Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Baśka (3) Nauka górniczego fachu w Obłoku Oorta

— Coś się tak zasłuchał? — Żółte oczy Oma łypały zaciekawione na mackowatego kolegę.

— Słyszę jakieś wycie i podchrząkiwanie w słuchawkach. — wysyczał Ima. — Może to dźwięki wydawane przez jakiegoś osobnika z nieznanej nam, obcej cywilizacji?

— Daj posłuchać. — Oma podpełzł do pulpitu i przyłożył głośnik do swojego lepkiego narządu słuchu. — Ale jazda! — wysyczał — To brzmi, jakby ktoś jęczał na torturach. — Zaśmiał się świszcząco. — Podlecimy zobaczyć. — Ima wybrał odpowiedni kurs i statek pomknął w kierunku zarejestrowanych odgłosów. Oma ocierał w zachwycie macki.

— Wspaniale! Już dawno nasza cywilizacja nikogo nie najeżdżała! — pokrzykiwał sycząc radośnie, zachwycony tą nagłą perspektywą. Jego żółte oczy nabrały teraz krwistego koloru. Ulokował się wygodnie w siedzisku i niecierpliwie wyczekiwał momentu, kiedy wyjdą z nadświetlnej i zidentyfikują źródło tych mrocznych dźwięków.

***

Wiadomość o spadku, jaki pozostawił wyklęty przez rodzinę Wujaszek, bardzo ją zaskoczyła. Choć z drugiej strony, ponoć z całej kliki, to ona była do niego najbardziej podobna. Nigdy nie przypuszczała, że będzie właścicielem „Przedsiębiorstwa Wydobywczego”, jak szumnie nazwał on tą swoją kosmiczną działalność górniczą. Jako niespokojna dusza, bez zbytnich sentymentów, spakowała się i wyleciała na orbitę, aby zobaczyć, w czego posiadanie właśnie weszła. Potężny transportowiec, przycumowany do orbitalnego parkingu, prezentował się tragicznie. Jeszcze gorzej wyglądało jego wnętrze. Spędziła w nim cały miesiąc, robiąc porządki i dostosowując go do swoich wymagań. Najgorsza była jednak nauka latania tym molochem. Wyrobienie licencji to jedno a latanie to drugie. Kiedy, odcumowując od pomostu parkingowego, zapomniała o zamknięciu śluzy zewnętrznej, część niezamocowanych elementów wyleciała z hangaru załadunkowego. Sytuację uratowało zatarasowanie otworu przez spychacz, który się stoczył i utknął w niedomkniętej śluzie, uniemożliwiając jednocześnie dalsze gubienie górniczych badziewi. Nieszczelność kadłuba spowodowała z kolei trudności w manewrowaniu, co w połączeniu z brakiem doświadczenia u pilota, poskutkowało złamaniem mocowania holu orbitalnego i ostatecznie, wyrwanie jego całego ramienia.

— Barbara Szczepanowska, urodzona w 2098 roku, w Polskiej kolonii, na Marsie. — Mundurowy cedził przez zęby, sporządzając raport z tego „wypadku”. — Proszę tu podpisać — wskazał palcem — i tu. To dla pani.

— Pięknie zaczynam — mruknęła, odbierając mandat oraz zobowiązanie do pokrycia kosztów naprawy.

Po kolejnych karkołomnych manewrach, postanowiła udać się na obrzeża Układu Słonecznego. Uznała, iż będzie to najlepsze miejsce, aby poćwiczyć latanie i rozdrabnianie skał, nim ostatecznie weźmie się za fedrowanie planetoid. Początkowo ćwiczyła zapamiętale manewr lądowania, wykorzystując Pluton oraz jego pięć niewielkich księżyców. Gdy uznała, iż wychodzi jej to nie najgorzej, zdecydowała podryfować trochę pomiędzy planetoidami w Obłoku Oorta. Całymi godzinami siedziała w kokpicie transportowca, pocieszając się śmierdzącym bimbrem i lawirując pomiędzy rzadkimi okruchami skalnymi. Wyobrażała sobie, że będzie tu tłoczno, a ostatecznie okazało się, iż musiała przeszukiwać strefę szperaczami, żeby dorwać jakąkolwiek planetoidę. Co jakiś czas, transportowiec był wstrząsany uderzeniami mniejszych skał, które przeoczała, gdy spała jak w amoku, na oparciu fotela. W takich sytuacjach zrywała się na równe nogi, wściekła niczym sto diabłów, i darła niemiłosiernie:

— Nosz, kurwa mać!

W związku, z brakiem widocznych postępów w nauce manewrowania górniczym sprzętem, coraz częściej popadała w skrajne przygnębienie. Usiłując się pocieszyć, chlała bimber i śpiewała donośnie. Jej chrapliwy głos niesiony był przy pomocy głośników, po całym transportowcu. Czasami, gdy zdarzyło się, że nieco przeholowała z trunkiem, załączała komunikator zewnętrzny. Wtedy stacje orbitalne i wszelkie inne obiekty w strefie międzyplanetarnej i dalszej nawet, miały wątpliwą przyjemność odbierać jej, raczej mało słowiczy głos. Po trzecim mandacie zrezygnowała z tej formy rozrywki. Postanowiła skupić się na nauce rozwalania skał złożonośnych, czy ewentualnie, próbach ich przechwycenia, w celach eksploatacyjnych.

***

Miejsce do którego przybyli, po wyjściu z nadświetlnej, nie było jakoś szczególnie ciekawe. Ot, peryferyjna strefa układu planetarnego, jakich tysiące w ramionach tej Galaktyki. Co gorsza, przestali słyszeć „dźwięki”, które ich tu ściągnęły. To trochę zniechęciło Oma i Ima, jednak ostatecznie postanowili przyjrzeć się tej okolicy. Świadomość napotkania zamieszkałych planet, które mogłyby stanowić łatwy cel, dla tych najeźdźców była bardzo kusząca. Dodali „gazu”, wzniecając jednocześnie tumany pyłu, ulatniające się z nieczyszczonych od dawna, dysz zapłonowych.

***

Samotność w otchłani kosmosu oraz brak ważniejszych zajęć, poza pędzeniem bimbru i opróżnianiem żywnościowych rezerw, sprawiła, że Baśkę czasami łapała głupawka. Wystrzeliwała wtedy na oślep jakąś torpedę fotonową i, w celu zapewnienia sobie doraźnej rozrywki, rozwalała sunącą cicho w próżni kosmicznej, planetoidę. Tak było i dziś. Siedziała z wyciągniętymi nogami na panelu sterowniczym, wyjadając fasolkę z puszki, gdy na pulpicie zamigotał czerwony punkcik.

— Kolejna skała pcha się w sam raz, na cel — zawyła z radością. Skoczyła na równe nogi i odbezpieczyła wyrzutnię torped, mlaskając i czkając na przemian. Ponieważ oczekiwanie bardzo jej się dłużyło, znudzona, zasnęła. Wybudzenie z drzemki było dość gwałtowne. Nie spodziewała się, iż uchwycona w szukaczu skała, tak szybko się do niej zbliży. Piskliwy alarm darł się straszliwie. Dane z czujników wskazywały, iż pędzący w jej kierunku obiekt, miał budowę metaliczną i nie był zbyt masywny. W teleskopie pokładowym widać było, iż otaczała go chmura pyłu.

— Pewnie ma luźną powierzchnię. — Pomyślała — Leci i się wykrusza.

Posprawdzała to i owo w czytniku czujnika i odbezpieczyła amunicję.

— Trzy torpedy powinny załatwić sprawę — zamruczała, przełykając pokaźny łyk bimbru. Oblizała usta i z radosnym okrzykiem — Juhuuuu! — wystrzeliła je, jedna po drugiej, w przeciągu trzydziestu sekund.

Popatrzyła na obraz z rzutu z teleskopu i opadła na fotel zniechęcona.

— Ups, nie trafiłam. No to jeszcze jedna salwa — krzyknęła radośnie, pociągnęła łyk bimbru, dla uzyskania pożądanej ostrości wzroku, czknęła i wypaliła kolejną serię pocisków.

***

— Manewr wymijający! — zagrzmiał Ima. Nikt z nich takiego nagłego zwrotu akcji się nie spodziewał.

— Co się dzieje? — Oma podskoczył na mackach do sterów.

— A bo ja wiem! Strzelają do nas! — Ima syczał wściekle.

— Ale kto? Co? Przecież chyba nie ta dryfująca kupa złomu? — Oczy Oma pulsowały krwistą czerwienią z wściekłości, jak nigdy dotąd. Ciało Ima zareagowało podobnie, drgając i czerwieniejąc naprzemiennie.

— Kolejny atak! Manewr…

***

— Juhuuu! — wrzasnęła zachwycona! — udało się. Choć szkoda, że rozpirzyłam ją tak dokumentnie. Nic z niej prawie nie zostało. Nie ma co zbierać. — Baśka opadła na fotel zniesmaczona. — Cholera, takim sposobem nigdy nic nie zarobię. A to pech. — Łyknęła krztynę bimbru, czknęła i zaczęła wypatrywać kolejnego celu…

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • Canulas 15.09.2017
    - Coś się tak zasłuchał? – żółte oczy Oma, łypały zaciekawione na mackowatego kolegę. - Żółte z wielkiej.

    Fajnie, że piszesz kontynuacją lub prequel. Spoko. Strawne, lekkie, nasączone odpowiednią dozą technicznego języka. Słowem, strawne.
    Kojarzy mi się z "Kapitanem Bombą"

    Postać "Baśki" Karykaturalna, acz ciekawa. Taka poczciwina, co zawsze na cztery łapy spadnie. Dobrze, że nie jest kryształowa, że ma swoje przywary. Nikt nie kocha paladynów w rubinowych zbrojach.

    Koniec przewidywalny, ale owa przewidywalność nie zaburzyła smaku.
    Jest git, choć z zachowaniem proporcji - czwórka.
  • Agnieszka Gu 15.09.2017
    Dzięki :) Człowiek czyta sto razy a i tak się jakiś błąd jeszcze znajdzie.
  • Canulas 16.09.2017
    Generalnie, skoro to część serii, mogłabyś to jakoś zaznaczyć, (jako pierwszą bądź trzecią) nie wiem. Ale skoro to z tego samego universum, można by o tym wspomnieć
  • Agnieszka Gu 17.09.2017
    Może i racja. Coś wymyślę, ale raczej bez numeracji. Baśka jest dość charakterystyczna i trudno mi się z nią rozstać (jestem jej fanką, w pewnym sensie :p ), więc pewnie będą jeszcze jakieś wtrącenia z nią tu i tam, w tekstach ;) Dzięki za radę :)
  • WWWoj 17.09.2017
    Hehe fajny klimacik :)
  • Agnieszka Gu 17.09.2017
    Dzięki za opinię :) Pozdr.
  • Agnieszka Gu, sugerujemy, abyś przeczytała wszystkie opowiadania zgłoszone do LBnProza i wybrała (przydzielając punkty zgodnie z regulaminem - znajdziesz go w opisie tego profilu) opowiadanie, które najbardziej Ci się podoba. Zapraszamy: http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/
  • Agnieszka Gu 07.10.2017
    Ok dzięki. Spróbuję się przegryźć przez te teksty :)
  • Adam T 12.11.2017
    Coś tu jednak jest nie tak. Pamiętam jakis czas temu lamenty na Opowi, że brakuje dobrej fantastyki, jest masa fantasy i innych zrzynek z gier, ale fantastyki (a juź o SF, czy jak kto woli sci-fi nie wspomnę).
    No i kiedy są tu teksty o Baśce, gdzie fantastyki jest ile wlezie, do tego z jajem jak się patrzy i z pazurem, tekst komentuje jedna osoba. To chyba polska cecha narodowa - marudzić i stękać - a kiedy się dostaje to, czego nie ma, to się tego nie zauważa, bo są przcieź inne rzeczy do marudzenia i stękania.
    Ja się cieszę i Baśce kibicuje. Obok kogoś, kto mlaskając i czkając rozpiżdża statki obcych nie można przejść obojetnie. Trzymam kciuki za Twoją historię
    Pozdrawiam ;))
  • Agnieszka Gu 12.11.2017
    "Reklama dźwignią handlu" - jak to mówią ;) A tutaj - wszyscy jesteśmy równo traktowani - co ma swój niewątpliwy urok i należy to traktować, jako bardzo pozytywny fakt.
    Tak więc, można mieć wyrobioną markę i wtedy czytamy w ciemno (bo wiadomo, że tekst może być interesujący), można być zauważonym przez przypadek, albo gdy kogoś w np. tytule coś zainteresuje. Inne możliwości wydają się rzadsze.
    Ja np. przez przypadek trafiłam na Twoje teksty, (bo ktoś - kogo tu znam, i wiem, że dobrze pisze, je docenił), więc z ciekawości zajrzałam. I teraz będę, z nieukrywaną przyjemnością, się przez nie przegryzać.

    Dzięki, za słowa wsparcia dla Baśki ;)
  • Pasja 02.12.2017
    wyklęty przez rodzinę Wujaszek pewnie wiedział, że ona da sobie radę.
    z całej kliki, to ona była do niego najbardziej podobna - zwariowana i pewnie postrzelony jak wujek

    Uznała, iż będzie to najlepsze miejsce, aby poćwiczyć latanie i rozdrabnianie skał, nim ostatecznie weźmie się za fedrowanie planetoid - kurs prawa jazdy trochę przypomina dzisiejsze procedury
    Całymi godzinami siedziała w kokpicie transportowca, pocieszając się śmierdzącym bimbrem i lawirując pomiędzy rzadkimi okruchami skalnymi - jednak jeżdżenie po "pijaku" to trochę niebezpieczne.
    i jeszcze "wściekła niczym sto diabłów, i darła niemiłosiernie:"
    Po trzecim mandacie zrezygnowała z tej formy rozrywki - a jednak ktoś czuwał i dawał mandaty. Tylko nie zabieramy prawa masz.
    Baśkę czasami łapała głupawka - po takiej ilości Birmy i dawce adrenaliny mię dziwię się.
    Bardzo podoba mi się Baśka, ma kobieta jaja. Pierwsze już zwycięstwo odniosła. Tylko chyba sam diabeł wie jak ona to robi, że jej wychodzi.
    Pozdrawiam:)
  • Pasja 02.12.2017
    jazdy*
    bimbru*
  • Agnieszka Gu 02.12.2017
    Szczerze przyznaję, że mnie szokuje - pozytywnie oczywiście - twoje tempo czytelnicze i wnikliwość, oraz ocena poszczególnych zdarzeń :)
    Jestem pełna podziwu :)
    Dzięki :)
  • Np to pięknie Baśka nawiązała kontakt z obcą cywilizacją :) i jak to mówią, dobry bimber nie jest zły :)
    Ciekawie i wesoło.
    Pozdrawiam
  • Agnieszka Gu 13.02.2018
    Witam,
    Ależ niespodzianka :) Bardzo mi miło, żeś zawitał do archiwum :)
  • Kim 08.03.2018
    Halo :)
    "— Coś się tak zasłuchał? — Żółte oczy Oma, łypały zaciekawione na mackowatego kolegę." - bez przecinka
    "— Wspaniale! Już dawno nasza Cywilizacja nikogo nie najeżdżała! " - czemu cywilizacja z wielkiej literki?
    ". Choć z drugiej strony, ponoć z całej kliki, to ona była do niego najbardziej podobna. Nigdy by nie przypuszczała, że będzie właścicielem „Przedsiębiorstwa Wydobywczego”, (...) " - hmmm byla/by/będzie to nadal ten sam czasownik tylko w innym czasie, zatem, niestety, śmierdzi powtórzeniem.
    " Najgorsza była jednak nauka latania tym molochem. Wyrobienie licencji to jedno a latanie to drugie." - czaję że to powtórzenie mogło być celowe, ale trochę nie ma dla mnie wydźwięku. nie lepiej użyć jakiegoś 'manewrowanie między rozszalałymi asteroidami to drugie' czy coś w tym stylu? :P
    " wskazał palcem — i tu. To dla Pani." - zwrot grzecznościowy do eksterminacji
    "Jej chrapliwy głos niesiony był, przy pomocy głośników, po całym transportowcu. Czasami, gdy zdarzyło jej (..)" - jej/jej. jedno do wyrzucenia (lepiej to drugie, bo zdanie dalej też jest kolejne 'jej' :P)
    Hehe, chyba tyle.
    Nooo, cała sytuacja przypomina mi trochę jakiś odcinek Kapitana Bomby :)))
    Fajna seria, parę błędów się wkradło. Ciekawe, że cofnęłaś akcję do wydarzeń sprzed zniszczenia sprzętu na asteroidzie. Zobaczymy, co fajnego wymyślisz dalej.
    Pozdrawiam :)
  • Agnieszka Gu 08.03.2018
    Witam i tutaj :)
    Wszystkie uwagi przyjmuję "na klatę" z wyjątkiem tej o - lataniu - co prawda twoja propozycja jest pełna polotu ale bardziej mi leży taki zapis, jaki jest ;)
    Bardzo ci dziękuję za te uwagi. Czytałam to chyba ze sto racy i wydawało się że oki, ale jak teraz wskazałaś palcem - tu i tu - to widzę od razu, że "no faktycznie, Kim ma rację" ;)) Dzięki
  • Margerita 09.05.2018
    Pięć bardzo ciekawa część
  • Agnieszka Gu 10.05.2018
    Dzięki Marg, żeś zajrzała :) Pozdrawiam
  • Okropny 09.08.2018
    Hy, hy, to się ufoludom dostało z przypadku :)
    Cisnę dalej
  • Agnieszka Gu 04.11.2018
    Okropny :)
  • Szudracz 04.11.2018
    Rozwaliła kosmitów. ;) Baśka stworzona jest do takich wyczynów. :)
  • Agnieszka Gu 04.11.2018
    Szudracz O boszszszeeee jakże mi miło, że lecisz z Baśką :)
    Straszniem zaszczycona :) Pozdrowionka :))
  • Tjeri 18.10.2019
    Hehe, a to byłby w powieści taki lekki przerwnik fabularny w celu rozluźnienia atmosfery. Z żartem sytuacyjnym może niezbyt wysokich lotów, ale nieźle opisane.
  • Agnieszka Gu 18.10.2019
    Tjeri bo tu jeszcze nie miałam na główną bohaterkę pomysłu ;) i trochę po omacku szukałam dla niej miejsca :) Dziękuję, że sue tu zakreciłaś :))
  • marok 21.10.2019
    Polubiłem bardzo, ale nie ze względu na bimber. Przyjemnie się czytało, a i momenty były że się uśmiechnąłem ;)
  • Agnieszka Gu 22.10.2019
    marok - uśmiech to podstawa ;))
    Cieszy mnie twa obecność :)
    Pozdrowionka
  • Pontàrú 23.10.2019
    Hahahaha
    Ci kosmici XD
    To jest tak dobre! Uwielbiam postać Baśki!!
    Śmieję się i nie mam siły czepiać się stylu. Pewna piątka ode mnie!
  • Agnieszka Gu 24.10.2019
    Pontàrú taaaa sie trochę zdziwili ;p :)) taka łajba ich ostrzelała :D
    Dzięki ;))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania