Już pierwsze zdanie nie pozwala na zaszufladkowanie tego tekstu do klasycznej recenzji.
Fabuła filmu jest streszczana w oparciu o stany wewnętrzne narratorki opowiadania. I to jak!
Myślę, że warto byłoby je wysłać Polańskiemu i Catherine Deneuve.
To największa nagroda dla nich.
Mam nadzieję, że z filmu wyjdziesz, Lamb.
Jest niebezpiecznie.
No wlasnie. Ostatnie zdanie to klucz, jest niebezpiecznie.
Z tym wysylaniem takim osobistosciom tego czegos, to nie zartuj ;). Ogolnie ten tekst juz byl, przywrocilam go, bo dojrzalam, ze Nimfetka obejrzala film i chciala przeczytac tekst i urzeklo mnie to bardzo.
Jest cos, czego dlugo nie rozumialam, w moim odbiorze tego filmu, dopiero po dzisiejszym obejrzeniu ,,Dziecka Rosemary" zrozumialam, co to jest.
Zdawalo mi sie z poczatku, ze jestem ,,Wstretem" zafascynowana, natomiast..zobaczywszy go w komfortowych warunkach i wzglednym spokoju, pozytywnym nastroju - cos w tym filmie odcisnelo we mnie pietno nie tyle fascynacji, co zaniepokojenia.
To samo dokladnie uczucie mam po ,,Dziecku Rosemary", zostal mi jeszcze ,,Lokator", ale jest cos w tym wczesnym Polanskim, co dociera do jakichs niebezpiecznych pokladow mojego mozgu i budzi moje zaniepokojenie, lek.
I jakze on umial dobrac aktorki.
Przeciez te jego kruche psychicznie i fizycznie, odrealnione blondynki, to jest jakies mistrzostwo.
W ,,Lokatorze" juz niestety chyba nie ma kruchej blondynki :(.
Lamb, to dobrze, że w komfortowych warunkach była możliwość kolejnego odbioru. Uff..
A dlaczego pomysł z wysłaniem tego tekstu ma być żartem?
Ino na francuski przetłumaczyć i na ichnie nośniki w necie słać.
Polański mistrz emocji. Psychologicznego wgryzania. Lokator też robi wrażenie.
Żydowskie utalentowane dziecko w czasie wojny nagromadziło doświadczeń. A później... to zderzenie z możliwościami.
A Nóż w wodzie - widziałaś?
Też warto.
Ojciec niepokoju, bynajmniej słusznie moralnego.
Wrotycz, ja narazie tylko ,,Wstret" i ,,Dziecko Rosemary" widzialam, tak sobie dawkuje, bo dosc niepokojaco na mnie te obrazy dzialaja.
Widzialam kiedys ,,Pianiste", byl dosc holi£udzki, nie zachwycil mnie, no a potem ten ,,Wstret" mnie zachwycil i zaniepokoil, i doszukalam sie, te trzy; Dziecko Rosemary, Wstret i Lokator maja wspolny grunt. Moze po obejrzeniu i przetrawieniu wszystkich trzech jeszcze cos nabazgrze, w oparciu o.
Wrócę jak obejrzę... chociaż jakby to ująć z jednej strony lekka obawa, bo przesiąkam takimi rzeczami.
Ciekawy opis filmu, zachęcający do obejrzenia. Pozdrawiam
Jak przesiakasz, to mozliwe, ze Cie ruszy, dla mnie skrajnie niepokojacy obraz. Ale milo bardzo, ze cos co napisalam w jakis sposob zacheca do zapozania sie z dzielem o wiele wiekszego wymiaru, niz to co napisalam.
Punkt dla mnie, cenny, bo nad wyraz rzadko zdaje mi sie byc pozyteczna. Dziekuje ;).
Lamb Nie wiem od czego zacząć. Zacznę jak mój sen, noc. Od środka.Pękające ściany - łapska, lampa - dobrze oddane wizualizacje strachu paniki zagrożenia, trochę drażniły mnie dźwięki w oprawie muzycznej, pewnie tak miało być...ale jakoś hmm przemęczenie innymi uciążliwymi hałasami robi swoje. Cały proces, rozwój choroby dobrze przedstawiony. Pamiętam słowa kogoś mi bliskiego, którego mama zachorowała na schizofrenię jak był dzieckiem. "Że tak się często zaczyna samotność, depresja". Że jakby schizofrenia to inna twarz depresji. Tak mnie to wtedy zszkowało. Te słowa.
I pamiętam wzrok...ten wzrok...i jeszcze jeden mam tutaj taki obraz młodej dziewczyny ze szpitala...to było dawno...a obraz mam mocno żywy. W filmie jest ukazana samotność i ten wzrok. Plus wstręt? Do mężczyzn, obawa z ich strony, zaborcze uczucie względem siostry.
Jest inny, jest godny polecenia.
A Twoje słowa oczywiście trafnie to oddają.
Porozkladam sobie w czeysie jeszcze parę filmów, bo co za dużo tego typu( cięższego kalbiru) to niezdrowo. Ale warto się zmierzyć.
Jeszcze jedno. Zdjęcie pokazane na końcu filmu, przewinęło się też wcześniej. Hmm. Jeszcze wrócę do zdjęcia, dlaczego nie patrzy w kadr? Gdzie spogląda? Być może w zdjęciu jest wskazówka, którą reżyser podsunął, akcentując mocno wraz z zakończeniem filmu.
kalaallisut, dla mnie spoglada z wyraznym objawem obledu. Ma wzrok nader niepokojacy na tym zdjeciu, zdaje mi sie, ze juz wowczas skierowany na cos, co tylko ona widzi. Ze to wskazowka co do tego, ze Carol od dziecka przejawiala objawy, ktore byly przez srodwisko niezauwazane, bagatelizowane, az doszly do punktu krytycznego, wraz z wyjazdem siostry na wakacje.
Carol nie byla nigdy leczona, hospitalizowana.
Wg mnie ona na zdjeciu nie patrzy na nikogo konkretnego, ona juz wowczas patrzy na cos, czego my nie widzimy.
Lamb Tak, już w dzieciństwie było coś nie tak, spogląda z przerażeniem na coś spoza... być może coś urojonego( to chyba chciał Polański podkreślić, że nikt nie zauważał a choroba już się zaczęła w dzieciństwie). Jej postać i to co się dzieje jest niezauważalne, jest przezroczysta do momentu...tak. ten wstręt lęk do mężczyzn albo urojony albo spowodowany jakimś doświadczeniem.
W zyciu bym nie wpadla na to, ze o to moglo chodzic. Sadzilam, ze jest to powiazane z tekstem, nawet raz we dwie glowy z jedna juzerka zastanawialysmy sie nad tym pytaniem o to, dlaczego tak odpierdalam, i zadna nie wyweszyla nawet tropu Twojej mysli, o co idzie. Temat zmieniania kont wyglada nastepujaco; wczesniej zmienilam, bo bylam zazenowana swoimi pozostalosciami i myslalam, ze gdy stworze nowe i wystosuje prosbe, to admin tamto usunie. Nie usunal. Teraz zmienilam z innego powodu, ktory musi pozostac owiany tajemnica. Pozdrawiam ;).
Wlasnie jestes ciekawym przypadkiem, bo mam wrazenie, iz przez dziwny i niezwykly sposob, w jaki kodujesz mysli, nikt prawie nie jest w stanie Cie zrozumiec..
Co jest na swoj sposob tragiczne.
Ale na swoj i ciekawe.
Poczyniliscie spostrzezenie nie rozmijajace sie z prawdą, Florian Konrad.
Wychwyciliscie ową zbieżność niczym soczystego żuka, rzuciliście go na tacę komentarza.
Tylko go.
Dziękuję za przybycie, wychwycenie żuka i podzielenie się nim.
Połączenie recenzji z wymuskanym stylem pisarskim, tą niepospolitą, tylko Twoją własną poezją. Magiczny twór.
Rozpoczynasz niepozornym wstępem, który przypomina zwyczajną recenzję, a potem przypieprzasz tym:
„Mam jej krew pod paznokciami. Jej zagubienie mam w źrenicach, wlepionych w coś, czego nikt nie widzi. Czego nie ma.“
Balansujesz pomiędzy odczuwaniem, a celną obserwacją. Nie utożsamiasz się z Carol, a stajesz się jej częścią.
„Widzę w lustrze jej zamglone spojrzenie, a w piersi czuję coraz gwałtowniejsze ruchy pasożyta. Opija się moją krwią.“ – Niesamowitość po prostu.
Koniec też. Cały tekst to taka piękna klamra.
Pamiętam, że podczas oglądania filmu miałam wrażenie, że Carol ma po prostu zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Ale psychoza stopniowo przejmowała kontrolę nad jej zagubionym umysłem i to naprawdę podduszało. Opisujesz jak seans zamyka odbiorcę w centrum gorącej pary wodnej i zmusza do współodczuwania jej cierpienia.
Zgadzam się bezkompromisowo.
Świetny kawał spoetyzowanej recencji. A raczej poezji z jej elementami.
5 gwiazduniek.
,,Rozpoczynasz niepozornym wstępem, który przypomina zwyczajną recenzję, a potem przypieprzasz " - oo, tak. Bardzo taki byl wlasnie zamysl: podkrecac temperature.
I troche w mysl filmu - ze z pozoru normalnej (recenzji tu, osoby w filmie) - przepoczwarzyc w cos innego, zatracic kontury.
Tekst mocno emocjonalny, Twoje spostrzezenia, co do zamiarow, zaskakujaco trafne.
Ty jak coś napiszesz, to jakby obuchem dostać w łeb. Genialnie to połączyłaś. Potrafiłaś wejść w skórę bohaterki i rysować własne tatuaże. To ostatnie zdanie... No, brak mi słów. Jesteś wielka!
Sztuką jest umieć tak pisać o trudnych tematach, ja nie potrafię, Może ironią to bym jeszcze pojechała, ale nie potrafię wejść pod skórę i czytać to, co tam zapisane. Tak dotknąć bólu, to wyższa szkoła jazdy. Masz wielki talent.
Łechtasz moje niskie poczucie wartosci, niefałszywie skromne, tylko po prostu - ja wiekszosc swoich prac po chwili wyrzucam, nie widze w nich wartosci.
Ale jedyna "praca" ku ktorej czuje pociag, to pisanie. Szkoda, ze na tym "talencie" ani zlotowki nie idzie wyciągnąć.
Coz, ja z kolei nie umiem pisac na lekko i obyczajowo.
A Ty - to bardziej poezja.
Nie wyrzucaj, to grzech. Zacznij pokazywać swoje prace, wysyłaj do wydawnictw, bierz udział w konkursach, jest ich do groma i trochę, może kasy z tego nie ma, ale satysfakcja ogromna.
Z wydawnictwami ten problem - chcą życiorys, plan wydarzeń, konspekt. Ja takich rzeczy nie umiem, to mnie strasznie zniechęca. Po planie wydarzeń decydują, czy wgl czytać całość, a ja piszę w sposób zawoalowany, i konkrente plany wydarzeń są u mnie pomysłem poronionym. Konkursy - są zazwyczaj na określony temat, typu opisuj piękno ziemi podlaskiej. Ale może marudzę. Poszukam jakichś sensowniejszych.
Plus - ja raczej kocham formę opowiadania.
Na całą powieść bym się nie poważyła, w opowiadaniu mi dobrze.
Przyciąga mnie treść, czytam ją z zapartym tchem, ale zbyt dużo imienia głównej bohaterki, to trochę draznilo mój skupiony umysł, wyrywało mnie z transu w którym chciałam pozostać. Z pewnością nie oglądne tego filmu ale z chęcią przeczytam kolejna "recenzję".
Komentarze (34)
Fabuła filmu jest streszczana w oparciu o stany wewnętrzne narratorki opowiadania. I to jak!
Myślę, że warto byłoby je wysłać Polańskiemu i Catherine Deneuve.
To największa nagroda dla nich.
Mam nadzieję, że z filmu wyjdziesz, Lamb.
Jest niebezpiecznie.
Z tym wysylaniem takim osobistosciom tego czegos, to nie zartuj ;). Ogolnie ten tekst juz byl, przywrocilam go, bo dojrzalam, ze Nimfetka obejrzala film i chciala przeczytac tekst i urzeklo mnie to bardzo.
Jest cos, czego dlugo nie rozumialam, w moim odbiorze tego filmu, dopiero po dzisiejszym obejrzeniu ,,Dziecka Rosemary" zrozumialam, co to jest.
Zdawalo mi sie z poczatku, ze jestem ,,Wstretem" zafascynowana, natomiast..zobaczywszy go w komfortowych warunkach i wzglednym spokoju, pozytywnym nastroju - cos w tym filmie odcisnelo we mnie pietno nie tyle fascynacji, co zaniepokojenia.
To samo dokladnie uczucie mam po ,,Dziecku Rosemary", zostal mi jeszcze ,,Lokator", ale jest cos w tym wczesnym Polanskim, co dociera do jakichs niebezpiecznych pokladow mojego mozgu i budzi moje zaniepokojenie, lek.
I jakze on umial dobrac aktorki.
Przeciez te jego kruche psychicznie i fizycznie, odrealnione blondynki, to jest jakies mistrzostwo.
W ,,Lokatorze" juz niestety chyba nie ma kruchej blondynki :(.
A dlaczego pomysł z wysłaniem tego tekstu ma być żartem?
Ino na francuski przetłumaczyć i na ichnie nośniki w necie słać.
Polański mistrz emocji. Psychologicznego wgryzania. Lokator też robi wrażenie.
Żydowskie utalentowane dziecko w czasie wojny nagromadziło doświadczeń. A później... to zderzenie z możliwościami.
A Nóż w wodzie - widziałaś?
Też warto.
Ojciec niepokoju, bynajmniej słusznie moralnego.
Widzialam kiedys ,,Pianiste", byl dosc holi£udzki, nie zachwycil mnie, no a potem ten ,,Wstret" mnie zachwycil i zaniepokoil, i doszukalam sie, te trzy; Dziecko Rosemary, Wstret i Lokator maja wspolny grunt. Moze po obejrzeniu i przetrawieniu wszystkich trzech jeszcze cos nabazgrze, w oparciu o.
A Noz w wodzie tez zobacze, lubie noze :)).
Milo
Ciekawy opis filmu, zachęcający do obejrzenia. Pozdrawiam
Punkt dla mnie, cenny, bo nad wyraz rzadko zdaje mi sie byc pozyteczna. Dziekuje ;).
I pamiętam wzrok...ten wzrok...i jeszcze jeden mam tutaj taki obraz młodej dziewczyny ze szpitala...to było dawno...a obraz mam mocno żywy. W filmie jest ukazana samotność i ten wzrok. Plus wstręt? Do mężczyzn, obawa z ich strony, zaborcze uczucie względem siostry.
Jest inny, jest godny polecenia.
A Twoje słowa oczywiście trafnie to oddają.
Porozkladam sobie w czeysie jeszcze parę filmów, bo co za dużo tego typu( cięższego kalbiru) to niezdrowo. Ale warto się zmierzyć.
Carol nie byla nigdy leczona, hospitalizowana.
Wg mnie ona na zdjeciu nie patrzy na nikogo konkretnego, ona juz wowczas patrzy na cos, czego my nie widzimy.
Ze po co draze takie tematy? Bo mnie interesuja, zdaja mi sie byc niepokojaco fascynujace.
Co jest na swoj sposob tragiczne.
Ale na swoj i ciekawe.
Wychwyciliscie ową zbieżność niczym soczystego żuka, rzuciliście go na tacę komentarza.
Tylko go.
Dziękuję za przybycie, wychwycenie żuka i podzielenie się nim.
;))
Rozpoczynasz niepozornym wstępem, który przypomina zwyczajną recenzję, a potem przypieprzasz tym:
„Mam jej krew pod paznokciami. Jej zagubienie mam w źrenicach, wlepionych w coś, czego nikt nie widzi. Czego nie ma.“
Balansujesz pomiędzy odczuwaniem, a celną obserwacją. Nie utożsamiasz się z Carol, a stajesz się jej częścią.
„Widzę w lustrze jej zamglone spojrzenie, a w piersi czuję coraz gwałtowniejsze ruchy pasożyta. Opija się moją krwią.“ – Niesamowitość po prostu.
Koniec też. Cały tekst to taka piękna klamra.
Pamiętam, że podczas oglądania filmu miałam wrażenie, że Carol ma po prostu zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Ale psychoza stopniowo przejmowała kontrolę nad jej zagubionym umysłem i to naprawdę podduszało. Opisujesz jak seans zamyka odbiorcę w centrum gorącej pary wodnej i zmusza do współodczuwania jej cierpienia.
Zgadzam się bezkompromisowo.
Świetny kawał spoetyzowanej recencji. A raczej poezji z jej elementami.
5 gwiazduniek.
Teraz sie tylko rumienie i dziekuje :).
I troche w mysl filmu - ze z pozoru normalnej (recenzji tu, osoby w filmie) - przepoczwarzyc w cos innego, zatracic kontury.
Tekst mocno emocjonalny, Twoje spostrzezenia, co do zamiarow, zaskakujaco trafne.
Dziekuje Ci bardzo, Maluszku <3.
A film..jeden z tych, co zrobil na mnie najwieksze wrazenie w zyciu.
Bardzo duzo dla mnie znaczy, ze Ci siadlo.
To dosc wazny tekst dla mnie. I trudny.
Ale jedyna "praca" ku ktorej czuje pociag, to pisanie. Szkoda, ze na tym "talencie" ani zlotowki nie idzie wyciągnąć.
Coz, ja z kolei nie umiem pisac na lekko i obyczajowo.
A Ty - to bardziej poezja.
Plus - ja raczej kocham formę opowiadania.
Na całą powieść bym się nie poważyła, w opowiadaniu mi dobrze.
Ale Ty - poezje wysyłaj!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania