Nadprzyrodzona - Rozdział 2
Leżałam skulona pod dębowym łóżkiem wpatrując się w otwarte drzwi pokoju, a z moich oczu spływał strumień słonych łez. Była noc, dlatego nie potrafiłam opisać miejsca, w którym aktualnie przebywałam. Widziałam tylko lampkę nocną, stojącą na starej i niemodnej już komodzie. Nagle usłyszałam krzyk mężczyzny, trzask przewracanych mebli i szloch kobiety docierający zza drzwi. Moje serce biło coraz głośniej, łzy spływały coraz szybciej, a ciało drżało ze strachu. Prawą ręką przetarłam załzawione od płaczu oczy, zaś na lewą przelałam cały ciężar ciała. Po chwili do pokoju wparował średniego wzrostu mężczyzna o brązowych włosach i lekkim zaroście na twarzy, a zaraz za nim ciemnowłosa i wychudzona kobieta. Zaczęli się kłócić, po czym mężczyzna podniósł rękę i uderzył kobietę w twarz, rzucając przy tym szereg obelg skierowanych w jej stronę.
Każdej nocy odwiedzał mnie ten sam koszmar, który urywał się w tym samym momencie, a ja za każdym razem budziłam się pełna lęku. Nie wiedziałam czy to tylko zły sen, czy może wspomnienie, które jak reszta ulotniło się z mojej pamięci. Nie poznawałam dwójki ludzi z mojego koszmaru, nie pamiętałam swojej rodziny, domu i przyjaciół. Nie wiedziałam kim jestem i jak się tu znalazłam, nie wiedziałam niczego, co mogłoby być związane z moją przeszłością.
- Greta, zbieraj się - na swoim ramieniu poczułam czyjąś ciepłą dłoń, która po chwili mnie puściła, a gdy otworzyłam oczy nikogo obok mnie już nie było.
Podniosłam się i usiadłam na łóżku podpierając głowę o ręce. "Powinnam się pośpieszyć. Nie chcę nikogo zawieść, a przede wszystkim chcę walczyć w obronie naszej krainy, krainy zwanej Esmer. Muszę być silna, ale nie dla siebie, lecz dla mieszkańców, którzy są bezbronni i nie potrafią obronić się przed magicznymi istotami z zewnątrz".
Po kilku minutach stałam w wykładanej niebieskimi kafelkami łazience, która znajdowała się w drugiej części budynku. Pomieszczenie to o porannej porze oświetlała mała lampa wisząca na środku sufitu. W rogu stała duża i metalowa szafka na ręczniki, zaś na przeciwko niej szereg pryszniców, a obok nich białe umywalki, nad którymi wisiało ogromne lustro. Wzięłam szybki prysznic, a potem podeszłam do umywalek. Spojrzałam w gładką taflę zwierciadła, w którym zobaczyłam niską blondynkę o niebieskich oczach i niesfornych włosach, których kosmyki opadały na jej lekko piegowatą twarz.
"Koniec wpatrywania się w swoje odbicie. Muszę stawić czoło niebezpieczeństwom czychającym za murami. Otrzymałam szansę, której nie mogę w żaden sposób zmarnować."
Przebrałam się w wygodne ubrania, a zaraz potem pobiegłam do sali ćwiczeń, w której miała odbyć się zbiórka. Na szczęście nie byłam ostatnia.
- Gdzie on do cholery jest? - krzyknął Joe.
- Bierze prysznic - odparła piskliwym głosem jedna z dziewczyn.
- Idźcie po niego i to szybko - warknął zaciskając usta w wąską linię.
- Ja pójdę! - przekrzykiwały się zauroczone dziewczyny.
"O kogo tyle zachodu?". Podczas gdy one się kłóciły ja odsypiałam dzisiejszą noc, siedząc na ławce i patrząc na ich wściekłe z zazdrości twarze.
- Wystarczy jedna - zawahał się i dodał - yyy.. Greta, ty pójdziesz - oznajmił patrząc w moją stronę.
- Mam wejść do męskiej łazienki? - zapytałam z otwartymi ustami.
- Jeśli tego chcesz, to proszę bardzo. Wejdź do męskiej łazienki i przyprowadź tu Maxa, choćby w majtkach. No chyba, że wolisz bez - zaśmiał się. "O nie! Tego Maxa z sektoru dwunastego? Przecież on mnie nawet nie lubi, a ja mam zobaczyć go w samej bieliźnie".
- Ruszaj się - burknął dowódca przywracając mnie do życia.
Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku łazienek. Po kilku minutach stałam przed drzwiami z napisem "WC męskie". Wgapiałam się w białe drzwi rozmyślając nad tym, co mam mu powiedzieć. Gdy zdobyłam się na odwagę wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Już z progu można było wyczuć obrzydliwy zapach rozchodzący się po całym pomieszczeniu. Udałam się do przodu w poszukiwaniu Maxa.
- Nie przeszkadzam? - nagle usłyszałam męski głos dobiegający za moich pleców.
Odwróciłam się przełykając ślinę.
- Nie. Właściwie to cię szukam - oznajmiłam wpatrując się w jego nagi, dobrze zbudowany tors.
Miał na sobie tylko biały ręcznik zawinięty wokół pasa.
- Wystarczy się przyznać, że lubisz podglądać chłopaków w męskiej toalecie - odparł, a kącik jego ust lekko podniósł się w górę.
Czułam, że zaczynam się czerwienić, ale nie dlatego, że się mi podobał, lecz temu, że był tak pewny siebie.
- Może i lubię, ale spokojnie nie po to tu jestem - odparłam kpiąco, po czym dodałam - Joe przysłał mnie tu, abym cię przyprowadziła do sali.
Przez dłuższą chwilę stał w bezruchu z opadniętą szczęką. Nie wiedziałam czemu wgapiał się we mnie swoimi dużymi oczami.
Komentarze (18)
Ogólnie nie jest źle, nawet mnie to zaciekawiło, jednak ten fragment z braniem prysznica mogłaś darować, bo nic on nie wnosi do tekstu. Lepiej to zastąpić jakimśz opisem :) 4
Mi się podobało. Zostawiam 5 i czekam na więcej.
Bardzo wciągające jest to opowiadanie, lubię takie klimaty :)
5 zostawiam ^^
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania