Niczego nie żałuję

CZĘŚĆ PIERWSZA

1. Nieboskłon

 

Dokładność, z jaką widziała te obrazy napawała przerażeniem. Pojawiały się nakładając wzajemnie na siebie, wizje na ścianie, przypominające postaci, zniekształcone, wyniszczone, schorowane. Odnosiła nieprzeparte wrażenie, że je zna, skurczone na łóżkach, wędrowały, zmieniały się pokoje, które zwiedzała rozdzielana własnymi bolesnymi wspomnieniami. Widziała swoje narządy posegregowane, jakby nie należały do niej, leżała bowiem z drugą połową ciała obok. We wnęce tapczanu rozpostarł swe skrzydła drapieżnik, chciał odfrunąć, nie było mu to dane.

 

***

 

Czemu nie odwiedziłeś mnie dużo wcześniej? – spytała. – Gdzie przebywałeś.

Nie znasz tych miejsc.

Prawda. To obce i dalekie.

Nastała cisza.

Jak odchodzisz, to sądzę, że to już ostatni raz. Tak przeczuwam.

Mam uwierzyć?

Tak.

Wyprostował się, wpatrywał w jej oblicze.

Masz zawsze taką pewność siebie, swobodę, wolność w gestach, że nie umiem dopatrzeć się potrzeby kontaktu z innymi, ze mną – stwierdziła.

Wiesz, może to pozory, usilne starania by zabić poczucie pustki – wyjaśnił. – Może tak naprawdę to boję się być sam ze sobą.

Wiem coś o tym – przyznała z nutką nostalgii. – Szkoda, że na nas jest już za późno.

Dopóki jesteśmy w stanie chcieć, nigdy nie przekreślimy tego, co przed nami.

Właśnie ta pewność, znowu jesteś tym kimś. – Uśmiechnęła się. – Tylko ile tej determinacji jest w stanie nas pobudzić do działania.

 

***

 

Stawiała kroki, które odbijały się głębokim echem w wielkim gmaszysku dworca w Poznaniu. Nim wybrzmiał jeden a jej drugi obcas spoczął z hukiem na podłodze, czuła ciężar kremowej walizki, która obrała sobie za cel jej udo. Postawiła ją na posadce, pociągnęła, w gwoli prawdy robiła niemniejszy harmider niż jej buty, ale było jej obojętne, przed nikim nie uciekała, nikt też nie zwracał na jej poczynania uwagi. Spojrzała na swe odbicie na powierzchni płyty, cień przypominał przygarbioną staruszkę, skojarzyła to z babinkami zza wschodu i ich nieodłącznym ekwipunkiem.

Przed samą kasą zadbała o swój wizerunek, wyprostowała się i z godnością damy podeszła do okienka. Nie musiała się spieszyć, mogła sobie pozwolić na gesty znamionujące swobodę i pewność kolejnych decyzji. Odczekała swoje, będąc światkiem jak mało rozgarnięta nastolatka próbuje licytować się z kasjerką o drobną nieścisłość w cenie biletu miesięcznego. Ta scysja jeszcze bardziej uzmysłowiła jej jak bardzo chce odpocząć od tego miasta, zapomnieć na kilka dni o rutynie, tym wszystkim, co ją ogranicza.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania