Niby po co?
NIBY PO CO?
Po co mam się w szkole uczyć przedmiotów, które mnie w ogóle nie obchodzą i nie interesują? Mam swoje zainteresowania i nie muszę ich zmieniać. Uczenie się beznadziejnie głupich przedmiotów jest bezsensowne. Po co mam to wkuwać, skoro wiem, że nigdy nie będę tego używać? Jestem bardziej polonistką i mam do tego umysł. Moja przyjaciółka to przyszły lekarz, kocha chemię i biologię. Z polskiego nie jest za dobra, więc po co się go uczy? A dlaczego ja wkuwam te dziwne wzory chemiczne, sole i zasady? Do czego przydadzą mi się jakieś durne reguły fizyczne? Czy przyda mi się wartościowość potasu lub tlenu? A może muszę umieć obliczać pierwiastki i potęgi?
Każdy powinien uczyć się tego, co go interesuje. Iść we właściwym dla siebie kierunku. Mi wystarczy polski, historia i psychologia. Skoro Kasia chce być biologiem- proszę bardzo! Iza niech idzie na medycynę, Grzesiek na fizykę, ale po co ja mam to wkuwać, skoro idę na zupełnie co innego?! Do tego wcale nie jestem dobra z przedmiotów ścisłych. Preferuję angielski, polski i historię. Jestem pewna, że zostanę polonistką, a później chcę zrobić psychologię. Edukacja w naszym kraju jest… zbyt ogólna. Uczymy się wielu rzeczy, ale niepotrzebnie. Myślę, że każdy powinien rozwijać to, w czym jest dobry i co go interesuje. Skoro nie zależy mi na wiedzy z nieprzydatnych dla mnie przedmiotów, to po co mam siedzieć na tych lekcjach i się nudzić? W takich przypadkach wyznaję zasadę trzech ,,Z”: zakuć, zdać, zapomnieć. Jeszcze tylko trochę i studia. Będę się uczyć wybranych przez siebie rzeczy i nikt nie będzie mi wciskał żadnych głupot i wzorów nie z tego świata.
Jeśli niektórzy są uzdolnieni z chemii czy fizyki, niech idą w tym kierunku. Jak ktoś chce być historykiem, droga wolna. A może biolog? Nie ma sprawy. Polonista? Proszę bardzo! Ale odpowiedzcie mi, proszę, na jedno pytanie: Po jaką cholerę mam się uczyć czegoś, czego i tak nigdy nie będę potrzebować?! Niby po co mam na to marnować czas?
Może kiedyś minister edukacji coś na to zaradzi… Gdyby tylko tak się stało, to moje dzieci nie będą miały takiego problemu…
Komentarze (14)
Nie wiesz, co Ci się w życiu przyda, jakie zdolności, umiejętności i wiedza, a z perspektywy czasu patrzę, że miałem podobne poglądy i okazały się totalnie wyssanym z palca buntowniczym pierdzieleniem. Wiedza jest potrzebna - niekoniecznie taka z nonsensopedii czy wiedzy bezużytecznej (jak sama nazwa wskazuje), ale wiedza ogólna, wiedzy podstawowa, podstawowa znajomość kulturowa, społeczna i naukowa. Podstawy. Poza tym jako osoba, która pisze stwierdzam, że sam nieraz z własnej woli uczyłem się pierdyliona innych rzeczy - m.in co to są tiule, jedwabie, agaty, astronomia, fizyka, biologia, chemia, odmiany kulturowe. Nie są to rzeczy, które są mi "niezbędne", ale wzbogacają mnie jako człowieka i mnie jako pisarza.
Żadna wiedza nie jest niepotrzebna, jeśli wiesz, gdzie ją wykorzystać i co z nią zrobić. A nawet jesli wiesz dla samej wiedzy to mam pociechę - wiedza to najlepsze zabezpieczenie na starość.
PS. Czekam aż ktos zacznie narzekać na oceny :D
Niektóre rzeczy się przydają, niektóre mniej, niektóre bardziej ;) Trzeba jakoś to przeboleć :(
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania