Poprzednie częściNajszczęśliwszy z kwiatów 1

Najszczęśliwszy z kwiatów 8

– Wiesz nie chce mi się o tym gadać, to takie głupie dziecinne, mówiłem ci już, wygłupiłem się i tyle.

– No, coś ty taki...? – Róża czując, że ten temat nie ma szans powodzenia, zmieniła strategię. – Hej, a bal? O balu nic nie mówiłeś, opowiesz jak było? Proszę!

– Wiesz, ja tego ciągle nie mogę pojąć – z pewnym w ociąganiem Artur w końcu zaczął. – Bal był naprawdę rewelacyjny. Przetańczyliśmy całą noc. W pewnym momencie… Tam była taka antresola, można było popatrzeć na salę z góry. Weszliśmy, przyglądaliśmy się bawiącym, było jak w bajce... Nie, to była bajka. Nie wiem czy wiesz, o czym mówię? Ta muzyka, serpentyny, balony… Wszystko mieniło się brokatem. A może to nie był brokat, może to po prostu, były czary? – Na chwilę zwiesił głos, jakby cofał się do chwili, o której opowiadał. – Trzymałem ją za rękę. W pewnym momencie, poczułem, że jej dłoń ściska moją nieco mocniej. Nasze oczy się spotkały… To wszystko wybuchło. Nie było nic, tylko ona i... Nie było innych ludzi, balu, czy reszty świata…

Zamilkł nagle. Jego rozpromieniona wspomnieniem twarz, zaczęła tracić blask, by sposępnieć niczym Słońce, które opadły czarne chmury.

– Hej no gadaj! Nie przerywaj w najciekawszym momencie! Gadaj! Co się stało?! Pocałowałeś ją?

Artur zaczął głośniej oddychać, róża wiedziała, że zbiera myśli.

– Wiesz, tamto… To było tak, jakby ogień żył swoim życiem… To było to, co się stało... Wszelkie bariery, po prostu niczego nie było. Nic się nie liczyło, była tylko ona. Ona to była… Jest dla mnie wszystkim. Myślałem, że ja też dla niej coś znaczę. Ale, to nie ważne… Ależ byłem głupi! Jak w ogóle mogłem pomyśleć, że taka kobieta i ja… Naprawdę jestem głupi! – Machnął nerwowo ręką. – Nie chce mi się o tym gadać! Idę spać.

Zaczął przygotowywać posłanie uważając temat za wyczerpany.

– Ale czemu? Nie rozumiem? – Róża ciągle drążyła. – Widziałam was jak rozmawialiście, patrzeliście na siebie… Co się stało? Możesz mi to wyjaśnić?

– Skończ już proszę! Wyjaśnić! Wyjaśnić! – Zaczął machać nerwowo rękami. – Co wyjaśnić?! Co mam ci powiedzieć, że nie jestem dość dobry? Jestem garbaty, rozumiesz?!

Róża patrzyła zdumiona na Artura.

– Ale ty nie jesteś… – nie zdążyła dokończyć, gdyż zaczął nerwowo wykrzykiwać.

– „Jestem garbaty jak moja róża.” Porównanie takie bardzo trafne, nie sadzisz?!

– Tak powiedziała?

– Nic nie mam... „Ile warta jest miłość? Co można za nią kupić.” Znasz się na metaforach?

– Naprawdę tak ci powiedziała? – Rozmowa znowu zamarła na dłuższą chwilę, w końcu róża pociągnęła temat. – I co dalej? Przecież ją... No przecież słyszysz mowę kwiatów i, ona… Wiesz, co to znaczy?

– Taaak... wiem. Nic nie znaczy! Rozumiesz?! To głupoty! – Rzucił marynarkę na fotel. – Dalej?! Jakie dalej?! To już wszystko! – Zgasił światło i położył się na łóżku. – Nie będzie żadnego dalej. To koniec.

– Ale…– kwiat nie mógł pojąć tego, co słyszał.

– Nie będę o tym więcej gadał! Usłyszę jeszcze słowo od ciebie i lecisz przez okno. Rozumiesz?!

Groźba wydała się nad wyraz poważna, mimo to róża ciągnęła dalej:

– No dobra, już dobra… już nic nie mówię. Ale…

W ciemnościach usłyszała jak Artur podnosi się na łóżku i choć nie widziała go, wiedziała, że kolejne słowo zapewni jej darmowy bilet z trzeciego piętra hotelu, prosto w mroźne zaspy na zewnątrz. Mimo że oboje nie spali, przez resztę nocy nie odważyła się już wypowiedzieć ani jednego słowa.

Skoro świt, Artur, zebrał swoje rzeczy i bez słowa ruszył w kierunku drzwi.

– To tak? Zostawisz mnie tu samą? – Mężczyzna odwrócił się w jej stronę.

– Ktoś cię tu znajdzie. Zobaczysz będzie dobrze – powiedział bez przekonania.

– Tak i znowu będą się ze mnie śmiać. Zapomniałeś? Jestem garbata.

Artur uchylił już drzwi, aby wyjść, lecz westchnął głęboko i podszedł do róży. Wyciągnął ją z wody i położył na stole. Błysnęło ostrze scyzoryka.

– Co robisz?! Nie...!

Nie zważając na protesty odciął pąk, z częścią zdeformowanej łodygi, po czym schował kwiat do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Wyszedł przy akompaniamencie złorzeczeń, dobywających się spod poły jego okrycia.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Margerita 23.05.2018
    No nareszcie hura super część
  • No, Marg, specjalnie dla ciebie :)
  • Justyska 24.05.2018
    Pewnie specjalnie dla Mar phi :D Trochę Cię popędzić i już jak pięknie:) Choć nie powiem, musiałam zajrzeć do poprzednich i sobie przypomnieć, bo się tak ociągałeś:D A tak poważnie, to jestem urzeczona tą historią, super, że jest kontynuacja:)
    Pozdrawiam serdecznie z rana i życzę miłego dnia!
  • Justyska kolejna część będzie specjalnie dla Ciebie :)))
    Przepraszam bardzo za ociąganie, postaram się aby kolejna „napisała sie” w miarę prędzej :)
    Dzięki, że jesteś jedną z tych, które mnie pogoniły do kontynuacji tego opka :)
    Pozdrawiam gorąco :)
  • Szudracz 24.05.2018
    O w mordę jeża. :) Konkretnie załatwił sprawę.
    Jeszcze nie koniec, tym bardziej ciekawie. :)
  • Hej Szu :))
    Fajnie, że jesteś. Myślałem, że to opowiadanie padło łupem zapomnienia, ale widzę, że jednak nie do końca.
    Bardzo mi miło, że śledzisz to nadal:))
    Pozdrawiam :)
  • Bożena Joanna 24.05.2018
    Wspaniały dialog z różą. Pozbawiłeś ją brzydkiego pałąka i pozostał piękny kwiat, ale róża jak kobieta nie daje Ci spokoju i gdera. Piękne! Pozdrowienia!
  • Dziękuje bardzo Bożeno za wizytę i komentarz. Bardzo mi miło!
    Pozdrawiam gorąco :)
  • Karawan 24.05.2018
    z pewnym w ociąganiem Artur w końcu zaczął. - dałbym imię na ostatku i bez kropki, bo dialog ciągniesz dalej; bal był... 5.
  • Witaj Karawanie! Ten opek to taki „dziewczynski”, mimo to, fajnie, że wpadłeś. Klimatem trochę do Twojej Oberży, choć to w innych czasach, zbliżona jest Piekarnia, jeśli znajdziesz chwile zajrzyj tam, tamto jest bardziej „chłopackie” , trochę samoreklamy :) jeśl masz ochotę oczywiście.

    Z interpunkcją, zapisami dialogów i ortografią ( w tej kolejności) mam straszne problemy, ale robię co mogę. Każda rada i podpowiedź miłe widziane.
    Obczaje Twoje wskazanie.
    Dzięki bardzo, pozdrawiam!
  • MarBe 27.05.2018
    Artur tak jak ta panna postępując tak z różą zapragnął widocznie ideału, a nie kogoś lub czegoś takiego jakie jest.
    Piękna część i czekam na kolejną.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania