Poprzednie częściNajwyższa cena cz.1

Najwyższa cena cz.3

Zobaczył pierścionek, który podarował dziewczynie kilka godzin wcześniej. Zabrał go ze sobą i pojechał do Hartmuda - głównego, policyjnego technika.

- Co z nadajnikiem? - zapytał.

- Jakaś awaria. Nie mogę go namierzyć.

- Jak to nie możesz? Musisz! To nasza jedyna szansa na odnalezienie Lisy! - krzyknął zdenerwowany.

- Uspokój się! Robię co mogę - odparł poirytowany technik.

Paul siedział w biurze czekając na dalsze rozkazy szefowej i pani prokurator. Obracał w palcach srebrny pierścionek. "Gdzie ty jesteś?", pomyślał. Wówczas do biura weszła szefowa.

- Renner, dzwonił Hartmud - zaczęła.

- Namierzył ją? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Nadajnik nadał jeden sygnał tuż za francuską granicą.

- Francja? Jedziemy.

- Czekaj! Prokuratura uznała, że zaprzestajemy akcji poszukiwawczej. Sprawę przejmuje Francja.

- Co? Przecież to niedorzeczne. Nie możemy Lisy teraz tak zostawić. Oni wszyscy oszaleli? - buntował się. Wziął kluczyki do samochodu i chciał wyjść.

- Renner! - zawołała Kruger. - Co planujesz?

- Znaleźć Lisę. Nie będę siedział i czekał, aż ktoś znajdzie jej zwłoki. Nie chcę tłumaczyć Semirowi, że nie będziemy jej szukać, bo tak wymyśliła pani prokurator. Sprowadzę ją, nawet jeśli będę musiał jechać na koniec świata.

- Daję ci wolną rękę, ale działasz nieoficjalnie.

- Dziękuję.

Lisa znajdowała się w ciemniej, chłodnej piwnicy. Razem z nią było jeszcze kilka dziewczyn. Stale pilnował je wysoki i łysy mężczyzna. Nastolatka siedziała koło niedużego okna. Widziała przez nie kilka drzew, ogrodzenie, a w oddali asfaltową drogę, po której co jakiś czas przejeżdżał samochód. Tylko wschód i zachód słońca pozwalały jej odróżnić każdy kolejny dzień od poprzedniego. Jej szminka już dawno przestała być czerwona. Zastąpiła ją zaschnięta krew z pękniętej dolnej wargi. W oczach nie było codziennej radości, lecz małe płomyki nadziei, które z każdym dniem stawały się coraz mniejsze. "Tato, gdzie jesteś? Potrzebuję cię", zastanawiała się. "Miałeś mnie szybko znaleźć, a nie zostawiać samej sobie." Z zamyślenia wyrywali ją mężczyźni, którzy co najmniej dwa razy dziennie zabierali jedną z dziewczyn. Nikt nie wiedział gdzie i dlaczego wracały zapłakane i poranione. Lisa nie chciała się tego dowiedzieć. Jednak i na nią przyszedł czas, choć na innych warunkach niż pozostałe dziewczyny.

 

Paul poświęcał całe dnie na szukanie jakiegokolwiek śladu, który mógł zaprowadzić go do nastolatki. Godzinami przesłuchiwał pracowników klubu i swoich znajomych, których udało się zatrzymać. Jednak ich zeznania nie wnosiły nic nowego do śledztwa. Przełomem okazał się słaby sygnał z nadajnika Lisy.

- Mam ją! - zawołał Hartmud.

- Gdzie? - dociekał Paul.

- Jest w Paryżu. Tu masz adres - podał mu kartkę z dokładnym miejscem, gdzie logował się nadajnik.

Policjant wziął ze sobą kilkoro kolegów, Hartmuda i szefową, i pojechał na miejsce. Droga bardzo mu się dłużyła. Każdy kolejny kilometr wydawał się nie mieć końca. Miał tylko nadzieję, że Lisie nic nie jest i niedługo przywiezie ją do domu.

Gdy przyjechali, na miejscu czekał już na nich dowódca francuskiej policji.

- Witam. Udało nam się uwolnić kilkanaście kobiet - zaczął Francuz.

- A ona? Była tutaj? - zapytał Paul pokazując mu zdjęcie Lisy.

- Nie znaleźliśmy jej. Były tylko te dziewczyny - wskazał na grupę młodych kobiet stojących koło karetki. - Znaleźliśmy jeszcze to - podał mu zielony inhalator.

- Należy do Lisy? - wtrąciła się Kruger.

- Niestety. Mówiła, że nie ma już duszności. Wzięła go tylko na wszelki wypadek.

- A jest w stanie opanować te ataki?

- Raz tak, raz nie.

Paul podszedł do młodych kobiet. Przyglądnął im się przez moment: były pobite, przestraszone. "Oby Lisa była w lepszym stanie", przeszło mu przez myśl. Wyciągnął zdjęcie dziewczyny i pokazał je kobietom.

- Była z wami? - zapytał. - To bardzo ważne.

- Jakiś mężczyzna ją kupił - usłyszał niepewny głos jednej z kobiet.

- Co to za mężczyzna? Znacie go? Umiecie go opisać? - na te pytanie nie dostał odpowiedzi. - Kiedy ją zabrał?

- Wczoraj, wieczorem.

- Gdzie? - to pytanie również pozostało zagadką.

Komisarz wsiadł do samochodu satelitarnego. Usiadł załamany na fotelu. Jego zachowanie nie umknęło uwadze szefowej.

- Znajdziemy ją - powiedziała.

- Jak? Nie mamy nic, co nas do niej zaprowadzi. W ogóle jej tu nie powinno być. Nawet nie wiemy, czy żyje.

- Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.

- Ale to za mało!

Zdenerwowany wyszedł z samochodu i odszedł kilka kroków dalej. Zawsze potrafił oddzielić życie prywatne od zawodowego, jednak nie tym razem. Czuł, że zawiódł całą komendę, Semira, a przede wszystkim Lisę, która była mu jak młodsza siostra. Miał się nią opiekować, pilnować, by nic złego się jej nie stało, a teraz stoi tu bezradny i bezsilny, sam potrzebujący pomocy. Wyciągnął z kieszeni pierścionek i obracał go w palcach. "Gdzie jesteś? Znajdę cię i przywiozę do domu, obiecuję." Z zadumy wyrwał go dźwięk sms - a. Odczytał go i wskoczył do samochodu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania