Poprzednie częściNajwyższa cena cz.1

Najwyższa cena cz.6

- Oni je... - szepnęła wpatrzona w blat biurka. - Oni je bili, katowali, gwałcili, tak brutalnie i bestialsko. Traktowali je gorzej niż zwierzęta - słowa z trudem przechodziły jej przez gardło.

- Byłaś na miejscu tych dziewczyn?

- Nie. Chcieli mnie wziąć, ale Braun powiedział, że na razie jestem nietykalna.

- Dlaczego?

- Byłam zarezerwowana przez tego faceta, u którego mnie znalazłeś. Przyszedł, zapłacił Braunowi i zabrał mnie do siebie.

- Jak ci się udało napisać do mnie sms - a?

- Zaczął się do mnie dobierać. Uderzyłam go czymś. Zemdlał. Drzwi były zamknięte, więc wzięłam jego telefon i napisałam. Wtedy on się obudził, uderzył mnie i związał. Resztę już znasz - z wyraźną ulgą zakończyła zdanie.

- Czemu akurat ciebie kupił?

- Skąd mam wiedzieć? - zdenerwowała się.

- Dobra, już cię nie męczę - popatrzył przez szklane drzwi. - Zaczekaj chwilę - dodał wychodząc pospiesznie z pomieszczenia.

Lisa wiedziała, że coś złego się stało. Mina Paula nie wróżyła nic dobrego. Policjant niezadowolony wrócił z powrotem:

- Lisa, przyszli z prokuratury. Chcą cię przesłuchać.

- To czemu jesteś taki niezadowolony?

- Znam tę dwójkę... Lubią wciskać nos w nie swoje sprawy. Mogą cię dopytywać o rzeczy, które nie powinny ich interesować - tłumaczył idąc z nią w stronę pokoju przesłuchań. - Powiedz, to co mówiłaś mi i będzie ok.

- Wejdziesz tam ze mną? - zapytała niepewnie.

- Chciałbym, ale nie mogę. Będę stać za szybą i w razie potrzeby cię zabiorę. Nie bój się, oni nie są aż tak straszni, jak wyglądają - z uśmiechem puścił do niej oko.

Podniesiona na duchu weszła do pokoju. Usiadła naprzeciwko dwóch panów z prokuratury ubranych w garnitury. Opowiedziała im całą historię, lecz to im nie wystarczyło.

- Co cię łączy z komisarzem Rennerem? - zaczął jeden z mężczyzn.

- Nic - odpowiedziała ewidentnie zaskoczona tym pytaniem. Szybko uzmysłowiła sobie, że to właśnie to miał na myśli Paul, mówiąc, że panowie lubią wtrącać się w nie swoje sprawy.

- Doprawdy? Jesteś tego pewna? - ciągnął drugi.

- Tak.

- To co powiesz na to? - zapytał pokazując jej kilka stop klatek z klubu, na których Lisa i Paul flirtowali oraz nagranie, gdzie namiętnie się całowali. - Dalej uważasz, że nic was nie łączy?

- Oczywiście - odpowiedziała bez emocji. - Mieliśmy udawać, że jesteśmy parą narzeczonych, to wszystko.

- Gdzie teraz mieszkasz?

- To chyba już nie pana interes.

- Mieszkasz u Rennera? Jesteście razem? - dopytywał zaciekle. - Łączy was coś? No, mów!

Lisa z każdym pytaniem, czuła, że za chwilę nie zapanuje nad emocjami. "Dlaczego tak dziwnie się czuję? Przecież się tylko przyjaźnimy. Nic więcej.", myślała. Nie rozumiała, co jej relacje z Paulem mają do sprawy i dlaczego to ich tak bardzo interesuje. Z zakłopotaniem rozglądała się po pokoju.

- Może ta cała akcja nie była udawana... Jesteście razem? Mów!... Wiesz, że brak odpowiedzi też jest odpowiedzią? Śpicie ze sobą?

Chciała stamtąd wyjść. Miała dość tego przesłuchania i nacisku. Spojrzała wystraszona na szybę wenecką.

- Wystarczy tego - powiedział Paul, jakby na życzenie Lisy wchodząc do pokoju.

- To my decydujemy, kiedy kończymy przesłuchanie. Nie masz prawa nam przerywać - stwierdził srogo jeden z mężczyzn.

- Mam prawo, jeżeli uważam, że wywołujecie na świadka za duży nacisk. - Chodź, Lisa - wyprowadził dziewczynę do biura. - Wszystko w porządku?

- Tak - odetchnęła z ulgą. - Dzięki. Czemu dopytywali o nasze relacje?

- Nie lubią mnie. Kiedyś ich trochę wkopałem przed ich szefem, przez co stracili stanowiska. Teraz chcą się odegrać.

- No, ale co ja mam do tego?

- Zbyt bliskie relacje ze świadkiem nie są mile widziane. Gdyby nas łączyło coś więcej, twoje zeznania mogłyby być podważone. Obrońca Brauna miałby podstawy, by sądzić, że mówisz to, co ci kazałem - wyjaśnił.

- Przecież to bez sensu. I tak mogę powiedzieć, to co chcesz i nikt tego nie udowodni.

- Wiem. Ale to jest prokuratura, tu nie zawsze wszystko ma sens. To co teraz będziesz robić? - zapytał zmieniając temat.

- Pójdę do taty. Posiedzę trochę przy nim.

- Zahaczysz po drodze o sklep? Tu masz listę i pieniądze. Jak skończę pracę, przyjadą po ciebie do szpitala.

- Dobra, cześć.

Paul szedł szpitalnym korytarzem. Mijał kolejne sale. Z jednej z nich wyszedł lekarz. Postanowił zapytać go o stan zdrowia Semira, a potem udał się do sali kolegi. Stanął przy drzwiach. Chwilę przysłuchiwał się temu, co Lisa opowiadała tacie:

- Byłam na przesłuchaniu. Najpierw przesłuchiwał mnie Paul, więc było całkiem spoko, ale później przyszli z prokuratury i szybko przestało być fajnie. Nie byli zbyt mili, lecz Paul się wtrącił i nie musiałam się z nimi długo męczyć. Dalej mieszkam u Paula. Powiedział, że zostanę u niego, dopóki nie wyzdrowiejesz. Troszczy się o mnie jak tylko może, chyba nawet trochę za bardzo - uśmiechnęła się. - Wiesz, jak się wczoraj gorzej poczułam, to nafaszerował mnie lekami, a potem wydzwaniał co godzinę, pytając czy sobie radzę i czy przypadkiem nie musi przyjechać, by mi pomóc - zaczęła się śmiać. Także widzisz... Nie musisz się martwić. Jestem pod bardzo dobrą opieką. Fajnie jest u niego, ale chciałabym, żebyśmy wrócili już do domu - posmutniała.

- Cześć, co z nim? - zapytał Paul wchodząc w końcu do sali.

- Bez zmian - westchnęła.

Siedzieli przy Semirze jeszcze kilka minut, po czym wrócili do domu.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • oldakowski2013 18.05.2018
    ..."wyprowadził dziewczynę do biura"... - chyba wyprowadził z biura...Chyba znalazłem ze dwa brakujące znaki interpunkcyjne, coraz bliżej jesteś mojej "piątki". Naprawdę , naprawdę jest blisko, ale dzisiaj jeszcze czwórka. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam.
  • Nysia 18.05.2018
    Dzięki :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania