Nie liczy się nic I.

Historia, którą wam opowiem nie ma dobrego zakończenia. Pełna jest bólu i rozterek, pełna miłości jaka spala i niszczy. Na własne życzenie wchodzimy w związki, które będą zatruwać nasze ciała i umysły. Jedyny morał jest taki, że w bólu jest prawda, bólu nie można zignorować zwłaszcza gdy owładania duszę i serce. W bólu widać rzeczywistość, jednak nie każdy może zatrzymać się w tym stanie i zobaczyć drogę. Nie twierdzę, że ja mogę. Co chcę wam przekazać jest moje spojrzenie na istotę bólu, na jego tożsamość dzięki której możemy odnaleźć prawdziwe ”ja” skryte pod płaszczem złudzeń.

I.

- Czemu mnie wąchasz? Czasami przyprawiasz mnie o gęsią skórkę – powiedział śmiejąc się.

- Bo lubię Twój zapach – odpowiedziała mu uśmiechając się i przykładając nos do jego szyi – zresztą każdy ma jakieś swoje zboczenia.

Popatrzył na nią z ukosa. Za oknem lał deszcz.

- Wiesz chyba nigdy nie przywyknę w pełni do tego, że deszcz nie kojarzy się z jesieniąi. W Polsce gdy robi się tak szaro jak teraz oznacza to listopad i miesiące szarugi, zimna i takiego ponurego uczucia, że wszystko jest złe. Czasami zapominam, że jesteśmy w tropikalnym klimacie, patrzę na deszcz i myślę „O nie, zaczęło się!”.

Wstała z łóżka i otworzyła drzwi balkonu. Wzięła głęboki oddech ciesząc się wilgocią powietrza. Przez chwilę patrzyła na rzęsiste strumienie lejące się z szarego nieba. Za godzinę wyjdzie słońce, nie przyjdzie żadna zima. Nie będzie się trząść na wietrze wychodząc z domu. Nie musi się martwić tym jak długo zajmie jej ubranie się przed wyjściem na zewnątrz.

- W Polsce jest mi zawsze zimno – westchnęła po chwili zamysłu.

- Jest Ci zimno bo masz serce z lodu – powiedział znów przekomarzając się.

Ich historia była jak z bajki. Ona z pokaleczoną duszą przyjechała na Filipiny jako wolontariuszka i została tam dla niego. On po latach letargu i otępienia odzyskał siły do życia dzięki niej. Oboje wierzyli gdzieś w środku, że to przeznaczenie ich do siebie przywiodło. Nie lubili jednak o tym mówić otwarcie, brzmiało to zbyt sztucznie i naiwnie.

- Jakie plany na wieczór? – zapytała – Idziemy spotkać się ze znajomymi?

- Może później, chcę spędzić z Tobą trochę czasu. – usiadł na brzegu łóżka i przeciągnął się - Czytałem ostatnio ciekawy artykuł o językach proto-indo-europejskich. Wiesz, że języki słowiańskie mają dużo wspólnego z sanskrytem? Dosha w ajurwedzie to trzy rodzaje energii obiegające ciało co jest bliskoznaczne ze słowem dusza po polsku. Zanim Słowianie przyjęli chrześcijaństwo system pogańskich wierzeń przypominał w pewnym sensie Hinduizm. Kultury od Indii po Europę miały ze sobą kiedyś znacznie więcej wspólnego. Wydaje mi się, że te wierzenia i języki musiały się rozwijać gdzieś może w okolicach Pakistanu i Afganistanu w dwóch kierunkach, jeden na wschód do Indii a drugi na zachód do Europy. Bogowie w wierzeniach słowiańskich pogan mają nawet imiona przypominające te w wierzeniach wedyjskich. Dajmy na to Swaróg i Swarga, słowiański bóg nieba i wedyjska strefa w zaświatach, albo Mokosz bogini uznawana za matkę ziemię, a w hinduizmie Moksza to stan jedności z Bogiem.

Ankur nie wybrał studiów medycznych. O tym kim zostanie w przyszłości zadecydowali jego rodzice, nie było w tym nic dziwnego. W większości rodzin klasy średniej w Indiach młodzi dostawali tylko dwie opcje: inżynier lub lekarz. Poza tymi dwoma kierunkami nic innego się nie liczyło. Jego marzenia o historii i archeologii nie miały prawa się spełnić. W Indiach ważniejsze jest spełnianie marzeń innych niż swoich własnych, od młodych lat dzieci są uczone, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Frustracje zamienia się na pokorę i pogodzenie z losem, nie ważne jak bardzo chciałoby się go ukształtować samemu dla siebie. Los wybierają za Ciebie inni, a Ty musisz nauczyć się żyć z konsekwencjami tego wyboru. Przynajmniej tak było kiedyś, mimo że zachodnie trendy powoli zaczęły zmieniać tę mentalność, dobro ogółu nadal było ważniejsze od szczęścia jednostki.

Następne częściNie liczy się nic II.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Henear 05.04.2017
    Gdyby dziewczyna na którą mam ochotę ni z gruchy ni z Pietruchy zaczęła opowiadać mi o językach protoindoeuropejskich to chyba bym się roześmiał.
  • Ata 05.04.2017
    to on opowiadał, ale chyba nie ma to dla Ciebie większego znaczenia...
  • Z początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona, ale bardzo przyjemnie mi się to czytało. Zwłaszcza końcówka do mnie trafiła. Ciekawa jestem, co będzie dalej.
    5
  • Ata 05.04.2017
    dziękuję :)
  • Anonim 05.04.2017
    podchodzi pod kogoś z opowi.
    brr.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania