Nadzieja
Patrząc w jej oczy
jasne i radosne
dostrzegam ujmującą pyszność słów
mosiężną zbroję
cichego niedostrzegalnego świetlika
głęboko w duszy
Odchodzi
porażając szczęściem
Po latach znów ją spotykam
na zakręcie
Patrząc w jej oczy
ciemne i mroczne
dostrzegam okrutną iluzję serca
przerobiony zmarnowany złom
kulę jasnego światła
próbującą pozostać w duszy
panującą nad wszystkim
Odwracając się
poraziła mnie jeszcze
bólem
Po czym odeszłam
od lustra
Komentarze (9)
Pozdrawiam serdecznie
Ale powiem jeszcze, że w tej formie jaka jest, może się ten wiersz podobać. Mi się podoba przynajmniej.
Pozdrowienia przesyłam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania