Nadprzyrodzona - Rozdział 7
- Simon — Brunet stojący obok Thomasa zrobił krok w przód i podał mi dłoń. - Miło cię poznać — dodał i szybko wycofał się.
- Greta — wybełkotałam i powtórzyłam jego ruchy.
Jego uścisk był naprawdę silny, a dłonie bardzo ciepłe. Przez chwilę bacznie mnie obserwował i śledził każdy mój ruch. Nie spuszczał ze mnie wzroku, aż do momentu, gdy Thomas zdzielił go równie groźnym spojrzeniem. Zachowywali się dość dziwnie, ale przecież to zrozumiałe, nie byli zwykłymi ludźmi.
- Nie przejmuj się nimi. Zawsze tacy są — Spokojny głos dziewczyny rozluźnił drętwą atmosferę. - Nazywam się Nina i także jestem tym nadprzyrodzonym potworem, co moi towarzysze — oznajmiła i równocześnie na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Miło cię poznać — odpowiedziałam spokojnym głosem.
Na pierwszy rzut oka można było pomyśleć, że Nina jest stworzoną do zabijania maszyną. Wyglądała jak morderczyni, miała wzrok morderczyni i posiadała ciało morderczyni. Tym jednym słowem można było opisać wysoką szatynkę o jasnej jak śnieg cerze i wielkich, zielonych oczach. Ale czy powinniśmy oceniać kogoś, patrząc na to, jak wygląda lub się ubiera? Nie, nie powinniśmy, dlatego postanowiłam, że nie ocenię nikogo, nawet istot, które nie są ludźmi, zanim ich dobrze nie poznam.
- Wracamy do domu — Ze snucia dalszych postanowień wyrwał mnie głos Thomasa.
"No dobra, trudno mi będzie nie oceniać innych, ale chociaż spróbuję. Już taką mam naturę, że muszę kogoś osądzić, a dopiero później poznać. Nie uważam, że jest to dobra cecha, ale nie potrafię zmienić swojego charakteru. No w końcu każdy z nas ma jakieś wady. Lepiej będzie, jednak gdy pozostanę sobą."
- Mieszkacie w jaskini, a może w norze? - zapytałam pełna ciekawości.
- W norze? - Simon powtórzył moje pytanie i wybuchł śmiechem.
Wszyscy udaliśmy się w stronę krętych schodów prowadzących do wyjścia.
- Powiedziałam coś złego? - Spojrzałam na idącą obok trójkę nastolatków, która ledwo powstrzymywała się od śmiechu.
- Nie, skądże. Masz rację, mieszkamy w norze, którą opuścił stary borsuk — odpowiedział ironicznie Thomas.
- Przestań sobie żartować — Nina spojrzała na chłopaka, po czym dodała — Mieszkamy w normalnym budynku, który jest dla nas czymś w rodzaju domu. Każdy nadprzyrodzony jest tam mile widziany i traktowany, jak członek rodziny — oznajmiła, zakładając włosy za ucho.
"Skąd miałam wiedzieć, że mieszkają w normalnych domach? A ten borsuk Thomas mógł powiedzieć, a nie sobie żarty stroić. Jeżeli chcę być wolna, to muszę przyzwyczaić się do jego kiepskiego poczucia humoru."
Byliśmy już na zewnątrz, gdy nagle do naszych uszu dotarły dziwne dźwięki. Rozejrzałam się dookoła, ale niczego nie zauważyłam. Wokół panowała tylko głucha ciemność.
- Nie ruszajcie się, a nie stanie się wam nic złego! - Ciszę przerwał znajomy mi głos.
Wszyscy staliśmy blisko siebie, tak że czułam, jak ciało Thomasa ocierało się o moje. Nie przejmowałam się jednak tym zbyt długo, ponieważ po chwili zostaliśmy otoczeni. Wokół nas powstał wielki krąg stworzony z ludzi, którzy w ręku trzymali różnego rodzaju broń. Stałam osłupiała w samym środku i rozpoznawałam znajome mi twarze. Wszyscy, których dotąd uważałam za przyjaciół, zostali moimi wrogami. Nie przejmowali się mną, lecz wykonywali swoje zadanie. Zadanie, które miało skończyć się dla mnie śmiercią lub całym życiem spędzonym w śmierdzącym lochu.
- Poddajcie się — Z ciemności wyłonił się Gerald, a tuż za nim przytłoczony tymi wydarzeniami Joe.
- Chyba kpicie — warknęła cała trójka stojąca obok mnie.
"Nie poradzimy sobie. Jest ich za dużo, zbyt dużo, abyśmy mogli się stąd wydostać. Dlaczego wszyscy, których kiedyś traktowałam, jak przyjaciół stali wokół mnie i grozili mi śmiercią? Nie mogę pozwolić, aby Nina, Simon i Thomas zginęli przeze mnie. Muszę się poddać."
Nagle wśród tłumu, który mnie otaczał, ujrzałam Maxa, który w prawej ręce trzymał płonącą pochodnię. Zawiodłam się nawet na nim.
- Poddam się, jeśli pozwolicie im odejść — odparłam i zerknęłam w kierunku nadprzyrodzonych.
- Nie ma mowy — Nagle poczułam silną dłoń na moim ramieniu.
Był to Thomas, który po chwili zaczął przeradzać się w wilka. Na miejscu paznokci wyrosły mu czarne pazury, oczy poczęły zmieniać kolor, a jego ciało wygięło się w łuk. Nagle oślepił mnie jasny płomień, który stworzył ognistą kopułę otaczającą ciało zwierzęcia. Czy przemiana sprawia mu ból? "Czy boli go, gdy wyrastają mu pazury i uzębienie? Jak to jest być kimś takim? Nie potrafię odpowiedzieć na żadne z tych pytań. Mam tylko nadzieję, że nikt dziś nie ucierpi." Nawet nie zauważyłam, gdy Nina i Simon także się przemienili. Byłam chyba zbyt zajęta obserwowaniem przemiany Thomasa.
- Nie pamiętasz nas, ale my pamiętamy cię. Zapomniałaś o tym, co nas łączyło, ale z czasem odzyskasz wspomnienia i poznasz prawdziwą siebie — wyjąkał wilk, a z jego oczu spłynęła kropla słonych łez.
Komentarze (12)
Zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania