Poprzednie częściNiczyja - Rozdział I

Niczyja 2 - Rozdział V

Nie odbierałam telefonu, nie musiałam patrzeć na wyświetlacz by wiedzieć kto dzwoni. Miałam dość tajemnic, miałam dość czekania aż Gerard łaskawie mi coś wytłumaczy.

Po zajęciach z historii prawa polskiego spotkałam Rafała, mężczyzna miał luźne podejście do studiów. Kiedy ja całe wczorajsze popołudnie zakuwałam, on w najlepsze bawił się z kolegami.

Nie miałam dziś ochoty na jego towarzystwo, odpędzałam się od niego jak od natrętnej muchy.

- Kino dziś wieczorem? – nie tracił zapału.

- Nie – warknęłam mijając go. – Nie mam nastroju.

- Obejrzymy u mnie jakiś film?

Szedł za mną krok w krok, miałam go serdecznie dość. Zastanowiłam się przez chwilę, może wieczór razem z nim nie będzie taki zły? Gdybyśmy spotkali się u mnie zatrzymam Maję w domu i będziemy we trójkę. Żadnej niezręcznej sytuacji, problem sam się rozwiązał.

- U mnie – zgodziłam się. – Będzie jeszcze moja koleżanka.

- Mmm… - mruknął zamykając oczy. – Uwielbiam koleżanki.

Wywróciłam oczami i weszłam do sali, gdzie odbywały się zajęcia z międzynarodowego prawa publicznego. Mężczyzna z ociąganiem zajął miejsce obok mnie. Przez całą godzinę śpiewał pod nosem i głaskał mnie po ramieniu, nie przestał nawet wtedy, gdy trzasnęłam go w rękę. Wykładowca przyglądał mu się spod przymrużonych powiek.

***

Kiedy wychodziłam z uczelni napisałam sms do Maji, dziewczyna w odpowiedzi przysłała serię uśmieszków. Wczorajszej nocy wypłakałam się jej na kolanach, opowiedziałam jej o wszystkim co zobaczyłam. Była tym tak bardzo zbulwersowana jakby chodziło o nią samą.

Gdy byłam na zakupach, zadzwoniła ciocia i przez dwadzieścia minut wypytywała mnie jak sobie radzę. Uprzejmie odpowiadałam jej, że dbam o siebie, ubieram się ciepło i pamiętam o jedzeniu. W drodze do kasy poczułam coś czego dawno nie czułam z taką siłą. Jakieś zwierzę biegło przez las, pod jego łapami trzaskały łamane gałęzie. Coś je musiało przestraszyć, albo coś je wabiło. Wbiegło na wysoką górę skąd rozprzestrzeniał się widok na…

- Proszę pani – ktoś mną potrząsnął – wszystko w porządku?

Spojrzałam na niego roztargniona.

- Tak, dziękuję.

Mężczyzna odszedł. Co tam było? Nie mogłam przywołać tego obrazu. Ze wszystkich swoich sił próbowałam zobaczyć dokąd zaprowadziło mnie stworzenie. Nic z tego.

Jeszcze bardziej przybita wróciłam do domu, miałam ochotę wejść pod kołdrę i udawać , że mnie nie ma.

W salonie Maja urządzała rewolucję, biegała z odkurzaczem z kąta w kąt. Skoro ona sprzątała, ja zajmę się przekąskami. Kiedy krzątałam się po kuchni cały czas rozmyślałam nad tym co zobaczyłam.

- Przyszedł zdrajca – Maja wpuściła Gerarda.

Mężczyzna wyglądał jakby nic się nie stało. Musiały opuścić go wczorajsze rozterki, kochanka przyjęła go z otwartymi ramionami. A może to ja byłam kochanką? Może zajęłam jej prawowite miejsce? Dlaczego teraz obudziły się we mnie wyrzuty sumienia?

- Nie odbierasz telefonów –oznajmił siadając na krześle. – Dlaczego?

Chciał mnie dotknąć, ale cofnęłam się.

- Jak tam twoja rodzina? – te słowa prawie wyplułam.

Gerarda zamurowało, patrzył na mnie zagubiony. Chwila ciszy ciągnęła się w nieskończoność.

- To mój syn, Radek, ma pięć lat. Nigdy wcześniej nie miałem z nim kontaktu. Byłem małolatem, gdy zadawałem się z Misią.

Łzy stanęły mi w oczach, jednak to była prawda. Gdzieś wgłębi siebie liczyłam, łudziłam się, że to jego kuzynka, przyjaciółka. Lecz to była bolesna prawda, prawda, której nie chce się znać, bo człowiek woli spać spokojnie. Woli się łudzić, że jest kochany, że liczy się tylko on.

Nie mogłam patrzyć na Gerarda.

- Teraz macie dużo czasu – mój głos był oziębły.

Mężczyzna zamknął mnie w uścisku, próbowałam go odepchnąć.

- Puść mnie – poprosiłam cicho. – Mam dość.

- Nie masz – pocałował mnie w głowę. – Nie pozwolę ci odejść.

- Puść!

Nie mogłam znieść jego dotyku, parzył moją skórę. To co kiedyś przynosiło rozkosz, teraz sprawiało jedynie ból.

- Nie – Gerard chwycił mnie za nadgarstki. –Anka, jeżeli mnie zostawisz powiem o wszystkim twojej ciotce.

Zabolało. Jak on tak mógł? Był potwornym egoistą, jedyne co teraz do niego czułam to niechęć.

- Jak możesz? – spytałam z niedowierzaniem. – Jesteś straszny!

Przycisnął mnie do ściany.

- Nie pozwolę ci się skrzywdzić – powiedział twardo.

Myślałam, że się przesłyszałam.

- Ja krzywdzę ciebie? – prychnęłam. – Czy ty siebie słyszysz?

Gerard zacisnął szczęki.

- JA decyduję, czy jesteśmy razem, pamiętaj! – szepnął mi do ucha. – Powiedz o tym komuś, a ja powiem o wszystkim twojej ciotce.

Nie wierzyłam w to, jak mogłam nie widzieć jaki on jest naprawdę. Ze swojego pokoju wyszła Maja.

- Ania, wszystko w porządku?

Przełknęłam gulę zalegającą mi w gardle.

- Tak – potwierdziłam słabo. – Już wszystko rozumiem.

Ledwo dawałam radę ustać na nogach, natłoch myśli rozsadzał mi głowę. Zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Kto to? – Gerard zachowywał się jak zawsze.

- Rafał – wzruszyłam ramionami. – Będziemy oglądać film.

- Świetnie – klasnął w dłonie.

- Zostajesz? – zapytałam obojętnie.

Mężczyzna uśmiechnął się złośliwie do Rafała i pocałował mnie w policzek. Usiedliśmy na kanapie, „ukochany” posadził mnie sobie na kolanach. Przez cały czas rozmyślałam nad zachowaniem Gerarda, jak on mógł? Czy aż tak słabo go znałam? Nie mogłam pozwolić by ktoś mnie szantażował, jednak nie mogłam też pozwolić by ciocia poznała prawdę. Byłam między młotem a kowadłem.

Ktoś coś do mnie powiedział, nie usłyszałam.

- Anka – Maja patrzyła na mnie zaniepokojona – wszystko w porządku?

- Nie – pokręciłam głową – niedobrze mi, pójdę do łazienki.

Gerard pozwolił mi wstać, zachowywał się jak przykładny narzeczony. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i usiadłam na zimnych kafelkach. Musiałam pobyć chwilę sama, musiałam zebrać myśli, co robić. W mojej głowie stopniowo począł rodzić się plan, nie był nawet najgorszy. To, że będę grać jak zagra mi Gerard nie znaczy, że nie mogę dać mu się we znaki. Poradzę sobie, uśmiechnęłam się w myślach.

- Kochanie – jego głos brzmiał jakby był szczerze zaniepokojony – dobrze się czujesz?

- Tak, tak – uspokoiłam go – już idę.

Wróciłam do oglądania filmu w znacznie lepszym nastroju. Wiedziałam, co powinnam robić i zamierzałam trzymać się mojego planu.

Rafał wyszedł tuż po skończonym filmie tłumacząc, że śpieszy się do babci, bo zapomniał ją odwiedzić. Chwilę później Maja powiedziała, że zapomniała telefonu z biblioteki. W żadną z dwóch wymówek nie wierzyłam, ale pasowało mi to, że zostanę z Gerardem sama, dam mu popalić.

- Myślisz, że możesz mnie tak traktować?! – naskoczyłam na niego, gdy tylko dziewczyna wyszła. – Myślisz, że dam się zastraszać?! Łudzisz się, że będę cię słychać, kiedy będę się ciebie bała?!

Gerard patrzył na mnie z rozdziawionymi ustami.

- Nie jestem taką, którą można sterować! Nie będę się ciebie we wszystkim słuchała!

- Zwariowałaś? – uniósł brew. – Wiesz co…

Nie wytrzymałam, chwyciłam talerz i rzuciłam nim w niego. Mężczyzna w porę się uchylił.

- Nie obchodzi mnie to – poleciał kolejny talerz. – Wszystko już powiedziałam cioci, nie masz mnie czym szantażować.

Kłamstwo gładko przeszło mi przez gardło.

Gerard ledwo nadążał uchylać się od lecących pocisków, nie znał mnie od tej strony.

- Jeżeli coś ci się nie podoba – otworzyłam drzwi – to wynocha z mojego domu.

Mężczyzna patrzył na mnie w milczeniu, wyglądał jakby nie mógł poukładać sobie tego wszystkiego w głowie.

- Posprzątam to szkło – wyciągnął z szafki szufelkę.

Pracował w ciszy, teraz to on bał się mi podskoczyć. I dobrze, należy mu się, niech wie, że nie zrobi sobie ze mnie posłusznej kury domowej. Musiałam mu pokazać miejsce w szeregu i zrobiłam to, byłam z siebie dumna. Półgodzinna ciszę przerwał dzwonek telefonu Gerarda, mężczyzna nie był zadowolony z tego co usłyszał.

- Radek jest sam w domu – oznajmił.

- Jedź do niego – wzruszyłam ramionami.

- Za godzinę muszę jechać do rodziców.

Fantastycznie. Będę miała go z głowy.

- Wiedzą? – udawałam, że wcale nie jestem tym zainteresowana.

Pokręcił głową.

Pomimo tego, że byłam na niego wściekła, nie mogłam się nie zlitować.

- Ja się nim zajmę – westchnęłam głośno.

- Jesteś pewna?

Skinęłam głową. Wcale nie byłam pewna, Gerard pocałował mnie w głowę.

- Jesteś wyjątkowa.

- Wiem – mruknęłam.

Przecież to tylko dziecko, pomyślałam, gdy wyszedł, nic mi nie zrobi. Posiedzi ze mną kilka godzin i Gerard po niego wróci.

Dwadzieścia minut później wrócił z synem. Pobawiliśmy się chwilę we trójkę, po czym narzeczony musiał iść.

- Jesteś głodny? – zapytałam Rafała.

Pokiwał głową.

- Chodź – wyciągnęłam rękę – zrobimy coś do jedzenia. Na co masz ochotę?

Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Mogę wybierać?

Tym razem to ja patrzyłam na niego zaskoczona.

- W domu jem to, co da mi mama.

Wyprostowałam się gwałtownie. Widać nie było tak różowo, jak mi się na początku wydawało.

- Chcesz budyń czekoladowy?

Chłopiec oblizał się i pokiwał głową. Planowałam dowiedzieć się czegoś o mamie Radka.

- Lubisz chodzić do przedszkola? – zapytałam, gdy zajadał się kolacją.

- Ja nie chodzę do przedszkola.

To było dziwne.

- Twoja mama nie pracuje? – nalałam mu szklanki do soku.

- Pracuje – odłożył łyżkę.

W takim tempie niczego się nie dowiem, stłumiłam głośne westchnienie.

- Kto się tobą zajmuje jak mama jest w pracy?

- Nikt – wzruszył ramionami. – Siedzę sam w domu.

To niemożliwe. Takie małe dziecko nie powinno przebywać same przez całe dnie. Gerard pewnie łatwo uzyska prawo do wyłącznej opieki.

- Nie boisz się? – prowadziłam moje przesłuchanie.

Pokręcił głową.

Przez te parę godzin odkryłam, że Radek jest uroczym chłopcem. Żal ściskał mi serce na myśli o tym jak matka go zaniedbuje. Był chudy, w nieświeżym ubraniu, za małych butach.

Koło dwudziestej Radek zaczął przeraźliwie ziewać, Gerard nie dawał żadnego znaku.

- Chcesz się umyć? – uśmiechnęłam się. – Położysz się u mnie w pokoju.

Co innego miałam robić? Wiedziałam, że zaraz zaśnie mi na stojąco.

- A mama? – zapytał sennie.

- Przyjdzie później – skłamałam. – Musiała zostać dłużej w pracy.

- Gerard mówił, że jesteś fajna – oznajmił, gdy prowadziłam go do łazienki.

Wow. Nawet mu o mnie zdążył opowiedzieć, bynajmniej nie stłumiło to mojego gniewu na mężczyznę.

- Poradzisz sobie? – zapytałam wręczając mu ręcznik i mój stary podkoszulek.

Co innego miałam mu dać? Nie byłam przygotowana na taką ewentualność.

- Jestem już duży – wywrócił oczami.

Skinęłam głową i usiadłam na kanapie. W tym czasie wróciła Maja, była w bajecznym nastroju.

- Znalazłaś telefon? – zapytałam złośliwe.

- Jaki telefon? – stanęła jak wryta.

Zrobiłam minę niewiniątka.

-Ten który zostawiłaś w bibliotece.

Maja przymierzała się do rozpoczęcia gry, gdy usłyszała szum wody.

- Gerard wciąż tu jest?

- Nie – parsknęłam śmiechem. – Jego syn, nie miał się nim kto zająć.

Dziewczyna usiadła na stoliku, strącając przy tym moje notatki.

- Bawisz jego bękarta? – spytała z niedowierzanie.

- Cii… - zakryłam jej usta dłonią. – On nie jest bękartem, przeczytaj co oznacza to słowo.

- Nie obchodzi mnie to – wyrwała mi się – to dziecko wszystko zni…

Chłopiec ociekając wodą stał w korytarzu, musiał usłyszeć naszą sprzeczkę. Patrzył na nas szeroko otwartymi oczami.

- Radek – podeszłam do niego – nie słuchaj Majki, nie ma racji.

Patrzył na mnie zranionym, sarnim spojrzeniem, chwyciłam jego ręce.

- Jesteś niesamowitym chłopcem, dzisiaj wspaniale się z tobą bawiłam.

- Nie kłamiesz? –pociągnął nosem.

- Skąd! – oburzyłam się. – Jesteś bardzo mądrym i kochanym chłopcem.

- Na pewno? – powątpiewał.

Roześmiałam się i przytuliłam go do siebie, nie obchodziło mnie to, że moczy moje ubranie wodą. Zasnęliśmy przytuleni na moim wąskim łóżku.

Znów biegłam przez las, trzaskały łamane gałęzie. Mój oddech przyspieszał ,wbiegłam na górę. Przede mną roztaczał się widok na…

Obudziły mnie czyjeś kroki, otworzyłam oczy i zobaczyłam Gerarda. Był w samych bokserkach i właśnie wchodził do mojego łóżka, i przykrywał się moją kołdrą. Jak gdyby nigdy nic delikatnie przesunął Radka i ułożył się wygodnie.

- Nie chciałem cię obudzić – przeprosił skruszony – od teraz będę cicho jak mysz pod miotłą.

Żal było mi budzić Radka, dlatego postanowiłam ignorować mężczyznę. Jednakże, gdy chciał mnie dotknąć uderzyłam go w rękę, natychmiast cofnął się spłoszony.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania