Nie chcę.

Dziś nie chcę, by nastał świt.

Bo świat by ci kazał iść.

I zerwałaby się między nami miłości nić.

Chce, by księżyc za dnia świecił.

I ogień wspomnień rozniecił.

A słońce niech świeci nocą.

I niech przychodzi mi z pomocą.

Gdy bezsilna już upadnie

I obudzę się na piekła dnie.

Niech ono się za mną wstawi.

Niech relacje z Bogiem moje poprawi

Niech mnie z dna wyciągnie.

I na ziemie znów ściągnie.

A ja wtedy obiecam.

Pożarów serc już nie wzniecać.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Margerita 24.07.2016
    Pięć
  • Tina12 24.07.2016
    Dzięki wielkie
  • Cisza 24.07.2016
    W tytule nawet ogonek Ci uciekł, chyba że to w trzeciej osobie. "By księży świecił", nie wiem, mialoby to sens gdyby bylo księżyc albo dla księży. Nie rozumiem troszke stawiania kropki na koncu wersu, ale to wiersz, mozesz postawic ją nawet w środku słowa. Dam 3, wybacz.
  • Tina12 24.07.2016
    Dzięki i za 3. A błędy już poprawiłam. Tam o księżyc chodziło.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania