Poprzednie częściNie jestem mordercą

Nie jestem mordercą 2

- Zwolnij, no zwolnij! - krzyczę, ale z ust wydostaje się dziwny, gardłowy dźwięk. Suchość, która doskwiera mi przez połowę wędrówki, jest nie do zniesienia, mimo to nie mam zamiaru sięgnąć po wodę, która znajduję się w plecaku, a dokładniej butelce. Dziś rano Max podał mi ją, prosząc o przechowanie. Wiem, że to podejrzane, na pewno jest zatruta. Ta myśl jednak przestaje mieć większe znaczenie. Chłopak o tym wie, tylko czeka na fale słabości, która każe mi ugasić pragnienie. Pieprzony morderca.

- Stój! - krzyczę ponownie, z tym samym, żałosnym rezultatem. Upadam na kolana, przez co brunet zostaje lekko szarpnięty w tył. Zatrzymuje się i patrzy ze zdziwieniem. Nasze ręce uniesione są w powietrzu, tworząc bardzo dziwny widok.

- Wstawaj, kazano nam się dobrze ukryć, a na razie tułamy się po ścieżkach - mówi, kończąc zdanie kaszlnięciem. Jest tak samo spragniony jak ja, a mimo to idzie o suchym pysku. Przypuszczam, że chce mnie podpuścić i zabić, albo boi się, że ktoś zatruł jego napój. Bardzo chciałabym, żeby druga opcja była prawdziwa.

- Nie mam siły- odpowiadam, tym razem wyraźnie. Kieruję głowę w dół, oddychając przy tym ciężko. Mój oddech bardzo spłycił się od początku wędrówki, przez co zaczynam panikować. Max schyla się ku mnie, w końcu mogę opuścić rękę.

- Dobra, ale jak mi się coś stanie to będziesz mnie ciągnąć. Chyba, że masz klucz - rzekł, jakby mówił o czymś zupełnie normalnym.

- Nie mam- odpowiadam wrogo. Klucz posiada tylko jedna osoba, czyli ta, która morduje. Kiedy zabije, otwiera kajdany i po sprawie. Jakby mój towarzysz został pozbawiony życia przeze mnie lub coś innego, to wtedy musiałabym szarpać jego zwłoki. Mogłabym też odciąć mu dłoń, ale wolę nie dopuszczać tej myśli do siebie.

- Skoro tak- mówi, po czym siada obok. Po chwili odpina torbę i wyciąga prowiant. Wpatruję się w niego przez dłuższą chwilę, udaje mi się jednak opanować i odwrócić głowę. Teraz spoglądam na ścieżkę, którą cały czas szliśmy. Nie schodzimy z niej, ponieważ uznaliśmy, że każdy tak zrobi, dlatego mamy dużą szansę na uniknięcie nieprzyjaciela. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, żeby wszyscy byli moimi wrogami, choć nie wiem czy to dobre podejście.

Na pewno nie ufam osobom, które stoją za tym wszystkim. Nie widziałam ich, nikt z nas ich nie wiedział, słyszeliśmy tylko głosy, bardzo zmodulowane swoją drogą.

- Max? - zaczynam, patrząc na niego, jak przez mgłę.

- Słucham, chcesz coś zjeść?- pyta, uśmiechając się serdecznie.

- Tylko jeśli przeżujesz jedzenie za mnie- odpowiadam spokojnie. - Chcę wiedzieć, jak długo idziemy.

Każdy z nas otrzymał kilka fantów na drogę, brunet ma zegarek, którym niezbyt chce się ze mną dzielić.

- Jest szesnasta, pora obiadowa- mówi obojętnie, spoglądając na bułkę zwiniętą w folię.

- Jak myślisz, kto ją robił?- Kiedy wstaliśmy rano, torba każdego z nas była już spakowana. Ponoć szykowała je jedna osoba z całej szóstki, kiedy mieliśmy odpięte kajdany. Tak, odpinają je, ale rzadko.

- Ty - rzuca prowokacyjnie. Spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale liczyłam że wskaże osobę, która faktycznie jest groźna.

- To mam nadzieję, że będzie ci smakować.- Nawet jeśli zrobiłabym ją (choć nie zrobiłam) to nie znaczy, że musiałabym wrzucać do niej truciznę. Nikt nie powiedział, że morderca robił śniadanie. Jest to jednak prawdopodobne, dlatego strach jest zabrać choćby najmniejszy kęs.

- Wiesz, lubię mocne przyprawy, ale nie aż tak- rzuca, prostując plecy. Po chwili spogląda na butelkę wody, ja również przyłapuję się na tym. Prędzej czy później i tak będziemy musieli się napić, stwierdzam, dlatego sięgam w jej kierunku. Max patrzy ze zdziwieniem, po chwili chwyta mnie za nadgarstek.

- Niech zgadnę, masz antidotum? - pyta, a ja wyrywam rękę.

- Albo po prostu woda nie jest zatruta - odpowiadam, trzymając napój przed nosem. Zdejmuję zakrętkę, patrząc prosto w oczy towarzysza. Czyżbym widziała w nich strach?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Abbadon 19.09.2016
    Ciekawa historia. Choć chciałbym żeby było więcej szczegółów o tym, skąd się tam wzięli i jasno określone zasady. Najlepeij cały prequelowy rozdział. A na razie jest nieźle, ale historia rozkręca się strasznie powoli.
  • persse 19.09.2016
    To dopiero drugi rozdział, nie ma co się spieszyć ;) szczegóły oczywiście będą, ukaże je w retrospekcji.
  • candy 20.09.2016
    (tu zabrakło myślnika) Zwolnij, no zwolnij! (spacja) - krzyczę
    - Stój! (spacja) - krzyczę ponownie
    a na razie tułamy się po ścieżkach (spacja) - mówi
    Przypuszczam, że chcę - chce*
    Bardzo chciałabym (przecinek) żeby druga opcja była prawdziwa.
    - Nie mam siły (spacja) - odpowiadam, tym razem wyraźnie. Kieruje głowę w dół - kieruję*
    Chyba, że masz klucz (spacja) - rzekł
    - Nie mam (spacja) - odpowiadam wrogo. Klucz posiada tylko jedna osoba, czyli ta (przecinek) która morduje.
    Wpatruje się w - wpatruję*
    Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam (przecinek) żeby wszyscy byli
    Na pewno nie ufam osobą - osobom*
    - Max? (spacja)- zaczynam, patrząc na niego jak przez mgłę.
    - Słucham, chcesz coś zjeść? (spacja) - pyta, uśmiechając się serdecznie.
    - Tylko jeśli przeżujesz jedzenie za mnie (spacja) - odpowiadam spokojnie (kropka, spacja)- Chcę wiedzieć (przecinek) jak długo idziemy.
    brunet ma zegarek, którym niezbyt chcę się ze mną dzielić. - chce*
    - Jest szesnasta, pora obiadowa (spacja) - mówi obojętnie, spoglądając ma bułkę - na*
    - Jak myślisz, kto ją robił? (spacja)-
    - Ty (spacja) - rzuca prowokacyjnie.
    - To mam nadzieję, że będzie ci smakować.(spacja)- Nawet jeśli zrobiłabym ją
    - Wiesz, lubię mocne przyprawy, ale nie aż tak (spacja)- rzuca, prostując plecy. Po chwili spogląda na butelkę wody, ja również przyłapuje się na tym. - przyłapuję*
    - Niech zgadnę, masz antidotum? (spacja)- pyta, a ja wyrywam rękę.
    - Albo po prostu woda nie jest zatruta (spacja)- odpowiadam, trzymając napój przed nosem.

    Coraz ciekawiej :) pamiętaj o spacji przy pisaniu dialogów. Nie oceniam i czekam na ciąg dalszy.
  • persse 20.09.2016
    Dzięki, no w końcu komuś chciało się mnie poprawić ;) Mam nadzieję, że nastepnym razem uda mi się zrobić mniej błędów

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania