Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Neglerioza rozdział XVIII.

XVIII. Obłaskawianie żelaza

 

Klatka jest pustynią. Można krzyczeć, zedrzeć gardło, spalić kubki smakowe, schodzić buty, wkoło, wkoło, drzeć się, gardłować - i nic.

Klatka jest obca, nie da się z nią zaprzyjaźnić, wyżalić jej na niesprawiedliwy los, Jerzego Króla - króla sadystów, który uratował obcą dziewczynę, by się nad nią znęcać.

To też las, głuchy, syberyjski.

To obleśne wargi Łukasza, jego ciężki do zniesienia zapach.

To Renata, moja siostra, która lata temu wyjechała na Wyspy szukać szczęścia na zmywaku i od tamtej pory raczyła dwa, góra cztery razy zadzwonić, cholerna hrabianka, Megan Markle z Koziej Wólki.

Klatka jest tak samo wyniosła, okazuje mi wyższość i pogardę. Każe siedzieć bez ruchu, surowa nauczycielka Przysposobienia bezbronności, Edukacji dla niebezpieczeństwa.

Uśmiecha się do mnie szyderczo, szczerzy pręty. Połknął mnie dom-gigantyczna ryba, zły dredziarz wepchnął mnie, odurzoną prorokinię, prosto w paszczę orki wielkości wieżowca.

Ile już tak tkwię? Dzień, dwie doby? Kac się wzmaga, więc chyba krócej.

Pięknie zaplanowana akcja, wszystko zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach: barman, może cała obsługa Analogii zamieszana w proceder handlu ludźmi.

Bo sprzedadzą mnie do burdelu, wiem to. P jaką inną chorobę miałby być ten cyrk z tabsami w wódce? Wyhaczyli młodą, piękną nastolatkę-dziewicę, odurzyli... Dałam się złapać jak ostatnia naiwna, polazłam sama pozwiedzać Sodomę i mam za swoje - teraz będę obciągać brzuchatym Gruzinom, Grekom, czy Włochom, pracować za chleb, miskę soczewicy, oddawać to, co, kuźwa, mam najcenniejszego, rzucać perłę przed obleśne wieprze.

Ciemności kryją pokój. Pływam w nich, próbuję nabrać w dłonie i wypić choć parę kropli. Susza przepotworna.

Jureczek - kat zamknął mnie w karcerze i od tego czasu się nie pojawił.

Krzyczałam. W próżnię. Nie płaczę. Kac jest tak silny, że nie mam łez, ślozowałabym limfą, może krwią.

Mój organizm nie jest zdolny do produkcji wody. Nie pocę się, nie wydzielam niczego. W pochwie, czuję - też Sahara. Głębiej - deowulacja, komórka jajowa podsmażana na wolnym ogniu, podana ze szczypiorkiem i keczupem.

Ze trzydzieści razy próbowałam dzwonić na policję, pogotowie, do rodziców, Łukasza, Piotrka, Sandry, kogokolwiek. Telefon-onuca, filcowa owijka, tylko buczy, trzeszczy, albo duka głosem robota, że "abonent niedostępny", albo "brak sieci", czy "skonfiguruj ustawienia aparatu".

Spisek Rosjan! VAYANOVKA tak naprawdę jest organizacją przestępczą, żądną krwi mafią o właśnie, powolutku, ale nie cichaczem, legalnie, w blasku fleszy, w świetle prawa przejmuje kontrolę nad Polską i Polakami.

Zrobią nam tu kołchoz połączony z burdelem, barak niewolników, obóz koncentracyjny, sczołgają gorzej niż współwięźniowie pedofila, sprowadzą do roli mówiących zwierząt, które mają usługiwać w ich folwarku za kromkę chleba bez omasty.

Wydaje mi się, że zawsze starałam się być racjonalistką, nie myśleć magicznie. Wyśmiewałam ciemną wiarę w spiski, Masonów o wampirzych zębach, Żydów porywających dzieci na macę, spodki zielonych ludzików poukrywane w hangarach amerykańskich, ściśle tajnych baz.

Tera jednak jestem ciemna, bo jest mi ciemno. Straszno tu i do domu daleko, komórka z wiskozy nie nadaje się do użytku, padłam ofiarą zboczonych Słowaków, ośmiornicy kierowanej przez samego Putina.

Cała Europa jest umoczona, nawet Francuzi, nacja, jak się powszechnie uważa - tchórzy i potulnych ciołków. Kontynent bestii...

Pewnie zostanę wywieziona w głąb Czech, czy na Węgry, sczeznę w obskurnej norze zaspokajając szczerbatych Pepików, czy bratanków od szklanicy, uroda mi się posypie, zęby wypadną, albo wybiją mi je sztywnymi kutasiskami...

Gdzieś poza mną, w zaklatkowym świecie odzywają się głowonogi, dają się słyszeć istoty składające wyłącznie z dźwięków, jakie imitują, i platfusiastych, koślawych nożysk.

Przestaję oddychać. Cicho! - karcę się w myślach. Staram się wyławiać poszczególne słowa, składać je w zdania. Próbuję dopasować głosy do znanych mi postaci.

No tak - mój nadzorca/ oprawca włączył telewizor i ogląda powtórki Graczyków. Krzyczę, pomimo spieczonego gardła wrzeszczę na cały głos. Drań pogłaśnia pudło.

Ryczę, wyję. Jestem zwierzęciem o krok od śmierci w męczarniach. Zapadłam na afrykański pomór świń, okrutny rolnik wyciągnął mnie nagą za racice z klubu-chlewni i wrzucił do głębokiego dołu. Czekam z kilkudziesięcioma równie gołymi biedaczkami na wykonanie wyroku. Zaraz obleje nas benzyną i spali żywcem, albo zasunie ziemią. Jego oko nie będzie miało litości, jako rzecze Pismo (Nowa wieś, tegoroczny numer).

Z duszą na ramieniu nasłuchuję: podpina łychę do ciągnika, czy poszedł po kanister?

Kwik nie na wiele się zda. Przytulam się do niekoleżanki, kraty. Myślę o wszystkich, którzy na przestrzeni wieków usiłowali zakumplować się z klatkami, całowali je, opiewali, pisali sztuki teatralne o zimnych prętach, wysyłali im kartki urodzinowe z życzeniami, lizali starając się nie okazywać zniesmaczenia, albo wręcz chwalili delikatny, metaliczny posmak.

Umarłam w Analogii na potrzebę wolności. Wyjątkowo niepopularna, wręcz niemodna choroba. Odkąd pamiętam - jest wstydliwa, jak kiła.

Moje obolałe, skacowane zwłoki siedzą w kucki, słuchają, jak Wiesiek Graczyk okłamuje żonę, że był na meczu, a nie u kochanki.

Żałosne zachowanie bohatera szmiry, próba wypuszczenia tygrysa z klatki, by go pogłaskać.

A przecież to klatka jest tygrysem, siedzące w niej zwierzę - więźniem sumienia.

Tygrys ma błąd w imieniu. Blaknie, gubi sierść, wypadają mu zęby i pazury.

"Kici, kici, Margdusiu, nie zrobisz mi krzywdy? Mogę podejść bliżej?" - pyta inżynier Rumian.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Florian Konrad 15.02.2019
    tekst ani o Dziadach, ani nie pisany po halucynogenach :) dziękówa za zajrzenie
  • zingara 15.02.2019
    Po przeczytaniu Florek czuję się jakbym tam była.
  • Florian Konrad 15.02.2019
    boziuuuuu... to wielki, cudowny komplement dla mnie, jako pisarza, dziękówa
  • Aisak 15.02.2019
    wypadacie sztucznie, trochę więcej zaangażowania.
    Postarajcie się.
  • Florian Konrad 15.02.2019
    Aisak- że co proszę????
  • Aisak 15.02.2019
    nic Florek, nic :)
  • Wrotycz 15.02.2019
    "(...) klatka jest tygrysem, siedzące w niej zwierzę - więźniem sumienia. "
    O! Świetne. W ogóle podziwiam jak lekko udało się zrobić z klatki (tu i przedmiot i symbol) bohaterkę ważniejszą od uwięzionej kobiety.
    Początek nakierowuje na kraty świata wokół. Co i kto jest/może być dla nas klatką.
    Bardzo dobry rozdział. Taki zdyscyplinowany, może to efekt swoistości Klatki.
    5.
  • Florian Konrad 15.02.2019
    dziękuję. aż boję się, że rozczaruję - moją Dziewczynę, Ciebie i pozostałych czytelników, że następne rozdziały będą słabsze... a finalna diagnoza- ,,było fajnie, ale od rozdziału (...) - spartoliłeś".
  • Wrotycz 15.02.2019
    Jak kocha... :)
    A bój się, bój, zobaczymy.
  • Florian Konrad 15.02.2019
    tak w ogóle to ... mogę zdradzić? przepisuję 29 rozdział. i Tomek, bohater mój, jest gejem. nie, żebym zdradzał... no dobra- taki mały spoilerek
  • Wrotycz 15.02.2019
    Dlatego córeczka ma poniekąd problem z materialnym przyjściem na świat:)
  • Florian Konrad 15.02.2019
    zobaczysz, przeczytasz, może się spodobają nowe rozdziały. teraz bez obsuwy, bez obstrukcji, będą po 2 dziennie
  • Wrotycz 16.02.2019
    oki:)
  • Mia123a 15.02.2019
    Nie no co ty!
  • Florian Konrad 15.02.2019
    w jakim sensie?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania