Najwyższa cena cz.1

Nastoletnia Lisa rozwieszała pranie na balkonie nucąc coś pod nosem. Nagle, między łopatkami, poczuła metalowy, okrągły przedmiot o niedużym przekroju.

- Stać, policja! Ręce do góry! - usłyszała.

Szybko się odwróciła.

Za sobą zobaczyła Paula Rennera, swojego o dwanaście lat starszego przyjaciela, a zarazem partnera na służbie jej ojca - Semira. Był to wysoki, dobrze zbudowany i silny mężczyzna o trochę dłuższych blond włosach, zielonych oczach i szczerym uśmiechu.

- Prawie się wystraszyłam - zaśmiała się.

- Kiedyś uda mi się ciebie wystraszyć, ale na razie oddaję - uśmiechnął się podając jej wałek malarski.

- Odmalowałeś już wszystko?

- No, tak mniej więcej. Ale ja tutaj w innej sprawie. Jest Semir?

- A widzisz go tu gdzieś?... Pojechał na zakupy.

- Może i lepiej, że go nie ma. Nie musi od razu o wszystkim wiedzieć.

- A co się dzieje? - zapytała podejrzliwie.

- Miałbym prośbę. Od razu mówię, że nie musisz się zgadzać.

- No, mów.

- Polujemy na jednego gościa: Carla Brauna.

- Co zrobił?

- Narkotyki, hazard, handel żywym towarem.

- I co ja mam mieć z tym wspólnego?

- Chcemy go złapać na gorącym uczynku, ale do tego potrzebna jest twoja pomoc. Braun ma klub w Kolonii. Wpuszczają tam tylko pary narzeczonych. Chodzi o to, żebyś udawała moją narzeczoną, a potem, żebyś dała się porwać.

- Co? Chyba zwariowałeś! Mam dać się zawieść do domu publicznego? Przecież macie na komendzie policjantki, które lepiej sprawdzą się w takim zadaniu.

- Owszem, ale problem w tym, że Braun gustuje w dziewczynach, które mają osiemnaście - dwadzieścia lat, a my nie mamy nikogo w takim przedziale wiekowym. Będziesz miała ochronę, nadajnik, podsłuch i kamerkę. Nie spuścimy cię z oczu.

- Tata się na to nie zgodzi - stwierdziła krótko.

- Jeżeli ty się zgodzisz, to jakoś go przekonam. Wiem, że nie jesteś gotowa na taką akcję - dodał widząc zdezorientowaną Lisę - ale cię potrzebujemy. Pół swojego życia spędziłaś na komendzie, widziałaś na czym polegają takie akcje. Jutro cię we wszystko wprowadzę, omówimy szczegóły, tylko potrzebuję twojej zgody.

Wzięła głęboki oddech i po chwili powiedziała:

- No, niech będzie.

- Lisa, jesteś super - ucieszył się.

- Tylko pogadaj z tatą.

- Wiem, o nic się nie martw, ja to załatwię - puścił do niej oko.

Następnego ranka Semir, Paul i Lisa siedzieli w biurze policjantów.

- Nie chcę, żebyś brała w tym udział - powiedział srogo Semir chodząc nerwowo po pokoju.

- Tato, muszę to zrobić - zaprotestowała.

- Nie musisz.

- Ale chcę.

- Nie ma takiej możliwości. Nie będziesz się pakować w porwania.

- Sama mogę decydować o tym, co robię.

- Nie możesz! - podniósł głos. - Masz dopiero siedemnaście lat.

- Jeszcze tylko przez trzy miesiące - zauważyła.

- Semir - wtrącił się Paul - nie ma czasu na takie dyskusje. Musimy działać, a tylko ona może nam pomóc.

Semir wyszedł z biura, a Paul zaczął tłumaczyć nastolatce, jak będzie przebiegać akcja:

- Koło Brauna kręcą się moi dawni znajomi. Poznaliśmy się jeszcze zanim poszedłem do akademii. Prawdopodobnie oni dostarczają mu dziewczyny. Będziemy musieli znaleźć ich w klubie i dyskretnie im ciebie podsunąć. Ponad to, mamy do czynienia z bardzo oryginalnym klubem. Wpuszczają tylko zaręczone pary, które szukają innych par do wspólnej "zabawy". Nie zdziw się więc, jak zobaczysz bzykającą się parę.

- Spoko, nie jestem dzieckiem. Problem w tym, że nie bardzo wiem, w co się ubrać.

- Hmmm... - popatrzył na nią uważnie. - W coś pomiędzy seksownie a wulgarnie i najlepiej by było, gdybyś makijażem dodała sobie kilka miesięcy, żeby nie mieli wątpliwości, co do twojego wieku.

- Da się zrobić - uśmiechnęła się.

Przygotowania do akcji trwały pełną parą. Późnym popołudniem Paul rozmawiał z Semirem, gdy na komendę weszła Lisa.

Szła bardzo pewnie, wyprostowana, z podniesioną głową. Miała na sobie czarną obcisłą bluzkę z rozcięciem na plecach i głębokim dekoltem oraz również czarne spodenki ledwo zakrywające pośladki. Uwięczeniem kreacji były wyprostowane włosy, mocny makijaż, srebrne, podłużne kolczyki, podobny do nich wisiorek sięgający miedzy piersi, bransoletka i wysokie szpilki.

Paul patrzył na nią dłuższą chwilę, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Na całej komendzie nie było policjanta, który by się za nią nie obejrzał. Jej wygląd nie spodobał się tylko Semirowi.

- Nie ma mowy, żebyś tak poszła - powiedział ostro.

- Daj spokój, Semir - powiedział Paul. - Jest idealnie - dodał puszczając do niej oko. - Impreza zaczyna się za dwie godziny, więc mamy czas na zamontowanie kamer.

- Nie będzie żadnych kamer, ani podsłuchów - wtrąciła się szefowa, Kim Kruger.

- Jak to? - zdziwił się Semir.

- Pani prokurator stwierdziła, że to za duże ryzyko i jedyne co mamy do dyspozycji, to nadajnik - powiedziała podając go nastolatce. - Ukryj go dobrze.

Lisa odwróciła się na moment i schowała małe urządzenie do stanika.

- Paul, musisz zostawić też broń - kontynuowała szefowa.

- Muszę ją mieć. Jak w razie potrzeby mamy się bronić? - zdenerwował się policjant.

- Musicie sobie poradzić - zakończyła.

Paul i Lisa byli już w połowie drogi do klubu, gdy dziewczyna postanowiła dowiedzieć się, co gryzie jej przyjaciela:

- Zawsze się denerwujesz przed akcją?

- Każda akcja budzi jakieś emocje - próbował wywinąć się od odpowiedzi.

- A możesz mówić serio? Widzę, że dziwnie się zachowujesz.

- Jedziemy na żywca: bez podsłuchów, kamer, broni, pomocy, bez niczego. Jak mam cię chronić?

- I tak byś mnie nie ochronił - uśmiechnęła się. - Mam dać się porwać, jak chciałbyś mi pomóc? Do póki będę w klubie, nic mi nie grozi, a później i tak wszystko potoczy się swoim tokiem.

- Masz rację - rzekł po chwili. - To dla ciebie - dodał podając jej niewielki niebieskie pudełeczko.

- Co to?

- Otwórz.

W środku znajdował się srebrny pierścionek delikatnie rozszerzający się ku górze. Ozdobiony był kilkoma drobnymi diamencikami, które zbiegały się wokół jednego, trochę większego diamentu ma wierzchołku.

- Jest piękny - szepnęła - ale...

- Pomyślałem, że skoro masz być mają narzeczoną, to musisz mieć jakąś błyskotkę.

- Dziękuję - uśmiechnęła się.

Weszli do klubu uważnie się rozglądając.

Klub był pełny. Głośna muzyka, huk i wrzawa uniemożliwiały słyszenie własnych myśli, a co dopiero rozmowy. Najwięcej ludzi tańczyło na parkiecie, ktoś siedział przy stoliku, ktoś przy barze.

- Nie oddalaj się! - rzekł Paul.

- Nie mam zamiaru - odparła.

Wziął ją za rękę. Weszli na parkiet i zaczęli tańczyć. Lisa patrzyła dyskretnie na balkony VIP w poszukiwaniu Brauna.

- Drugi balkon od lewej, facet w czarnej koszuli - powiedziała.

- Ok, wiedzę - stwierdził po chwili. - Są moi dawni znajomi, o których ci mówiłem. Najwyższy czas zacząć bawić się w zakochanych, więc nie zdziw się, jak na przykład złapię cię za nogę - powiedział z poważną miną.

- Albo za tyłek - uśmiechnęła się.

- No, skoro proponujesz - odwzajemnił jej uśmiech puszczając do niej oko.

- Tylko wiesz... Wszystko w granicach przyzwoitości.

- Nie bój się, nie przelecę cię.

- Uwielbiam twoją bezpośredniość - zaczęła się śmiać.

Dosiedli się do znajomych Paula. Lisa siedziała na kolanach policjanta, który trzymał rękę wysoko na jej udzie. Rozmawiali, przytulali się i wysyłali sobie dwuznaczne uśmiechy i spojrzenia. Wszystko wyglądało na tyle prawdziwie, że nikt nie zorientował się, że to tylko gra.

Paul szepnął jej coś do ucha. Oddalili się i zniknęli gdzieś w tłumie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania