Nadprzyrodzona - Rozdział 9
Przestałam przejmować się tym, że byłam w środku bitwy i z moich ust wydobył się głośny krzyk. Był tak donośny, iż w mgnieniu oka dotarł do Thomasa i reszty. Już po krótkiej chwili ujrzałam ich głowy nad sobą. Patrzyli na mnie tak, jakby wiedzieli co się właśnie działo.
- Zaczęło się — Simon spojrzał na Thomasa — Tabletki, którymi ją faszerowali przestały działać i przemiana zacznie się lada chwila.
- Musimy ją stąd zabrać i to natychmiast! - krzyknął ciemnowłosy, nie zwracając uwagi na stan, w którym się znajdowałam.
Przez głowę przelatywały mi tysiące różnych obrazów, które z jakiegoś powodu wydawały mi się bliskie. Widziałam kobietę, która kiedyś wcześniej mi się przyśniła, oraz mężczyznę, który ją bił i poniżał. Jednak tym razem byli szczęśliwi. Biegali, śmiali się i trzymali w objęciach małą, jasnowłosą dziewczynkę. Po chwili obraz szczęśliwej rodziny znikł, a przed oczami ujrzałam wydarzenia z mojego koszmaru. Był w nim ten sam mężczyzna i ta sama kobieta. Na ich twarzach malowała się nienawiść i złość. Mężczyzna znęcał się nad kobietą i traktował ją jak najgorszego śmiecia. Kim byli ci ludzie i co się między nimi wydarzyło? Co było przyczyną ich wzajemnej wrogości? Tego nie wiedziałam. Poczułam, jak po mojej twarzy spłynęło kilka łez. Zobaczyłam mroczki przed oczami i wydarzenia, które przed chwilą ujrzałam, wyparowały. Ból ustępował, ale nie czułam się już tak samo, jak przed tym zdarzeniem. Coś się zmieniło. Odzyskałam władanie nad ciałem, ale gdy tylko mroczki zniknęły, a ja odzyskałam wzrok, zrozumiałam, że nie byłam już w pełni sobą.
- Greta nie denerwuj się, bo to pogorszy sprawę — Nina próbowała mnie uspokoić, jakby coś, co za chwilę miałam ujrzeć, miało mnie wyrwać z równowagi.
Nadal leżałam na twardej ziemi i czułam się jak nowo narodzona. Cały mój spokój wyparował, gdy spojrzałam na swoje ręce. Teraz były włochatymi łapami, na których końcu znajdowały się czarne i ostre pazury. Poruszyłam nimi, aby upewnić się, że to coś należało do mnie i gdy to zrobiłam, nie miałam już żadnych wątpliwości. Lekko brązowe futro otaczało moje całe ciało, a ogromne kły drażniły moją jamę ustną. Miałam ochotę, coś rozwalić, uciec i nigdy nie wracać. Podniosłam się więc na cztery łapy i nagle na moją drogę napatoczył się Simon.
- Greta, nie rób tego. Nie uciekaj, pomożemy ci — odparł i chciał mnie złapać, ale ja odtrąciłam go na bok.
- Przepraszam — warknęłam i pobiegłam w kierunku lasu.
Biegłam przez dłuższą chwilę, aż nagle poczułam ogromny głód. Stałam na leśnej polanie i wypatrywałam czegoś, co mogłoby się nadać do zaspokojenia moich pragnień. W pewnym momencie zobaczyłam palące się ognisko i mały, niebieski namiot. Przy ogniu siedział jakiś nastolatek. Coś w wewnątrz mojego ciała zapragnęło krwi. Próbowałam pozbyć się tego uczucia, ale na nic to się zdało. Kły same wydarły się na zewnątrz, a pazury stały się większe, niż wcześniej. Nienawidziłam tego, kim się stałam.
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania