak miło cię widzieć — odparłam z ironią w głosie.
- Nie kpij sobie, bo ostrzegam cię pierwszy i ostatni raz. Jeśli jeszcze raz się spóźnisz, a ja na tym ucierpię wiedz, że pożałujesz tego - oznajmiła, po czym machnięciem ręki odrzuciła swoje włosy do tyłu i odeszła.
Po dłuższej chwili ruszyłam w stronę drewnianych drzwi prowadzących do wąskiego korytarza. Było tam ciemno i ponuro. Tylko na środku sufitu świeciła się pojedyncza żarówka. Na końcu korytarza tam, gdzie światło stawało się, coraz większe ujrzałam żelazne drzwi otwierane poprzez wstukanie kodu. Podeszłam do nich, a później rozmyślałam nad kolejnością cyfr w haśle.
- Pomóc ci? - nagle z ciemności wynurzył się jasnowłosy chłopak o rozczochranej czuprynie i niebieskich oczach.
- Yy.. Jasne - odparłam chrypliwym głosem.
Chłopak wstukał ciąg liczb, a zaraz potem drzwi otwarły się. Przed swoimi oczami zobaczyłam rozbudowaną na kilka części salę do ćwiczeń. Po prawej stronie stał wielki ring, w którym walczyło teraz dwóch zapaśników. Ich ciała były dobrze zbudowane, a w ich oczach malowała się wrogość. Natomiast po lewej zobaczyłam plac do walki, w którym stały uzbrojone w miecze dziewczyny w moim wieku. Były to zwykłe nastolatki uczące się od podstaw. Śmiałym krokiem ruszyłam do przodu. Dopiero teraz ujrzałam całą moją grupę ćwiczącą pod dowództwem Joe.
- Jestem Max, a ty? - jasnowłosy podszedł do mnie, podając mi dłoń.
Teraz gdy światło było silniejsze, dobrze widziałam jego twarz. Był nieziemsko przystojny, a z jego oczu emanował spokój i pewność siebie. Miał na sobie typowy strój do ćwiczeń, czyli czarny podkoszulek i spodnie, ale moją uwagę zwróciła skórzana kurtka, która idealnie na nim leżała.
- Greta - odparłam, poddając mu dłoń.
Jego uścisk był silny, a dłonie bardzo ciepłe.
- Z którego sektoru jesteś? - zapytał, patrząc w moje, także niebieskie oczy.
- Z dziewiątego, a ty?
- Z dwunastego - oznajmił, zaciskając pięść.
Wiedziałam, dlaczego to robi. Sektor dwunasty i dziewiąty nigdy za sobą nie przepadały, wręcz przeciwnie jedyne, co ich łączyło to rywalizacja.
- Greta! Chodź tu — z niezręcznej sytuacji wyrwał mnie głos Joe.
Bez słowa odeszłam w stronę mojej grupy.
- Teraz twoja kolej, więc wybieraj kategorię — oznajmił.
Spośród strzelectwa, rzutu młotem, oszczepem, posługą mieczem lub łucznictwem wybrałam strzelanie z łuku.
Podeszłam do stojaka z bronią, wyciągając rękę w kierunku łuku i strzał. Jedną nogę ustawiłam na czerwonej linii namalowanej przed rzędem tarcz, a drugą pozostawiłam w tyle. Zaostrzoną na końcu strzałę umieściłam w odpowiedniej części łuku, który potem uniosłam ku górze. W pełnym skupieniu wycelowałam w tarczę. Strzała poszybowała tak szybko, że w mgnieniu oka znalazła się w samym środku tarczy. Sama nie dowierzałam w swoje umiejętności, ale to, co się wydarzyło, stało się naprawdę. Oczy wszystkich gapiów przepełnione były zazdrością i zdziwieniem.
- Gratulacje jutro weźmiesz udział w misji — z bezruchu przebudził mnie spokojny głos Joe.
"Wezmę udział w misji? To nie dzieje się naprawdę. Udam się poza mury tego ponurego budynku, który wyglądem przypomina więzienie. Za murami nie jest tak łatwo. Wszędzie krążą jakieś nadprzyrodzone istoty, o których zwykły człowiek nie ma nawet pojęcia".
Komentarze (36)
"- Pomóż ci?..." - pomóc
Klimat całkiem ciekawy. Narazie nie oceniam. Poczekam na więcej. Zobaczymy jak rozwiniesz akcję; )
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania