Poprzednie częściNiczyja - Rozdział I

Niczyja 2 - Rozdział XVI

Dziewczyna miała na imię Basia, Wojciecha znała od kilku lat. Uważała go za wspaniałego człowieka, mówiła, że zawsze się nią opiekował.

Gotując obiad zastanawiałam się, co z nią zrobić, wyglądało na, to że nic poważnego jej nie dolegało. Nie mogłam jej po prostu wywieźć, ponieważ wiedziałam, że policjant obserwuje dom. Barbara starała się zachowywać tak jak by jej tutaj w ogóle nie było. Ponadto była bardzo uczynna, pomagała obierać mi warzywa do zupy. Pilnowałam by siedziała w takim miejscu, by nie było widać ją przez okno.

Tulipan strasznie szczekał, dlatego wypuściłam go na dwór, pokręcił się tam parę minut i wrócił. Musiałam jeszcze posprzątać, jednak dziecko dużo bałaganiło. Gdy odkurzałam, ktoś stanął na wyłączniku, Wojciech uśmiechał się kpiąco.

- Nie krzycz – poprosił cicho.

- Jak tutaj wszedłeś? – zignorowałam go.

Mężczyzna roześmiał się gardłowo.

- Nie potrzebuję do tego drzwi – spoważniał. – Poza tym ten staruch się tutaj kręci, mógłby niesłusznie zacząć cię podejrzewać.

- Czego chcesz? – warknęłam na niego.

Nie zamierzałam się bać, nie tym razem.

- Przychodzę w pokojowych zamiarach – uniósł obie ręce. – Przyszedłem po Barbarę.

- To kolejna twoja zdobycz? – uniosłam butnie brodę.

Wojciech roześmiał się perliście, jego twarz wyglądała jak oblicze anioła, mimowolnie zapatrzyłam się na niego.

- Nie – spoważniał. – To moja córka.

Powiedział: córka?

- Nie będę ci tego tłumaczył – wzruszył ramionami. – Gdzie ona jest?

Milczałam. Dziewczyna stała już za jego plecami, po chwili przylgnęła do niego całym ciałem. Wojciech otulił ją ramieniem.

- A – uniósł palec – Anulko, za to, że uratowałaś moją córkę, więcej mnie już nie zobaczysz.

Parsknęłam śmiechem. Nie wierzyłam w ani jedno jego słowo, ale nie zamierzałam wchodzić z nim w żadną dyskusję.

Wojciech ostatni raz zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i wszedł w ścianę. Dosłownie. Razem ze swoją córką, jakby nie mieli ciał. Dziwne, bardzo dziwne.

O piętnastej odebrałam Radka z przedszkola, Gerard był już w domu i zgadniecie co robił? Leżał na kanapie i w najlepsze oglądał telewizję.

- Cześć – pomogłam się chłopcu rozebrać. – Podgrzałeś obiad?

- A miałem? – oparł się o framugę. – Zaraz to zrobię. Jak było w przedszkolu? – zawołał już z kuchni.

- Dobrze – rozweselił się Radek. – Wiesz, ile jest tam dzieci? A ile zabawek?

Mąż roześmiał się szczerze, uwielbiałam słuchać jego śmiechu.

- Mogę obejrzeć bajkę? – zapytał chłopiec z nadzieją.

- Nie - odwiesiłam płaszcz.- Zaraz będzie obiad.

Rozkładając talerze na stole wiedziałam, że muszę opowiedzieć o wszystkim Gerardowi. To byłoby nie fair, gdybym mu nic nie powiedziała. Na moje nieszczęście mąż był w dobrym nastroju, a gdy ktoś mu go zepsuje, uuu, bywa bardzo nieprzyjemny.

- Co byś zrobił – zaczęłam ostrożnie – gdybym zrobiła coś naprawdę głupiego?

Spojrzał na mnie z czułością i zamknął w uścisku.

- Co dziś zrobiłaś? – posłał mi łobuzerski uśmiech.

Przyjrzałam mu się uważnie i opowiedziałam o wszystkim, później zapanowała pełna napięcia cisza.

- Muszę się przejść – odsunął się ode mnie. – Wezmę Tulipana na spacer.

Patrzyłam za nim jak zbity szczeniak, do oczu napłynęły mi łzy. Znowu wszystko popsułam, dlaczego zawsze muszę wpakować się w tarapaty?

Gerard nie wracał, ani nie odbierał moich telefonów. Koło północy usłyszałam jego kroki na dole, Tulipan wbiegł po schodach i wskoczył do mnie na łóżko. Był bardzo zadowolony z siebie, wtuliłam się w niego, łzy wsiąkały w jego sierść. Zawiniłam i doskonale o tym wiedziałam, jednak zachowanie Gerarda to lekka przesada. Mąż niespiesznie poszedł pod prysznic, a po chwili wsunął się pod kołdrę. Pogłaskał mnie po ramieniu i zaczął kreślić kółeczka na moich plecach. Nie reagowałam na tę pieszczotę.

- Ania – mężczyzna pocałował mnie w ucho. – Śpisz?

Nie mogłam powstrzymać drżenia, mężczyzna odwrócił mnie w swoją stronę i przytulił. Łzy znowu popłynęły po mojej twarzy.

- Przepraszam – szepnęliśmy równocześnie.

***

W naszym życiu zapanował spokój, nie słyszeliśmy nic o pochłaniaczu, teraz wydawał mi się tylko snem. Święta minęły mi zdecydowanie za szybko, wspólna Wigilia, Pasterka, Boże Narodzenie, był to naprawdę magiczny czas.

Dwunastego stycznia obudziły mnie straszliwe mdłości, od dwóch tygodni spóźniał mi się i nabierałam podejrzeń. Wolałam na razie nie mówić o tym Gerardowi, po co się łudzić a później, a później każdy wie jak jest.

Ubrałam się i pojechałam na zajęcia z prawoznawstwa. Cały dzień byłam w nerwach, musiałam jak najszybciej zrobić test.

Rafał cały czas był zakochany w Mai, z wzajemnością. Koło czternastej pobiegłam do pierwszej lepszej apteki i kupiłam dwa testy.

W domu byłam o siedemnastej, Gerard z kolegą oglądali mecz w salonie a Radek bawił się na górze.

- Cześć – pocałowałam męża w policzek. – Cześć Miłosz.

Mężczyzna był niewysokim, szczupłym brunetem. Z natury był cichy i rzadko się do mnie odzywał. Ponadto miał żonę i trójkę małych dzieci.

- Będę na górze – uśmiechnęłam się szybko. – Mecze nie należą do zakresu moich obowiązków.

Po drodze do łazienki zajrzałam do Radka, chłopiec bawił się cichutko na łóżku.

***

- Aniu – Gerard zapukał do drzwi . – Aniu, wszystko dobrze?

Otarłam łzy, od godzimy wpatrywałam się w obydwa testy ciążowe. Pozytywne.

- W porządku – powiedziałam zdławionym głosem.

-Otwórz – poprosił cicho.

Wydmuchałam nos i wpuściłam męża do środka. Natychmiast przylgnęłam do jego piersi.

- Jestem w ciąży – wymruczałam w jego tors.

- Co mówisz? – mężczyzna nie dowierzał .

Westchnęłam kilka razy w duchu, chyba nie jest za szczęśliwy.

- Będziemy mieli dziecko! – wydarłam się.

- Jesteś pewna? – był w szoku.

Okazuje się, że nie miałam czego się obawiać. Gerard wziął mnie w ramiona i okręcił kilka razy dookoła. Jak widać bardzo chciał mieć jeszcze jedno dziecko, tak samo jak i ja. Będę mamą. Radka też traktowałam jak syna, ale nie słyszałam jego pierwszych słów, nie patrzyłam jak uczy się chodzić. Teraz w końcu tego doświadczę, byłam niesamowicie podekscytowana.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania